Chorujemy na potęgę. W przychodniach lekarskich pacjenci przyjmowani są od rana do wieczora. Na wizytę u lekarza rodzinnego, w zależności od przychodni, czekać trzeba czasem dzień lub dwa. Lekarze rodzinni mówią, że pracują na pełnych obrotach - czasami sami walcząc z chorobą.
Część chorych po pomoc udaje się więc po godzinie 18:00 do średzkiego szpitala. W dni powszednie jest to średnio od 30 do 50 osób. W weekendy, jak powiedział „Średzkiej" prokurent Paweł Dopierała, liczba chorych tylko z grypą wzrasta do średnio 100 osób. W minioną niedzielę było to dokładnie 97 osób. Na oddziale dziecięcym niedawno nie było wolnego łóżka. Zaczęli chorować też pacjenci szpitala.
W związku z tym, że do pacjentów w odwiedziny przychodzić mogą również osoby chore na grypę, w ubiegłym tygodniu naczelny lekarz szpitala Andrzej Maleszka postanowił ograniczyć odwiedziny w całym szpitalu. A to oznaczało, że na oddział do pacjenta wejść mogła jedna osoba. W poniedziałek koordynator oddziału wewnętrznego Arkadiusz Wysocki wprowadził zakaz odwiedzin na oddziale wewnętrznym - w wyjątkowych przypadkach, jeśli zgodzi się lekarz dyżurny, wejść na oddział może jedna osoba w maseczce. Maseczki muszą nosić też rodzice na oddziale dziecięcym, jeśli są chorzy.
Według danych z PSSE, wielu zachorowań na grypę w powiecie średzkim nie ma. Od początku roku do 23 lutego zgłoszono łącznie 1079 przypadków grypy, z czego w styczniu było 390, a w lutym (do poniedziałku) 689. 8 osób zostało skierowanych do szpitali z podejrzeniem powikłań pogrypowych. Co ciekawe, ze statystyk wynika, że chorują pacjenci tylko jednej z przychodni lekarza rodzinnego ze Środy. W innej średzkiej poradni był zaledwie jeden przypadek. Pozostałe, zarówno ze Środy jak i ze wszystkich gmin w powiecie, nie miały przypadków grypy. Tyle oficjalne statystyki.
Skąd tak niskie dane? - Lekarze ignorują obowiązek zgłaszania nam przypadków grypy - mówi wprost powiatowy inspektor sanitarny Zbigniew Pajzderski. - Nie mamy większego problemu z uzyskaniem informacji o innych chorobach zakaźnych, jak ospa, szkarlatyna czy gruźlica, rotawirusy - te dane otrzymujemy w miarę rzetelnie, ale w przypadku grypy danych nie ma. Lekarze narzekają, ale danych nam nie przesyłają. To jest przykre. Jako stacja musimy co tydzień przesyłać dane do Poznania. Jaki meldunek mamy wysłać, skoro nie mamy z czego zrobić zestawień?
pik