Najpierw film w kinie zobaczyło ponad 80 osób. Potem, podczas wernisażu i spotkania z Tadeuszem Rolke i Michałem Gonickim, w Galerii Miejskiej było tłoczno.
Premiera w Środzie
„Dziennik z podróży" to film Piotra Stasika sprzed trzech lat. Dokument opowiada o wspólnej podróży fotograficznej 82-letniego wówczas Tadeusza Rolke i 15-letniego Michała Gonickiego. Artyści przemieszczali się od jednej miejscowości do drugiej starym kamperem, który pełnił rolę nie tylko środka lokomocji, ale także ciemni fotograficznej.
Co ciekawe, do podróży przygotowywali się u przyjaciół Tadeusza Rolke w Charłubiu, niedaleko Książa Wielkopolskiego. Stamtąd ruszyli w podróż, zatrzymując się m.in. w Czaczy, Kościanie, Zbąszyniu, Wałbrzychu...
Wyprawa, podczas której mistrz Tadeusz Rolke, klasyk polskiej fotografii reportażowej i nie tylko, uczył swojego ucznia Michała Gonickiego, zaowocowała powstaniem wielu niezwykłych portretów. W sumie każdy z nich wykonał ich po około 200.
W piątek w Środzie było można zobaczyć premierę (!) wystawy złożonej ze zdjęć sprzed trzech lat. - Wystawa została zrobiona dla miasta Środa Wielkopolska. Cieszymy się, że mamy premierę w tak ładnym mieście. Mamy nadzieję, że wystawa ruszy stąd w Polskę, choć może zupełnie w inną stronę niż myśmy się poruszali. Wystawa ma tytuł „Plon", bo to plon naszej pracy z tamtego wyjazdu - mówił w Środzie Tadeusz Rolke. Wystawa składa się z 24 fotografii w formacie 60 x 60 cm, po 12 zdjęć wykonanych przez Tadeusza Rolke i Michała Gonickiego. Dodatkowo na wystawie znalazło się kilka zdjęć mniejszego formatu. Wszystkie fotografie są czarno - białe.
Klimatyczne spotkanie
Wernisaż otworzyli Jacek Piotrowski, kustosz Muzeum Ziemi Średzkiej „Dwór w Koszutach" oraz Bartłomiej Król, prezes Średzkiego Towarzystwa Fotograficznego, które było głównym organizatorem całego wydarzenia.
Pierwsza część wernisażu była okazją do zobaczenia niezwykłych fotografii, druga do rozmowy z artystami. - Po skończeniu kursu w szkole Wajdy i zrobieniu pierwszego filmu, szukałem pomysłu na drugi. Piotr Stasik podsunął mi pomysł, abym nakręcił coś o Tadeuszu Rolke - opowiadał dziś niespełna 18-letni Michał Gonicki, obecnie uczeń III klasy liceum i student Wyższej Szkoły Fotografii. - Ale nie mogłem zrobić tego filmu. Podczas jakiejś kolacji poprosiłem Tadeusza, aby wytłumaczył mi, na czym polega działanie aparatu analogowego. I Piotr Stasik zaczął to kręcić telefonem. Potem dostaliśmy zakaz spotykania się bez kamer. Wymyśliliśmy podróż i tak powstał film.
Piątkowe spotkanie w Galerii Miejskiej miało swój niepowtarzalny klimat. Przede wszystkim publiczność miała okazję posłuchać i zobaczyć rozmowę świetnie rozumiejących się przyjaciół, których wiekowo dzieli różnica kilku pokoleń, ale którzy, jak to się mówi, nadają na tych samych falach. W Środzie dzielili się swoimi doświadczeniami z podróży, z rozmów, jakie odbywali między sobą i z bohaterami swoich fotografii. Michał Gonicki nie ukrywał, że ta podróż nauczyła go nie tylko techniki fotografowania aparatem analogowym, ale przede wszystkim kontaktu z ludźmi, których miał fotografować. - Ale chyba najważniejsze, że umocniła się moja przyjaźń z Tadeuszem - podkreślał Michał Gonicki.
Tadeusz Rolke mówi, że ktoś, kto chce fotografować ludzi, musi być człowiekiem dobrej energii. Trzeba ludzi kochać, lubić, szanować. Jeśli tego się nie ma, trzeba zapomnieć o tego typu zawodzie fotografa ludzi. Można robić genialnie przyrodę, ale jeśli nie lubi się ludzi, nie zrobi się dobrych portretów.
Wyjazd sprzed trzech lat był dla obu fotografów wielką przygodą. Poznali wielu ludzi, którzy chętnie opowiadali swoje historie. W niektórych miejscach nawiązali bliższy kontakt. - My się sami wzbogacamy przez te kontakty. Za pomocą naszego medium - aparatu fotograficznego, mamy coś do powiedzenia społeczeństwu. Jesteśmy jednocześnie w środku historii, ale też obserwatorami z zewnątrz. Fotografia, obraz to najbardziej komunikatywny sposób ludzkiego myślenia, przekazywania informacji i przesłania - mówił Tadeusz Rolke.
W piątkowy wieczór publiczność nie tylko oglądała ten przekaz na fotografiach, ale i wsłuchiwała się w te ważne słowa.
Zbigniew Król