Już w grudniu ojciec dziecka starał się zabrać swoją córkę. Podczas wykonywania czynności z udziałem kuratora i policji doszło do szarpaniny, po której dziecko miało siniaki. Kurator zdecydował wówczas o wstrzymaniu czynności. Tym razem było inaczej.

Dramatyczne sceny
Eliza Rzun stara się dokumentować wszystkie sytuacje związane z walką o córkę. Tak było także w poniedziałek. Kiedy do jej mieszania weszły kuratorki sądowe w asyście policji, biegłego psychologa sądowego, prokuratora wraz z ojcem dziecka, włączyła nagrywanie w telefonie. Udostępnione już po interwencji nagranie jest dramatyczne. W internecie ma prawie 150 tys. wyświetleń i prawie 2 tys. komentarzy. Na kuratorki wylał się straszliwy hejt.
Na nagraniu widać, jak ojciec dziecka przychodzi z wielką torbą pełną zabawek. Zwraca się do dziewczynki po polsku. 6-letnia Elena nie chce do niego podejść. Mówi, że się boi, że chce zostać z mamą. - Spokojnie Misiu, nic się nie denerwuj, bądź dzielna - mówi do niej mama, która stara się zachować spokój.
Kuratorka sądowa tłumaczy, że wykonywane czynności wynikają z prawomocnej decyzji sądu. I choć Eliza Rzun mówi o wyroku sądu w Rzymie oraz o tym, że będzie składana skarga nadzwyczajna na postanowienie sądu w Środzie, czyli sprawa nie jest zakończona, kurator mówi o prawomocnym postanowieniu, które obowiązuje.
Później kuratorki przekonują dziecko, aby zobaczyło, co przyniósł jej tata. - Posłuchaj, co tata ma do powiedzenia - przekonuje jedna z nich. - Tata zostawi ci zabawki, abyś mogła się nimi bawić. Zobacz, jaką ta lalka ma sukienkę.
- Ja chcę iść z mamą - powtarza dziewczynka, która jest nieufna wobec ojca i obcych osób w mieszkaniu. Po jakimś czasie emocje wydają się słabnąć, a zagadywana przez kuratorki i ojca dziewczynka zaczyna opowiadać, że kolejnego dnia jedzie na wycieczkę autobusem, opowiada kto jest jej ulubionym kolegą i koleżanką w przedszkolu. - Będę miała kota albo psa - mówi.
Kuratorka stara się ją uspokajać: - Tu jesteś z mamą, nikt nie odrywa cię od mamy, chcemy tylko abyś zobaczyła zabawki - przekonuje. Potem dziecko rysuje przy stole, a obok na krześle siedzi jej ojciec i także rysuje. Stara się rozmawiać z córką.
Kiedy w pewnym momencie 6-latka idzie do szafy, gdyż chce pokazać zabawkę, następuje dramatyczny zwrot wydarzeń. Kurator sądowa mówi: - Proszę o zablokowanie.
W tym momencie policjanci blokują matkę dziecka. Słychać przeraźliwy krzyk zabieranej dziewczynki. - Nieeee!!!... Tak się nie robi! Błagam was! - krzyczy przerażona matka...
- Proszę, niech pani usiądzie - mówi policjant.

W drodze do Włoch
Eliza Rzun wiedziała, że w jej domu dojdzie do kolejnej próby odebrania dziecka. Ale nie miała pojęcia, że sprawa może przybrać taki obrót.
We wtorek zrozpaczona kobieta powiedziała nam, że dziecko jest wraz z ojcem w drodze do Włoch. 6-latce ojciec pozwolił zadzwonić do mamy. Dziecko płakało, błagało, aby mama ją zabrała...
Jeszcze w poniedziałek Eliza Rzun próbowała się kontaktować z Rzecznikiem Praw Dziecka, który podczas spraw sądowych stawał po jej stronie. Szukała pomocy także w innych miejscach. - Muszę jak najszybciej lecieć do Włoch, choć nie mam tam dosłownie nic, żadnego lokum, pracy. Nie wiem jeszcze, jak sobie poradzić, ale nie zostawię tam Eleny - mówiła nam we wtorek.
We wtorek ruszyła też zbiórka pieniędzy dla Elizy Rzun, którą zorganizowała jej siostra Jagoda. Na pewno we Włoszech czeka ją ciężka batalia sądowa. Bez pomocy średzian, przyjaciół i znajomych będzie to zdecydowanie trudniejsze, bo nie będzie ją na to stać. Na naszym Facebooku publikujemy link do akcji na portalu zrzutka.pl.

Czeka ją batalia w Rzymie
Przypomnijmy, że po tym, jak w 2019 roku Eliza Rzun wraz z córką wyjechała z Rzymu pod pretekstem wakacji w Polsce i nie wróciła, jej były partner i ojciec dziecka założył i wygrał sprawę z tzw. konwencji haskiej przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Na nic zdały się działania Rzecznika Praw Dziecka, który także stawał po stronie matki z dzieckiem i wnosił potem o kasację wyroku Sądu Okręgowego. Sąd nie badał, co będzie najlepsze dla dziecka.
Na podstawie tego wyroku sąd w Środzie 27 października 2020 roku wydał decyzję o przymusowym wydaniu dziecka ojcu. 29 lipca 2021 roku średzki Sąd Rejonowy Wydział Rodzinny i Nieletnich ponowie zobowiązał Elizę Rzun do wydania swojemu byłemu partnerowi, obywatelowi Włoch, ich córki, 6-letniej Eleny lub do powrotu z dzieckiem do Włoch. "Dalsze niewykonanie tego obowiązku będzie skutkować odbiorem dziecka przez kuratora zgodnie z postanowieniem z dnia 27 października 2020 roku. Ewentualną podstawą do wstrzymania wykonalności tego postanowienia może być jedynie wykazanie przez uczestniczkę podjęcia konkretnych kroków prawnych na terenie Włoch zmierzających do powierzenia jej wykonywania władzy rodzicielskiej nad małoletnią Eleną" - napisał średzki sąd. Wyjaśnijmy, że sąd w Środzie wydawał decyzję, do której zobowiązał go wyrok sądu w Poznaniu.
Tymczasem sąd w Rzymie w lipcu tego roku stwierdził, że dziecko nie przebywa obecnie na terenie Włoch i znajduje się w Polsce razem z matką, a po uzyskaniu opinii prokuratora przy sądzie, w którym wniesiono o umorzenie postępowania, tak właśnie zrobił.
Polskie sądy postanowieniem sądu we Włoszech nie zajmowały się. Nie rozważały także kwestii dobra dziecka i tego, z kim chce zostać. O to, jak się okazuje, średzianka będzie musiała walczyć we Włoszech.
(kóz)