Były premier spotkał się najpierw z burmistrzem Piotrem Mielochem i starostą Ernestem Iwańczukiem oraz lokalnymi działaczami partii wchodzących w skład Koalicji Europejskiej, m.in. Markiem Golą (Nowoczesna) i Markiem Garbatowskim (SLD). Potem na ulicach średzkiej starówki i targowisku rozdawał sadzonki tulipanów o nazwie Leszek Miller i swoje książki. Chętnie podchodziło do niego wielu ludzi, by zamienić kilka słów.
Ze Środy Leszek Miller pojechał do Miłosławia i Wrześni.
(kóz)

Rozmowa
Jestem dumny z obecności Polski w Unii Europejskiej
Z byłem premierem, dziś kandydatem Koalicji Europejskiej do Europarlamentu z Wielkopolski Leszkiem Millerem rozmawiał Zbigniew Król
Zbigniew Król - Kto wygra wybory do Parlamentu Europejskiego 26 maja?
Leszek Miller - Jestem przekonany, że wygra Koalicja Europejska, bo ma lepszych kandydatów, którzy będą w PE działać na rzecz pogłębiania integracji europejskiej i odbudowy pozycji Polski w Unii Europejskiej.

Trudno było zbudować Koalicję Europejską ugrupowaniom, które łączy chyba przede wszystkim niechęć do Prawa i Sprawiedliwości?
Trudno, ale cieszę się, że kilka tygodni temu spotkali się byli premierzy i ministrowie spraw zagranicznych i w tym gronie zwróciliśmy się z apelem do różnych partii politycznych i organizacji społecznych o proeuropejskim charakterze o budowę takiej koalicji. Apel spotkał się z życzliwym przyjęciem, koalicja powstała i różne badania sondażowe pokazują, że mamy szansę na zwycięstwo.
Natomiast nie jest to tylko koalicja antypisowska. To koalicja programowa. Kilka tygodni temu przyjęto 10-punktową deklarację programową. A jeżeli ze strony koalicji pada sformułowanie, że trzeba odsunąć PiS od władzy, to jest to pierwsza część zdania. Trzeba, bo dalsze utrzymywanie się przy władzy PiS będzie oznaczała, że suma pieniędzy, jaka wpłynie do Wielkopolski z budżetu europejskiego będzie mniejsza. Wygląda na to, że Unia Europejska powiąże kwoty płynące do jej państw z oceną stanu praworządności.

Ale przecież PiS akcentuje, że jest ugrupowaniem proeuropejskim, a prezydent Duda mówi, że powinniśmy wpisać obecność Polski w Unii Europejskiej i NATO do konstytucji...
Dzisiaj rzeczywiście słyszymy ze strony PiS deklaracje pełne życzliwości wobec Unii Europejskiej, ale jeszcze niedawno prezydent Duda mówił, że Unia do wyimaginowana wspólnota, premier mówił, że więcej wkładamy do wspólnej kasy niż więcej niż dostajemy, a jego poprzedniczka - premier Szydło kazała flagi europejskie chować do magazynów. Flagi zostały z magazynów wyjęte, prezydent i premier oraz politycy PiS zakochali się w Unii, ale to produkt marketingowy, wiadomo, jak będzie po 26 maja. Wiarygodność tych deklaracji jest zerowa.
Natomiast, jeśli chodzi o wpisanie Unii Europejskiej do konstytucji... W kilku państwach jest odniesienie do Unii, więc ma to pewnie swoje uzasadnienie. Wcześniej chciałbym jednak wiedzieć, jak ma wyglądać taki zapis w konstytucji. Dopóki tego nie ma, nie ma o czym mówić.

15 lat temu podpisywał pan, jako premier, dokumenty wprowadzające Polskę do Unii Europejskiej. Jest pan z tego zapewne dumny, ale czy wtedy dało się coś więcej osiągnąć?
Więcej się zrobić nie dało, co zresztą opisuję w mojej książce. 1 maja w Dublinie 10 krajów przystępowało do Unii Europejskiej. Patrzyłem jak biało-czerwona flaga zajmuje należne jej miejsce wśród europejskich państw i podobnie jak miliony rodaków czułem dumę i wzruszenie. Był to jeden z najważniejszych dni w polskiej historii.
Dziś przed wyborami do Europarlamentu chciałbym zaapelować o wysoką frekwencję. Ordynacja do Parlamentu Europejskiego premiuje te regiony, gdzie frekwencja jest wyższa niż przeciętna. Jeśli tak będzie w Wielkopolsce, możemy zyskać dodatkowy mandat. Jeśli będzie słaba, możemy mandat stracić.