Od czasu wprowadzenia zakazu używania telefonów komórkowych w szkole, takie przypadki zdarzają się dwa - trzy razy w tygodniu. Kiedy nauczyciel odbierze uczniowi smartfon, rodzic pojawia się w szkole szybko, często zaraz po lekcjach. Bo uczeń bez telefonu nie wyobraża sobie życia...
Nie mieli nawet czasu na ściąganie
- Nie jesteśmy pierwszą szkołą, która wprowadza taki zakaz. Z tego co wiem, podobne zakazy funkcjonują w szkołach podstawowych, być może także w innych placówkach - mówi Jadwiga Wieland, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Środzie. - Do tej pory w statucie mieliśmy wpisany zakaz używania telefonów komórkowych w trakcie lekcji. Teraz telefonu nie można używać na terenie szkoły, także na przerwach.
Dyrektor Wieland opowiada, jak to w trakcie przerw między lekcjami, na korytarzach szkolnych panowała cisza. Kiedy szło się korytarzem, można było zobaczyć jedynie uczniów zapatrzonych w smartfony. Grali, sprawdzali portale społecznościowe, a także pisali wiadomości do kolegów i koleżanek, którzy stali obok.
- Nie mieli czasu, aby zjeść śniadanie, wymienić się informacjami, porozmawiać, a nawet ściągnąć zadanie - mówi dyrektor. - Zobaczyliśmy ogromne zagrożenia dla ucznia. Kiedy wychodzi on ze szkoły do domu po lekcjach, to całe dnie spędza przed komputerem. A w szkole każdą przerwę wykorzystuje na przeglądanie internetu w smartfonie. Żadnego życia ze znajomymi, z przyjaciółmi. Tak naprawdę to po prostu samotność.
Rodzice za zakazem
Gimnazjum nr 1 zdecydowało się wprowadzić zakaz używania telefonów komórkowych w szkole. Nauczyciele byli za takim rozwiązaniem. Zgodzić musieli się także rodzice.
We wrześniu odbyło się spotkanie z rodzicami. - Powiedziałam, że mamy zamiar wprowadzić całkowity zakaz używania telefonów komórkowych. Opowiedziałam też, dlaczego taki pomysł, co się złego dzieje. Rodzice zgodzili się z moimi argumentami w 100 procentach - opowiada dyrektor "Jedynki" Jadwiga Wieland. - Stwierdziliśmy, że razem będziemy walczyć z uzależnieniem od telefonów.
Rodzice podpisali zgodę na zakaz używania telefonów, a także na odbieranie ich uczniom, którzy zakaz łamią. Bez zgody rodziców zakaz byłby niemożliwy. Wchodziłoby bowiem w grę ograniczenie praw i wolności młodych uczniów. A tak wszystko odbywa się w majestacie prawa. W szkole przypominają, że w momencie przekroczenia przez dzieci i młodzież murów szkolnych, to właśnie szkoła przejmuje za nich odpowiedzialność.
Są tylko trzy przypadki rodziców, którzy takiej zgody nie wyrazili. Mają one jednak dzieci ze schorzeniami zdrowotnymi i bardzo ważna jest dla nich możliwość częstszego kontaktu. Szkoła zaakceptowała taką sytuację.
- Byliśmy pełni obaw, jak nasi uczniowie zareagują na zakaz. Pewnie wielu z nich nie było z tego zadowolonych, ale przyjęli i zaakceptowali nowy zapis w statucie szkoły - mówi Jadwiga Wieland.
Jeśli zdarza się szczególna sytuacja, że uczeń musi pilnie skontaktować się z rodzicami, zawsze może to zrobić w sekretariacie szkoły. Sekretariat udostępni mu telefon.
Jakie efekty zakazu
W szkole zastanawiają się, jakie skutki ma uzależnienie do telefonów. Zdaniem dyrektor Jadwigi Wieland, smartfony bardzo mocno zmieniły życie w szkole. - Młodzi ludzie przestali ze sobą rozmawiać, w czasie przerw na korytarzach było cicho. Ten brak rozmowy skutkuje tym, że młodzi ludzie mają problem w wysławianiu się. Widzimy to na lekcjach języka polskiego, kiedy uczeń ma wielki problem w wypowiedzeniu swojego zdania - mówi.
Jakie są skutki zakazu po kilku tygodniach jego obowiązywania? - Na korytarzach zrobiło się głośno. Złapałam się na tym, że zaniepokojona wybiegałam z gabinetu, bo wydawało mi się, że coś się dzieje niedobrego. Już nieco zapomniałam, co oznacza ten szkolny gwar w czasie przerw - opowiada dyrektor. - Tymczasem uczniowie głośniej rozmawiali, ktoś do kogoś krzyczał. Wszystko było w najlepszym porządku.
Uczniowie, z którymi rozmawialiśmy w szkole, o zakazie nie mówią z entuzjazmem, co oczywiście można zrozumieć. - Już się przyzwyczailiśmy i nie ma problemu. Na przerwach jest więcej czasu, mamy szansę pogadać, jest wszystko w porządku, chociaż na początku nie było lekko. Przyzwyczailiśmy się do Facebooka i grania na przerwach - mówi jeden z uczniów drugiej klasy w Gimnazjum nr 1.
Inna uczennica, która dojeżdża do szkoły, widzi to inaczej. Jej zdaniem, zakaz sprawia, że ma kłopot z kontaktem z rodzicami w sytuacjach, kiedy zmienia się godzina dojazdu. Nie może jej uprzedzić wcześniej.
- Wszyscy zachłysnęliśmy się cyfryzacją. Ale odnoszę wrażenie, że cyfryzacja sprawia, że jesteśmy coraz bardziej samotni. Dlatego takie zakazy używania telefonów komórkowych, na przykład w szkole, mają w moim odczuciu wielką rolę do spełnienia. Taki zakaz daje możliwość odnowienia kontaktu, rozmowy, a także spojrzenia w siebie - podsumowuje dyrektor Jadwiga Wieland.
Zbigniew Król