Zbigniew Król - Czy polityk powinien być szczery?
Ernest Iwańczuk - Jeśli chce zrobić karierę, to chyba niestety nie. Nasze społeczeństwo nie jest przygotowane, aby służyli im politycy szczerzy, bo w wielu przypadkach nie chcemy znać prawdy o tym, co dzieje się wokół nas. Wolimy być oszukiwani. Może to nawet nie jest cecha Polaków, tylko generalnie ludzi, którzy wolą żyć w przekonaniu, że wszystko jest dobrze.

A pan stara się mówić szczerze, prosto z mostu?
Staram się, choć zdaję sobie sprawę, że czasami może to drugiej stronie sprawiać kłopot. Najczęściej, kiedy pragnę powiedzieć coś, czego druga strona nie chce raczej usłyszeć, ubieram to w nieco luźniejszą formę, czasami żart. W pracy również staram się zawsze mówić szczerze, w jasny i prosty sposób wyrażać swoją opinię - tu często sytuacja wymaga większej dyplomacji niż w życiu prywatnym.

Żarty żartami, ale w pracy w Starostwie Powiatowym są chyba same poważne problemy. Po półtora roku od wyborów uważa pan, że dobrze sobie z nimi radzi?
Tak, ten czas został dobrze wykorzystany. O ile nie mogę przewidzieć poszczególnych zdarzeń, które pojawiają się w każdego dnia i na bieżąco trzeba je rozwiązywać, to jestem odpowiednio przygotowany, aby sobie z nimi radzić. Przykładem może być obecna sytuacja szkoły podstawowej w budynku internatu Zespołu Szkół Rolniczych. Rok temu mówiłem, że nie powinien być przeprowadzany nabór do klasy pierwszej, ale władze stowarzyszenia za wszelką cenę chciały go przeprowadzić. Zwracałem uwagę, że szkoła w tym miejscu nie ma przyszłości.
Poprzednie władze samorządowe obiecały, że budynek internatu zostanie rozbudowany. Przez ostatnie dwa lata rządów poprzedni starosta chwalił wysokie pozycje Środy w rankingach wydatków inwestycyjnych, zatem pieniądze były. Nie zostały podjęte jednak żadne decyzje, by przeprowadzić niezbędną adaptację budynku na potrzeby szkoły. Ta jednostka nie ma możliwości rozwoju w tym miejscu i było to do przewidzenia od samego początku. Były też głosy, że szkoła miała być prowadzona w obiektach Zespołu Szkół Rolniczych, której funkcjonowanie w ostatnich latach zostało mocno ograniczone. „Rolibuda" to nasza chluba i to jej działanie jest naszym priorytetem.

Niektórzy zarzucają panu, że jest pan z poprzedniego rozdania, bo przecież przez osiem lat był pan wiceburmistrzem, więc musiał wiedzieć wszystko, co się dzieje. Co pan na to?
Byłem przez te osiem lat urzędnikiem a nie politykiem, który jest odpowiedzialny za kreowanie rozwoju gminy. Nikt nie pytał mnie o zdanie w sprawie konkretnych posunięć i rozwiązań. Czasami byłem do nich krytycznie nastawiony, na przykład do wspomnianego powstania szkoły w budynku internatu ZSR.
Dlaczego o tym głośno nie mówiłem? Dziś też bym nie chciał, aby podległy mi urzędnik publicznie kwestionował moje zdanie. Dlatego współpracując z burmistrzem Ziętkowskim starałem się być wobec niego lojalny.
Czasami dochodzi do mnie niesprawiedliwa ocena tego, co robiłem przez tamte osiem lat. Taką krytykę zastosował ostatnio radny Budasz mówiąc, że podpisywałem dokumenty, których nie powinienem. Trzeba jednak uświadomić sobie, że wykonywałem swoje obowiązki jak każdy pracownik gminy. Nawet, jeśli nie ze wszystkimi decyzjami się zgadzałem. Przypomnę też, że podpisywałem dokumenty, które wcześniej zatwierdziła Rada Miejska i miały potwierdzenie w budżecie. Z punktu widzenia prawa były bez zarzutu, tym bardziej opinia radnego jest więc nieuczciwa i krzywdząca.

Czym różni się wizja powiatu starosty Bednarza od wizji starosty Iwańczuka?
Każdy, kto przychodzi do pracy w samorządzie, widzi co powinno być zrobione. Ja jednak nie chcę realizować tego, co tylko ja sam uważam za dobre. Już podczas kampanii wyborczej rozmawiałem z ludźmi, wsłuchiwałem się w ich oczekiwania i problemy. Starosta na bieżąco musi pracować dla mieszkańców i podejmować odpowiedzialne decyzje. Trzeba mieć odwagę, aby powiedzieć mieszkańcowi, że jego sprawa musi zaczekać. Choćby na przykładzie dróg często muszę tłumaczyć konkretnej osobie, że są gorsze, bardziej wymagające remontu od tej, którą właśnie mi zgłasza. Przyzwyczajamy się do tego, że jeśli czegoś chcemy, to musi to być zrobione od razu. Ale tak nie jest.
Codziennie wraz z zespołem pracowników staram się podejmować decyzje dotyczące wydawania środków budżetowych, realizacji poszczególnych zadań i ich kolejności, które przyniosą najlepsze efekty teraz i zaowocują w przyszłości. Jak każdy z nas chciałbym, by nasz powiat był miejscem przyjaznym, bezpiecznym i nowoczesnym. Wdrażamy takie rozwiązania i staramy się tak realizować nasze zadania, aby były ukierunkowane na wszechstronny rozwój powiatu.

W czasie tego półtora roku, jakie były najtrudniejsze decyzje, jakie musiał pan podjąć? Czy były decyzje, które kosztowały pana nieprzespane noce?
Nie było takich. Najtrudniejsze decyzje dotyczą personaliów, a ja z satysfakcją mogę powiedzieć, że załoga w urzędzie jest rewelacyjna, nie było więc potrzeby, aby kogoś zwalniać, czy też przeprowadzać rozmowy dyscyplinujące.

A decyzje, które przyniosły panu szczególną satysfakcję?
Dla mnie sprawowanie funkcji starosty, to przede wszystkim ciężka praca. Wiem, że traktując moje zadania w ten sposób nie stracę kontaktu z rzeczywistością. Nie skupiam się na osobistych decyzjach, raczej myślę o pracy całego zespołu starostwa. W zeszłym roku zrobiliśmy naprawdę dużo. Pozyskaliśmy prawie 11 mln dofinansowania, dzięki czemu w tym roku zakończymy m.in. rozbudowę drogi Chwalęcin - Szypłów, ponad 400 gospodarstw w całym powiecie zacznie wykorzystywać energię słoneczną z paneli fotowoltaicznych. Z pozyskanych środków udało nam się również wybudować tak potrzebną szatnię przy stadionie lekkoatletycznym.
W tym roku zakończymy także I etap adaptacji budynku przy ul. Mała Klasztorna, bardzo ważnej ze względu na konieczność wspierania naszych mieszkańców w sferze pomocy społecznej. Cieszy mnie również fakt większego zainteresowania kolejką wąskotorową, udało nam się nie tylko pozyskać dodatkowe środki z naszych gmin, ale także wzbudzić większe zainteresowanie naszą turystyczną perełką wśród radnych województwa. Dużym sukcesem dla całej naszej społeczności jest również dynamiczny rozwój Zespołu Szkół Rolniczych, możemy być dumni, że obecnie mamy w powiecie trzy naprawdę nowoczesne szkoły ponadpodstawowe. W tym roku również staramy się o uzyskanie dotacji, by móc przeprowadzić kolejne inwestycje. Nasze dwa wnioski na modernizację dróg zostały ujęte na liście zadań rekomendowanych do dofinansowania z Funduszu Dróg Samorządowych, czekamy na ostateczną decyzję premiera.

Wzburzył pan wiele osób deklaracją w rozmowie w "Głosie Powiatu Średzkiego" - "chciałbym być jak Marcin Bednarz". Chciałby pan?
Spróbuję wytłumaczyć, dlaczego tak rzeczywiście powiedziałem. Przez osiem lat pracowałem w urzędzie gminy, gdzie osobą decyzyjną jest burmistrz, który samodzielnie wykonuje zadania i decyduje o ich realizacji. Miałem też okazję obserwować pracę starosty Bednarza, który zbudował koalicję w taki sposób, by mógł autorytarnie podejmować decyzje. Pojawiła się więc refleksja, że choć jestem starostą, to nie mam pełni władzy w powiecie, bo decyzje podejmujemy kolegialnie jako Zarząd Powiatu. Gdy mamy odmienne zdanie na dany temat, co wcale nie zdarza się rzadko, czasem pojawia się myśl, że łatwiej byłoby podejmować decyzje samemu. Stąd uproszczenie, że chciałbym być jak Marcin Bednarz, była to raczej forma żartu niż wyrażenie rzeczywistej chęci.
Tego, że decyzje podejmujemy na posiedzeniach zarządu w sposób demokratyczny nie chciałbym zmieniać. Dyskusję prowadzi pięć doświadczonych w pracy w samorządzie osób, które szukają najlepszego rozwiązania. Pozwala to szerzej spojrzeć na dyskutowany temat i daje też gwarancję, że to co zrobimy będzie przemyślane i przyniesie możliwie najlepszy efekt.

Koalicja naszePSR - PiS powstała w wielkich bólach. Jak wygląda koalicja po półtora roku? Czy nie ma w niej pęknięć, może nie zawsze się zgadzacie?
Polacy postrzegają rzeczywistość polityczną w kategoriach PiS - antyPiS. Może się więc wydawać, że w powiecie średzkim jest podobnie. Jednak my nie rozmawiamy o sprawach światopoglądowych, czy też sprawach dotyczących polityki państwa, skupiamy się na naszej pracy, na rozwiązywaniu problemów i budowaniu przyszłości powiatu. Jeśli są różnice zdań, to nie wynikają one z przynależności do partii, ale z odmiennego podejścia do jakiegoś tematu. Wiemy, jakie powiat ma problemy i staramy się je rozwiązywać, nie zajmujemy się dużą polityką. Koalicja działa zatem sprawnie.

Czy to, że PiS współrządzi powiatem przekłada się na kontakty, które przynoszą powiatowi coś dobrego? Przez lata mówiło się, że Środa nie może otrzymać dużych środków zewnętrznych, bo burmistrz Ziętkowski nie jest politykiem głównego nurtu.
W mojej opinii nie chodzi o to, że burmistrz Ziętkowski nie jest politykiem głównego nurtu, raczej o to, że nie lubił prosić, spotykać się z urzędnikami wyższego szczebla i stawiać się w roli petenta. Ja w czasie obecnej kadencji byłem w Poznaniu w wielu instytucjach kilkadziesiąt razy. Pukam i proszę, staram się jak najwięcej pozyskać dla powiatu.
Wiem, że samorządowcy z PiS podnoszą średzkie problemy w województwie i na arenie krajowej, szczególnie w kwestiach dotyczących szpitala czy kolejki wąskotorowej. To właśnie aktywność naszych radnych z PiS sprawiła, że w Środzie już wkrótce zacznie działać biuro paszportowe.

A czy pańskie pukanie do drzwi przynosi efekty?
Na pewno nie pukam z drobiazgami, więc efekty nie będą szybko widoczne. Prowadzę poważne rozmowy i wierzę, że zakończą się powodzeniem.

Najważniejszą inwestycją drogową, o którą stara się powiat średzki jest wschodnia obwodnica miasta. Czy poprzedni samorząd powiatowy popełnił przy tej inwestycji błędy, które trzeba teraz prostować?
Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Być może, gdyby nie rozpoczęto tych prac, nie zapadła decyzja, że drogę buduje powiat, nie byłoby wykupów ziemi i pierwszych prac, nic w tej kwestii nie wydarzyłoby się do dziś. Teraz, kiedy sporo prac zostało wykonanych, to presja na marszałka województwa z naszej strony jest silniejsza, bo chcemy, aby była to droga wojewódzka. Mam nadzieję, że nieudany start przy budowie obwodnicy nie opóźni jej realizacji. Oczywiście budzą wątpliwości kwestie dotyczące samego wykonawstwa. Największym problemem jest to, że budowana droga nie spełnia parametrów drogi wojewódzkiej, być może potrzebne będą kolejne wykupy działek. Pracujemy intensywnie, by rozwiązywać wszystkie trudności.

Czy w tej kadencji powstanie wschodnia obwodnica?
Byłby to niewątpliwie wielki sukces. Mam nadzieję, że tak się stanie.

Czy Wypada Edwarda to dla powiatu temat zamknięty?
Bardzo chciałbym, aby tak było. Wyjaśniliśmy już z samorządem gminy Zaniemyśl wszystkie aspekty obecności powiatu w tym miejscu, nie zarządzamy już tym miejscem. Pozostała sprawa domku szwajcarskiego, jego obecnego stanu, który powstał, kiedy powiat sprawował opiekę nad wyspą. Z pewnością gmina Zaniemyśl będzie miała roszczenie do powiatu w sprawie naprawienia szkód. Zależy nam oczywiście, aby domek szwajcarski znów mógł służyć ludziom i na pewno dołożymy wszelkich starań, by stało się to jak najszybciej.

Uprawia pan bieganie na dłuższych dystansach. A gdzie pan widzi siebie w polityce za cztery lata?
Nie będę ukrywać, że chciałbym być pierwszym starostą, który będzie pełnił tę funkcję drugą kadencję. Do tej pory nikomu to się nie udało. Oczywiście mam też plany idące dalej w przyszłość, na realizację, których być może pozwoli mi zdobyte doświadczenie na kierowniczych stanowiskach w administracji rządowej, a także wiceburmistrza Środy i starosty średzkiego.