Przed szpitalem, tak jak zapowiadali organizatorzy manifestacji, był spokój. Tam kilka zdań na temat powodów zorganizowania manifestacji powiedzieli przewodniczący wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange, szef szpitalnej Solidarności P. Ławniczak oraz przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Małgorzata Mamcarz.
- „Nie" dla bajerowania pana starosty. To władza powiatu odpowiedzialna jest za ochronę zdrowia i za to, co dzieje się tutaj. Nasza manifestacja jest w pełni legalna. To nie związki zawodowe Solidarność i ZZPiP wyprowadzają ludzi na ulicę. To pan starosta doprowadził do takiej sytuacji - mówił Paweł Ławniczak. M. Mamcarz zapewniała, że chorzy w szpitalu mają zapewnioną opiekę pielęgniarek i położnych, które pozostały przy łóżkach pacjentów.
Trąbki, gwizdki, trochę śpiewu i okrzyki rozległy się po wyjściu na ulicę. W marszu wzięli udział związkowcy Solidarności z Leszna, Jarocina, Poznania, Piły. Średzka Solidarność, jak po manifestacji oceniał P. Ławniczak, nie zawiodła. W manifestacji udział - jego zdaniem - wzięło ponad 70 procent członków organizacji, którzy w tym czasie nie pracowali. Byli też przedstawiciele związku z kilku innych zakładów pracy, Znacznie mniej było pielęgniarek i położnych. Manifestujący idąc w stronę starostwa zachęcali mieszkańców Środy do przyłączenia się do nich. Padały hasła w obronie szpitala. Było o braku przyzwolenia na działania władz powiatowych, które doprowadziły do trudnej sytuacji szpitala. O nastrojach pracowników mówiły też transparenty, z jakimi szli w manifestacji.
W drodze do starostwa było głośno, ale w miarę spokojnie. Emocje narosły pod budynkiem, kiedy okazało się, że pomimo kilkuminutowego skandowania „Panie starosto, zapraszamy" do manifestujących nie wyszedł nikt. Wówczas J. Lange, P. Ławniczak i M. Mamcarz zdecydowali się wejść do sekretariatu starostwa. Tam otrzymali informację, że nie ma nikogo, kto by się z nimi spotkał. Zarówno Tomasz Pawlicki jak i wicestarosta Zdzisław Jędrzak wyjechali w tym czasie poza Środę. Gdy dowiedzieli się o tym związkowcy, przed budynkiem rozległy się gwizdy i okrzyki „wyłaź, szczurze", „oszuści", złodzieje", „Wilkowyje". Kilka zdań, że spróbuje załatwić sprawę ich nurtującą, powiedział przewodniczący Rady Powiatu Andrzej Gniotowski, który towarzyszył związkowcom już w czasie przemarszu ze szpitala. Pod budynkiem starostwa dołączył do niego członek zarządu Marcin Bednarz.
Związkowcy zdecydowali się na petycję do starosty, wspólnie z flagą Solidarności, umieścić w drzewcu na budynku. Związkowcy gwizdać i komentować wydarzenia przestawali na czas, gdy „Mury" czy też „Przeżyj to sam" śpiewał Jerzy Kosiński.
Ta manifestacja to nie koniec walki o szpital, jak zapowiadają związkowcy. Nie ukrywają żalu do starosty o tak jawne zlekceważenie ich. Tymczasem starosta T. Pawlicki mówi, że w informacji, którą otrzymał o manifestacji nie było zdania o tym, że związkowcy będą chcieli się z nim spotkać. Dlatego pojechał na konwent starostów, na którym omawiano ważne kwestie związane m.in. z finansowaniem szkół. Co będzie dalej? Solidarność zastanawia się nad kolejnymi działaniami. P. Ławniczak chciałby porozmawiać o szpitalu ze starostą otwarcie na forum publicznym. Debata mogłaby pokazać, jego zdaniem, ile naprawdę starosta wie o sytuacji szpitala i jakie ma pomysły na rozwiązanie jego problemów.
A. Piątek