Po każdej wizycie komisji rewizyjnej w Powiatowym Urzędzie Pracy pojawia się długa lista kolejnych żądań - raportów, które bywają absurdalne. Przykładowo, nie widzę związku pomiędzy datą meldunku osoby skierowanej na staż a bieżącą działalnością urzędu. Prawo w żaden sposób nie reguluje takiej kwestii i urząd nie prowadzi statystyki w tym zakresie ani nie ma obowiązku kontrolować osób pod tym względem.
Wszystkie żądania komisji dezorganizują pracę urzędu, angażują na wiele godzin pracowników odpowiedzialnych za realizację zadań. Pewnych danych nie da się pozyskać z systemu automatycznie, pracownicy muszą ręcznie sprawdzać teczki osobowe kilkuset osób bezrobotnych, a mogliby w tym czasie realizować zadania związane z udzielaniem środków na podjęcie działalności gospodarczej czy wypłatą tarczy antykryzysowej. Zastanawia mnie cel tej kontroli i zaczynam ją postrzegać jako uporczywe nękanie.
W związku z tym, że żądania komisji, a szczególnie radnego Marcina Bednarza są tak szerokie i budzą one wiele wątpliwości pod względem przepisów RODO, poprosiłam o formułowanie żądań w formie pisemnej. Pan radny odpowiedział, że w takim razie nie obejdzie się bez zawiadomienia do prokuratury. Nie rozumiem, czemu mają służyć takie groźby. Ja działam zgodnie z prawem. Jako osoba upoważniona jestem odpowiedzialna za ochronę danych osobowych i muszę konsultować zakres przekazywanych danych z inspektorem ochrony danych osobowych.
Szczególnie zdziwiona jestem faktem, że pan radny Marcin Bednarz nie został odsunięty od spraw związanych z zatrudnianiem cudzoziemców. Prowadzi on firmę konkurencyjną i w mojej ocenie nie powinien on przeglądać dokumentów innych konkurencyjnych firm, a wysuwanie żądania przygotowania kserokopii prawie 400 oświadczeń konkretnej firmy budzi moje wątpliwości. Pan radny Marcin Bednarz niejednokrotnie wykracza poza swoje kompetencje, wręcz wchodząc w kompetencje Straży Granicznej, która jest jednostką odpowiedzialną za kontrolę oświadczeń i cudzoziemców.