Wystawę otworzyli dyrektor Ośrodka Kultury Ewa Kusik i prezes Średzkiego Towarzystwa Fotograficznego Bartłomiej Król. - Chcieliśmy zaprosić na wernisaż Franciszka Schmidta, ale jedyny adres, jakim dysponowaliśmy to skrytka pocztowa. Wysłaliśmy zaproszenie, ale nie było żadnego odzewu - mówił podczas wernisażu Bartłomiej Król.
Franciszek Schmidt, autor fotografii, to fotoamator, z zawodu ślusarz, który pracował m.in. w Zakładach Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, kiedyś mieszkaniec Lubonia, potem Poznania, od 1996 roku na emeryturze. W latach 60. i 70. uczestniczył w pracach Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego, które w 1969 roku ogłosiło konkurs "25lat PRL". I właśnie ten konkurs spowodował, że sobotnie popołudnia i niedziele autor poświęcał na fotografowanie wielkopolskich miasteczek. Obfotografował 25 wielkopolskich miast, a pozyskany materiał zmontował na tablicach. Każdemu miastu poświęcił jedną tablicę i 12 zdjęć pocztówkowych.
Fotograf odwiedził także Środę. Zdjęcie nie są podpisane, ale można na nich zobaczyć m.in. fragment zabudowań Spójni, nieistniejący plac zabaw przy ul. Dąbrowskiego, czyli Balbinkę, bloki, Stomil, czy bramę przy ul. Paderewskiego.
Scenariusz wypraw zawsze był taki sam. "Nastawiałem przesłonę na 8, a czas na 1/60 sek. Wysiadałem na dworcu i robiłem rundkę po mieście. Skręcając zazwyczaj w prawo" - opowiadał w 2010 roku "Gazecie Wyborczej".
Ale zanim zaczął jeździć, próbował kontaktować się z wytypowanymi przez siebie miastami. W 1969 roku 31-letni wówczas Franciszek Schmidt kupił 25 kopert i zaadresował je do 25 prezydiów miejskich rad narodowych: "W związku z konkursem fotograficznym, w którym biorę udział, proszę o podanie mi miejsc, które zdaniem Państwa są godne sfotografowania" - napisał. Wysłał pięć takich listów, po czym uznał, że to nie ma sensu, bo rady narodowe kazały stawić mu się na rozmowę. Pod koniec zimy zabrał aparat, wsiadł w autobus i pojechał do pierwszego miasta.
Jak opowiadał "Gazecie Wyborczej", z każdej wyprawy przywozi jedną rolkę filmu. Fotografuje budynki, rzadko ludzi, bo w weekendy ulice są puste. Każda wycieczka zostaje zwieńczona obiadem: - Lokale gastronomiczne walczyły wtedy o "Srebrną patelnię Światowida". Kontrolerzy przyznawali im gwiazdki. Wchodziłem do restauracji i prosiłem o zestaw konkursowy. To zwykle wywoływało popłoch: jeden kelner zmieniał mi obrus, a trzech obserwowało mnie zza kotary - opowiadał.
W konkursie nie dostał nagrody Poznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Zdjęcia docenił Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, który ufundował talony na 100 zł. Kupił za nie w sklepie sportowym damskie figurówki, które potem sprzedał. Takie to były czasy.
W 2009 roku autor zobaczył materiał w telewizji o wystawie o PRL. Poszedł do Centrum Animacji Kultury, a tam wystawę zdecydował się pokazać poznański animator kultury, a przede wszystkim fotografii Władysław Nielipiński.
Teraz zdjęcia po raz pierwszy można zobaczyć w Środzie. Są ciekawym dokumentem tamtych czasów.
(kóz)