W niedzielÄ™ okoÅ‚o godziny 15:00 rodzina ze Åšrody przyjechaÅ‚a do lasu w MÅ‚odzikówku. - Bardzo lubimy spacerować w lesie. Zabieramy naszego psa i caÅ‚Ä… rodzinÄ… chodzimy i cieszymy siÄ™ przyrodÄ… - opowiada Aneta Hypka. W tym miejscu w MÅ‚odzikówku byli pierwszy raz.
- WeszliÅ›my w gÅ‚Ä…b lasu i zobaczyÅ‚am jutowy worek. OgarnÄ…Å‚ mnie jakiÅ› niepokój i zaczęłam siÄ™ intensywnie zastanawiać, co może być w Å›rodku. MiaÅ‚am jakieÅ› zÅ‚e przeczucie. Wtedy mąż podszedÅ‚ do worka i popchnÄ…Å‚ go i okazaÅ‚o siÄ™, że w worku coÅ› siÄ™ rusza - mówi Å›redzianka.
Starali siÄ™ nasÅ‚uchiwać jakichÅ› dźwiÄ™ków pÅ‚ynÄ…cych z worka, ale byÅ‚o cicho. PomyÅ›leli nawet, że może w Å›rodku jest wąż. Dzieci nie na żarty byÅ‚y przestraszone.
Mąż pani Anety zdecydował się zajrzeć do środka. Otworzył worek, ale okazało się, że w środku jest następny i jeszcze następny. W sumie były to cztery jutowe worki. Potem z ostatniego wyskoczył... mały kotek, a w zasadzie kotka. Okazało się, że w sumie były tam cztery, co potem określił już weterynarz, około 4-tygodniowe kotki.
- PierwszÄ… mojÄ… myÅ›lÄ… byÅ‚o zadzwonić na policjÄ™, bo jak ktoÅ› mógÅ‚ zrobić coÅ› takiego, zapakować maÅ‚e kotki w worek i wywieźć je do lasu na pewnÄ… Å›mierć. Nie widzieliÅ›my jednak nikogo w okolicy, nie byÅ‚o żadnego samochodu, szukanie sprawcy byÅ‚o praktycznie niemożliwe. Trzeba byÅ‚o ratować kotki - mówi Aneta Hypka.
Rodzina miaÅ‚a w samochodzie koc. WÅ‚ożyli maÅ‚e zwierzÄ…tka do samochodu i ruszyli w drogÄ™ powrotnÄ… do Åšrody. Już po drodze Å›redzianka wykonaÅ‚a szereg telefonów do znajomych, co ma zrobić. W domu w Åšrodzie starali siÄ™ pomóc kotkom. Rodzina przemywaÅ‚a im oczy, próbowaÅ‚a karmić, co okazaÅ‚o siÄ™ trudne. Niestety, jeden kotek byÅ‚ na tyle sÅ‚aby, że nie udaÅ‚o siÄ™ go uratować. - PóÅ‚ nocy nie spaliÅ›my starajÄ…c siÄ™ im jakoÅ› pomóc - mówi Å›redzianka.
NastÄ™pnego dnia od rana rodzina pojechaÅ‚a do weterynarza Piotra DziÄ™cielewskiego. OkreÅ›liÅ‚ on stan trzech kotków jako dobry.
Rodzina nie wiedziaÅ‚a, co dalej zrobić z kotkami. Sami majÄ… psa. Woleli, aby zwierzÄ…tka trafiÅ‚y do kogoÅ›, kto lepiej bÄ™dzie siÄ™ na nich znać. OkazaÅ‚o siÄ™, że nie ma możliwoÅ›ci, aby tak maÅ‚e zwierzÄ™ta byÅ‚y przyjÄ™te do schroniska. Z pomocÄ… przyszÅ‚o Towarzystwo Opieki nad ZwierzÄ™tami, które zaoferowaÅ‚o pomoc Anety PÅ‚oszczycy, która prowadzi dom tymczasowy dla kotów i Å›wietnie siÄ™ na nich zna. Kotki trafiÅ‚y do niej już w poniedziaÅ‚ek.
- Kiedy oddawaliÅ›my kotki, nasze dzieci siÄ™ popÅ‚akaÅ‚y, ale też wszyscy wiedzieliÅ›my, że tak bÄ™dzie najlepiej. ZrobiliÅ›my wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić kotki. Teraz przede wszystkim cieszymy siÄ™, że udaÅ‚o siÄ™ je uratować - mówi Aneta Hypka.
Prezes Å›redzkiego TOZ Paula Koczorowska nie kryje swojego zbulwersowania postawÄ… osoby, która w worku wywiozÅ‚a do lasu kotki i porzuciÅ‚a je w tak okrutny sposób na pewnÄ… Å›mierć. - PodÅ‚ość ludzka nie zna granic. Ten potwór postaraÅ‚ siÄ™, aby te kociaki zginęły i umieraÅ‚y w mÄ™czarniach poprzez uduszenie. Organizm, który nie dostaje tlenu nie może wykonać wymiany gazowej w pÅ‚ucach, a co za tym idzie rozprowadzana krew nie ma tlenu, co wstrzymuje pracÄ™ mózgu, a dalej utratÄ™ Å›wiadomoÅ›ci i nieodwracalne zmiany w korowych oÅ›rodkach mózgu. Wreszcie prowadzi to do dÅ‚ugiej, bolesnej Å›mierci - mówi Paula Koczorowska. - Czterotygodniowe maleÅ„kie kociaki byÅ‚y bezbronne. Spotykamy niestety na swojej drodze takie podÅ‚e i perfidne istoty, jak czÅ‚owiek, który dopuÅ›ciÅ‚ siÄ™ takiego czynu. Dobrze, że kociaki spotkaÅ‚y na swojej drodze takiego anioÅ‚a, jak pani Aneta.
Niestety, zatrzymanie sprawcy zdarzenia wydaje siÄ™ bardzo maÅ‚o możliwe. A przecież przed sÄ…dem odpowiadaÅ‚by za znÄ™canie siÄ™ ze szczególnym okrucieÅ„stwem, z zamiarem pozbawienia życia czterech maÅ‚ych kotów.
(kóz)