Zbigniew Łyszczarz -„Opieką" nad małym fragmentem lasu. Powierzchnia mojego leśnictwa to ok. 1 400 ha, położona wśród pięknej okolicy i jezior. W okresie wiosenno-letnim pielęgnujemy uprawy , które zostały posadzone w ostatnich 2-3 latach. Działania pielęgnacyjne przy nich są istotne, zwłaszcza w początkowym okresie wzrostu. Pozyskujemy też drewno w ramach trzebieży wczesnych i późnych, jest to też pielęgnacja lasu oraz zrębów, wycinamy, ale na drugi rok od razu w tym miejscu pojawiają się nowe sadzonki, które dalej intensywnie pielęgnujemy, aby rosły.
To nie jest praca od 7:00 do 15:00, to coś znacznie więcej. Jak wygląda dzień pana pracy?
Czas pracy nie jest tu normowany. W ostatnim czasie utrzymują się bardzo wysokie temperatury, wręcz upały. Mieliśmy do czynienia z III stopniem zagrożenia pożarowego. Jako leśniczy jestem zobowiązany monitorować teren lasu, nie mogę daleko wyjeżdżać poza teren leśnictwa. Jest też zatrudniona odpowiednia osoba na dostrzegalni (wieży), która kontroluje z wysokości czy nie ma gdzieś w lesie pożarów, zadymień. W tym roku na szczęście takich zdarzeń nie było. Gdy się pozyskuje drewno to trzeba je następnie po sprzedaży wywieźć, leśniczy wydaje wcześniej przygotowane drewno czyli koordynuje jego wywóz, który odbywa się w różnych porach dnia, czy nawet późnym wieczorem. Do moich obowiązków dochodzi też wspomniana pielęgnacja drzewostanów, czyli między innymi wyznaczanie drzew do wycinki.
Rozmawiamy na terenie leśniczówki, jesteśmy tu od dobrych kilku minut. To miejsce odizolowane od świata. Jest tu absolutna cisza, spokój i jeziora. To praca ciężka, ale chyba bardzo wyciszająca?
To praca związana z przyrodą, ona bardzo uspokaja. Oczywiście są spotkania w terenie z różnymi ludźmi, którzy czasem swoim zachowaniem potrafią zdenerwować. Wiele osób nie rozumie, że do lasu np. nie wolno wjeżdżać samochodami. Pewne zasady trzeba czasem mocno tłumaczyć.
Czego nie wolno zatem w lesie?
Nie wolno poruszać się wszelkimi pojazdami mechanicznymi, to jasno wynika z ustawy o lasach. Jedynie gdy droga jest oznakowana - to wtedy można z niej korzystać i po niej się poruszać. Często wiele osób tego nie rozumie, mówią o braku znaku zakazu. Ale są też osoby, które przepraszają i wyjeżdżają. Zarządzany przeze mnie teren jest wokół jezior, to miejsce pożądane przez turystów. Później w okresie grzybobrania - do lasów jest najazd grzybiarzy. Często edukujemy, ale są też sytuacje skrajne. Jako leśniczy mogę jedynie zastosować pouczenie. Mandat może nałożyć za wjazd do lasu Straż Leśna. Co do zasady stosuje się minimalne mandaty, w przypadku poważniejszych uchybień stosuje się wyższe kary.
Lasy są też niestety zaśmiecane. Jak wielki to jest problem?
Śmieci często zostawiają przyjezdni, którzy porzucają śmieci będąc w podróży. Nie obserwuję takich zjawisk ze strony mieszkańców. Monitorujemy newralgiczne miejsca, najczęściej zaśmiecane. Worki rozrywamy, przeglądamy - często przez nieuwagę zostaje tam dokument świadczący o właścicielu. Wtedy też udaje nam się nawet dotrzeć do takich osób i ukarać mandatem.
Ale w lasach pojawia się też technologia w postaci monitoringu wizyjnego. W jakich przypadkach się stosuje takie środki?
Do montażu kamer jest uprawniona Straż Leśna. Monitoring sprawdza się przy kradzieżach drewna czy też wspomnianym zaśmiecaniu. Wtedy często sprawców różnych zdarzeń udaje się zidentyfikować i w odpowiedni sposób ukarać.
Ostatni czas to susze i upały. To od zawsze spory problem dla terenów leśnych.
Zdecydowanie tak, podobnie jak rolnicy czekaliśmy na zbawczy deszcz. Mieliśmy do czynienia z III stopniem zagrożenia pożarowego - najwyższym możliwym. W praktyce oznacza to, że wilgotność ściółki spadła poniżej 10%. Takie pomiary każdego dnia wykonuje specjalna służba w nadleśnictwie. Ponadto pamiętajmy, że w Wielkopolsce wody coraz bardziej brakuje, poziom wody gruntowej się obniża - to kolejny spory problem.
Co się musi stać, aby las został zamknięty z uwagi na zagrożenie pożarowe?
Dopuszcza się taką możliwość. Nadleśniczy w przypadku, gdy przez kilkanaście dni z rzędu utrzymuje się bardzo wysokie zagrożenie pożarowe - ma prawo „zamknąć" las. W naszym nadleśnictwie to się jeszcze nie zdarzyło. Tereny leśne położone są przy jeziorach, trudno byłoby odciąć turystów dostępu do nich. Ale też trzeba powiedzieć, że wszyscy goście naszych lasów zachowują się bardzo rozsądnie, dlatego nie ma potrzeby zamykania dostępu do lasu.
W pana kompetencjach leży też kontrola nad wycinką drzew. W ostatnim czasie sporo się mówi na ten temat. Czy grozi nam wylesienie?
Wielofunkcyjna gospodarka leśna prowadzona przez leśników, zapewnia możliwość stałego i zrównoważonego korzystania z wszystkich leśnych funkcji. Mamy specjalny dokument pn. „Operat urządzania lasu", który obecnie obowiązuje od 1 stycznia 2019 do 31 grudnia 2028. Na 10 lat mam rozpisane wszystkie powierzchnie leśne i działania jakie są do zrealizowania. Z uwagi na ten dokument nie mogę wycinać drzew w dowolnym miejscu, wszystko muszę wykonywać zgodnie z operatem. To co zostaje wycięte w ramach rębni, zostaje uzupełniane nowymi nasadzeniami. Lesistość Polski się zwiększa, wylesienie nam nie grozi.
Lasy to także turystyka. Jak wiele osób pana tu odwiedza?
Na terenie mojego leśnictwa jest ścieżka edukacyjna, gdzie omawiamy chociażby warstwową budowę lasów. Pojawia się wiele pytań zwłaszcza ze strony dzieci - o funkcjonowaniu lasu, o zwierzętach. W tej chwili mamy też program pn. „Zanocuj w lesie" ze specjalnym miejscem gdzie po wcześniejszym zgłoszeniu można rozbić namiot i przenocować. Edukacji w lesie jest sporo. Przybliżamy pewne tematy i odpowiadamy na pytania dlaczego wycinamy? Dlaczego sadzimy? Spotkań jest naprawdę sporo zarówno w okresie letnim, jak i zimowym. Oczywiście w ubiegłym roku z uwagi na pandemie mieliśmy ograniczoną możliwość organizacji takich wydarzeń, ale w tym roku to zdecydowanie odżywa.