Moja przygoda z bieganiem zaczęła się już w szkole podstawowej, za sprawą mojego brata bliźniaka Mateusza. Był wtedy najlepszy w szkole i bardzo mi imponował. Chciałem mu dorównać. Po kilku miesiącach biegania byłem już lepszy od niego, wygrałem pierwsze zawody powiatowe.
Wtedy wypatrzył mnie Marek Zaworski i wraz z bratem zapisaliśmy sie na treningi lekkoatletyczne w Orkanie Środa. Przez te wszystkie lata zdobywałem medale na arenie ogólnopolskiej i wielkopolskiej. Po ukończeniu liceum zrezygnowałem jednak z treningów w klubie, przytyłem kilka kilo i czegoś mi w życiu zaczęło mi brakować.
Któregoś dnia wyszedłem potruchtać i poczułem się o wiele lepiej. To było to. Postanowiłem sobie postawić jakiś cel. W ten sposób zacząłem przygotowania do maratonu. Był grudzień 2015 roku. Chciałem na nim osiągnąć czas 2:45. Udało się i to z nawiązką, bo w Amsterdamie w październiku ubiegłego roku pobiegłem w czasie 2:40. Jak się okazało, był to nowy rekord Środy w biegu maratońskim.
Sam biegam 4 - 5 razy w tygodniu. Bazę stanowi jedno długie rozbieganie około 25 km i jeden bieg tempowy, podczas którego pracuję nad szybkością. W tygodniu wychodzi mniej więcej 60 - 70 km.
Bieganie jest moją pasją i daje mi dużo korzyści w życiu codziennym. Jestem sprawniejszy fizycznie i pewniejszy siebie. Gdy mam jakiś problem lub jestem zestresowany, to po prostu idę pobiegać.
Na co dzień trenuję w Londynie, gdzie mieszkam od 6 lat. Jestem zastępcą szefa kuchni w jednym z londyńskich pubów. Czy mam w Londynie miejsca, gdzie lubię szczególnie potrenować? Oczywiście. To Richmond Park - moje ulubione miejsce, gdzie jest mnóstwo bardzo malowniczych zakątków.
Oczywiście mam kolejne plany startowe. Niedawno brałem udział w maratonie w Rotterdamie, teraz myślę o jakimś wielkim jesiennym europejskim maratonie. Poza tym bardzo chcę zaliczyć ultramaraton w górach, prawdopodobnie będzie to Beskidy Ultra Trail.
Oczywiście, wszystkich średzian serdecznie zachęcam do biegania. To fantastyczna przygoda.
(kóz)