- Na casting organizowany w Środzie przez firmę Tako Media trafiłam dzięki koleżance. Poinformowała mnie o nim, namówiłam syna, który na początku się zgodził do niego stanąć, a później opanowały go obawy. Postanowiłam, że w takim razie sama wejdę i pokażę mu, że to nic strasznego - opowiada Aneta Kłopot - Wartecka, która mieszka w Swarzędzu, ale w Środzie od wielu lat kieruje Powiatowym Urzędem Pracy. - Nie ukrywam, że stres był duży, ale chęć przekonania młodego człowieka do czegoś „szalonego" była znacznie większa. To, co mnie bardzo zdziwiło to mała frekwencja na castingu. Myślałam, że zobaczę tłumy entuzjastycznie nastawionych ludzi, a zobaczyłam kilka osób przemykających po korytarzu i chyba też lekko zdziwionych tak niewielkim zainteresowaniem.
Półtora tygodnia później otrzymała telefon z Tako-Media i została zaproszona do zagrania głównej roli w "Detektywach w akcji", w odcinku "Szwagier godny zaufania".- Praca na planie była bardzo sympatyczna, choć na początku stresująca, wszyscy jednak byli przychylni i na każdym kroku chcieli pomóc. Myślałam, że uczestnictwo w tym nagraniu będzie jednorazową przygodą, ale okazało się inaczej - opowiada.
„Detektywi w akcji" to serial emitowany w TV 4. Opowiada o pracownikach agencji detektywistycznej Septagon i prowadzonych przez nich sprawach. Główni bohaterowie to grupa barwnych i nietuzinkowych postaci, z których każda wnosi swój niepowtarzalny styl i umiejętności do pracy całego zespołu. Każdy odcinek dotyczy oczywiście innej sprawy.
Dwa tygodnie temu do Anety Kłopot - Warteckiej zadzwoniła osoba z Tako Media i zaprosiła do zagrania w weekend głównej roli w serialu "Na ratunek 112" w odcinku "Skutki chorej ambicji". Obserwując plan zauważyła, że obydwa seriale rządzą się innymi zasadami dotyczącymi organizacji pracy, liczby osób w ekipie, nakładów finansowych itp. Jak się okazuje, wszystko zależy od klienta.
„Na ratunek 112" to serial docu-soap, przedstawiający historie, które mogą zdarzyć się każdemu z nas. Jego bohaterowie znajdują się w trudnej, często tragicznej sytuacji, niejednokrotnie na pozór bez wyjścia. Ich losy, a nierzadko i życie zależą właśnie od wiedzy i doświadczenia dyżurujących pod numerem 112, dyspozytorów Centrum Pogotowia Ratunkowego.
- Praca na scenie i przed kamerą nie jest dla mnie czymś nowym. Jako absolwentka szkoły muzycznej, przez kilkanaście lat brałam udział w różnego rodzaju przeglądach i festiwalach muzycznych z bardzo dobrym skutkiem. Z czasem jednak los pokierował inaczej moim życiem i zajęłam się pracą konwencjonalną - opowiada szefowa Powiatowego Urzędu Pracy w Środzie. - Myślę, że tęsknota za wspomnieniami zupełnie nieświadomie popchnęła mnie do wejścia na casting. Nie traktuję tego jednak w kategoriach czegoś poważnego tylko jak dobrą zabawę dostarczającą sporą dawkę adrenaliny.
Robert Pieprzyk mieszka w Zaniemyślu. - Na casting trafiłem dzięki mojej najlepszej koleżance Anecie, która zadzwoniła do mnie i powiedziała, żebym przyjechał do "Almarco", bo jest prowadzony nabór do seriali Polsatu i TV4. Jako były żołnierz lubię wyzwania, więc postanowiłem zaryzykować i tak jak stałem pojawiłem się w hotelu - opowiada.
Robert Pieprzyk nie ukrywa, że z natury jest dość szalony, szybko reaguje i niezwykle rzadko czegokolwiek się obawia. To było jego pierwsze zetknięcie z kamerą. Po kilku dniach od castingu zadzwoniła do niego osoba z Tako Media z propozycją zagrania w serialu "Zdrady".
"Zdrady" to serial paradokumentalny emitowany w telewizji Polsat od lutego 2013. Jest to polska wersja amerykańskiego serialu paradokumentalnego "Cheaters" o tej samej fabule. W każdym odcinku do detektywa zgłasza się osoba podejrzewająca swojego partnera lub partnerkę o zdradę.
- Miałem wątpliwości, czy jechać, ale wszyscy motywowali mnie do tego, żebym to zrobił. Praca na planie była super, choć mogłaby się wydawać osobom z zewnątrz nieco krępująca. Wszystkie sceny kręcone były bardzo przyzwoicie i bez narażania mnie na sytuacje, które mogłyby kogokolwiek oburzać. Ten odcinek zapoczątkował główne role w kolejnych serialach, w "Detektywach w akcji" i w serialu "112" - opowiada Robert Pieprzyk. - Gra w serialu dała mi możliwość poznania nowych ludzi oraz pracy w czymś, z czym nie miałem dotychczas do czynienia. Pracę na planie traktuję wyłącznie jako przygodę. Jeśli ktoś ma czas i lubi dobrą zabawę, to zachęcam, żeby wziął udział w kolejnym castingu, bo naprawdę warto. Zastanawiamy się z Anetą, czy uda nam się kiedyś zagrać w tym samym odcinku. Myślę, że byłoby zabawnie.
A my czekamy na odcinki trzech seriali. Jeśli uda nam się ustalić ich daty emisji, poinformujemy o tym na łamach "Gazety Średzkiej".
(kóz)