Od kilku lat, wraz z mężem Tomaszem, prowadzi firmę eventową, w której wykorzystuje również techniki teatralne, szczególnie podczas prowadzenia zajęć z dziećmi. Jako konferansjer prowadzi większość imprez kulturalnych i plenerowych, organizowanych w Środzie, tryskając humorem i skutecznie zachęcając widownię do zabawy. Zresztą, jak twierdzi, do konferansjerki również bardzo przydały się jej doświadczenia teatralne.
Od początku związana z Ogólnopolskim Konkursem Teatrów Amatorskich, którego 12. edycja rozpocznie się jutro w Ośrodku Kultury. Konkurs, z rangi wojewódzkiej rozszerzył formułę do ogólnopolskiej, a w przyszłym roku - jak zapowiada K. Kicinska-Pajchrowska - będzie miał już rangę międzynarodową. W pierwszej Melpomenie, w 2004 roku brała udział jako aktorka Teatru IT, który zresztą zgarnął wtedy wszystkie główne nagrody. Od roku 2007, wraz z Agatą Jasińską, prowadzi konkurs, jest też jego główną koordynatorką. Jak sama podkreśla, Melpomena swoje skrzydła rozwinęła zwłaszcza w latach 2007-2013, kiedy otrzymała dofinansowanie unijne. - Dzięki tym środkom Melpomena zyskała rozgłos i rangę ogólnopolską. Teraz mogę powiedzieć, że przez te kilka lat przyjechały do nas teatry z każdego regionu Polski. No może oprócz Mazur - podkreśla. Zapowiada też, że w tym roku poziom spektakli będzie bardzo wysoki, co widać było już na nagraniach, które zespoły przysłały na eliminacje. Od kilku lat stali są też członkowie komisji - Małgorzata Łodej Stachowiak i Piotr Dobrowolski, do których ma pełne zaufanie jako do jurorów. - Jury na Melpomenie czasami podejmowało może nieco kontrowersyjne decyzje, ale bardzo zgodne z duchem tego konkursu. Bo Melpomena szuka czegoś innego, niekoniecznie idealnego, wręcz profesjonalnego spektaklu. To w końcu przegląd teatrów amatorskich, a więc jurorzy przede wszystkim szukają prawdziwości, szczerości wypowiedzi.
Nadal rozmiłowana w teatrze. - Kiedy jako dziecko miewałam ataki złości, mój tato mówił, żebym przestała grać. Nazywał mnie małą aktorką. Już wtedy zaczęłam sobie chyba uświadamiać, że w życiu gramy różne role i nasze emocje są przez innych czasem postrzegane jako nieprawdziwe. A teatr właśnie za pomocą „nieprawdy" ma pokazywać prawdę - o emocjach, uczuciach, o życiu. Wchodzę w jakąś rolę, by innym pokazać coś, co jest dla mnie ważne. Tak więc teatr był dla mnie zawsze wentylem moich własnych emocji. Tym bardziej, że jestem dość „charakterna". A po drugie zaspokaja też moją potrzebę zaistnienia, potrzebę liderowania. Teatr pomaga mi też pokonywać moje własne, prywatne bariery.
Ciągle zaangażowana w życie kulturalne Środy. - Marzę o tym, żeby kultura w Środzie miała znaczenie. Bo kultura w naszym społeczeństwie jest niedoceniana. Ludzie nie zwracają uwagi na to, jaką ma ona olbrzymią wartość i jak wychowanie człowieka poprzez kulturę zmienia człowieka - stwierdza.
Od dwóch lat spełnia się w roli mamy małej Marysi. - To rola, która ciągle mnie zaskakuje. Nie spodziewałam się, że ta rola przyniesie mi tyle radości. Widzę, jak wielki mam w tej chwili wpływ na to, jakim w przyszłości Marysia będzie człowiekiem, jakie będzie miała wartości i jak będzie żyła. Chciałabym więc dobrze wykorzystać ten czas. A w ogóle bycie mamą to fajna rzecz!
(so)