Uczęszczałem w Środzie do pięcioletniego Technikum Rolniczego. Uczyliśmy się wtedy 5 lat, ale za to szkoła podstawowa była siedmioklasowa. Technikum Rolnicze, czyli szkoła nr 2, mieściło się wtedy jeszcze w budynku przy kolegiacie, przy ul. Szkolnej. Braliśmy udział w ciekawym doświadczeniu, bowiem trafiliśmy do technikum na podstawie egzaminów i w tym roczniku była tylko jedna klasa. Za to było nas aż 52 uczniów! Był to taki eksperyment pedagogiczny i wychowawczy. Chodziło o to, by działania w klasie podejmować częściowo razem z uczniami. Wychowawca tak kierował klasą, by uczniowie brali za nią częściowo odpowiedzialność. To było fantastyczne. Tym bardziej, że naszym opiekunem był prof. Kazimierz Fedyk - człowiek o szerokich horyzontach, po dwóch fakultetach. Profesor bardzo dobrze nami kierował. I to, co było w założeniach tego eksperymentu, spełniło się co do joty. Byliśmy bowiem klasą bardzo samodzielną, podejmującą sporo inicjatyw. Czternasto-, piętnastoletnia młodzież już decydowała o ważnych sprawach, już musiała być za coś odpowiedzialna.
Bardzo dobrze połączono wtedy naukę teorii z praktyką. Świetnie funkcjonowały gospodarstwa pomocnicze: Kijewo, Żabikowo i Nadziejewo. Odbywaliśmy tam praktyki - czy to jednodniowe, czy tygodniowe i miesięczne. Tam było wszystko, co potrzebne jest do połączenia praktyki z teorią.
Pamiętam też, że uczyli nas wspaniali ludzie - pedagodzy o wielkiej wiedzy i kulturze i o bardzo umiejętnym podejściu do ucznia. A przecież - jak w każdym pokoleniu - sytuacje bywały w szkole różne. Ale wszelkie sytuacje problemowe były rozwiązywane w sposób bardzo mądry i z wysoką kulturą, z umiejętnością negocjacji i perswazji. A my jako uczniowie chcieliśmy też pokazać, że jesteśmy fajną, zgraną ekipą.
I tak zostało do dziś. Co pięć lat spotykamy się na zjazdach klasowych, chociaż teraz koleżanki i koledzy stwierdzili, że musimy się spotykać częściej, bo czas szybko leci. Cieszy też fakt, że zawodowo ludzie z naszej klasy bardzo rozwinęli skrzydła. Wielu z nich odgrywa ważną rolę w życiu społecznym i gospodarczym. Mnie też się poszczęściło, zresztą przyjeżdżam do Środy z wykładami, podczas których podkreślam, że warto się uczyć i dążyć do celu.
Wielu dzisiejszych absolwentów ZSR w Środzie przychodzi na Uniwersytet Przyrodniczy. Niektórzy z nich zostają na uczelni i robią karierę naukową. I cały czas podkreślają, że są „po Środzie".
Not. H. Sowa