Z Emilią Ostrowską, prezesem Stowarzyszenia Absolwentów i Sympatyków Liceum Ogólnokształcącego, a także dyrektorem Keglika rozmawia Zbigniew Król.

Zbigniew Król - Keglik w tym roku ma dwie klasy pierwsze, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. A tymczasem minister chce likwidować gimnazja. Jak pani dyrektor przyjęła tę informację?
Emilia Ostrowska - Oczywiście nie ucieszyłam się, ale i nie rwałam włosów z głowy, gdyż częste zmiany w polskiej oświacie to nic nowego. Całe moje życie zawodowe to ciągłe przystosowywanie się do nich. Traktuję je więc jako konieczność i wyzwanie do szukania nowych dróg.
Kiedyś wszystkie gminy miały swoich inspektorów oświaty. Taką funkcję pełniłam w Kleszczewie do 1990 roku. Ale 26 lat temu sejm te stanowiska zlikwidował. Przystąpiłam wówczas do konkursu na stanowisko dyrektora Liceum Ogólnokształcącego w Środzie, ogłoszonego przez Kuratorium Oświaty w Poznaniu. Funkcję tę pełniłam przez kolejne 23 lata. O tym, że ta szkoła to moja zawodowa miłość, powszechnie wiadomo.
Kiedy wydawało mi się, że rozwijamy się w dobrym kierunku, ministerstwo zapowiedziało likwidację liceów 4-letnich. I tak... w 1999 roku rozpoczęły działalność 3-letnie gimnazja, a w 2002 roku odchudzone 3-letnie licea ogólnokształcące. Oczywiście buntowaliśmy się przeciwko zmianom, uważając, że nie będą dobrze służyły polskiej oświacie, ale dla rządzących nie miało to znaczenia. Kolejny więc raz trzeba było dostosować się do zmian. Wtedy postawiłam sobie za cel, aby żaden z nauczycieli nie stracił pracy. I udało mi się to, choć przecież ze szkoły 24-oddziałowej staliśmy się placówką 18-oddziałową i to w zasadzie w ciągu jednego roku.
Nasi nauczyciele przygotowywali się od wielu lat do zdobywania uprawnień do kilku przedmiotów, dzięki czemu uniknęliśmy zwolnień.

Trzy lata temu przestała pani kierować liceum, ale od razu pojawił się Keglik. Jak to się stało?
W grudniu 2012 roku otrzymałam oficjalną informację od ówczesnego starosty naszego powiatu, że liceum ma być docelowo placówką 12-oddziałową, tak jak kiedyś, czyli przed rokiem 1990. Od nowego roku szkolnego systematycznie miał ubywać jeden rocznik. Wtedy podjęłam decyzję o utworzeniu stowarzyszenia i utworzenia gimnazjum.
Z jednej strony zależało mi na tym, aby nauczyciele liceum nie zostali bez pracy, z drugiej, miałam pomysł, by utworzyć szkołę, do której trafiać będzie najlepsza młodzież nie tylko z miasta, ale i powiatu. Równocześnie stało się dla mnie jasne, że nie stanę do kolejnego konkursu po zakończeniu piątej kadencji w 2013 roku. Zresztą kończyłam wówczas 65 lat...
I tak, dosłownie kilka miesięcy później, zaczęła się historia Keglika. Dzisiaj wszystko na to wskazuje, że niezwykle krótka, chociaż udało się wszystkie najważniejsze, podstawowe cele zrealizować. Mamy wiele pomysłów na rozwój szkoły, a pracujący w Kegliku zespół nauczycieli wyróżnia się pracowitością, kreatywnością, solidnością. W większości to młodzi ludzie z pasją, energią i - co dla mnie najważniejsze - szukający nowych wyzwań i chcący się uczyć. Tę pozytywną energię przekazujemy rodzicom i uczniom, dlatego każdego roku wzbogacamy naszą ofertę edukacyjną i doskonalimy jakość naszej pracy. Szkoła odnosi sukcesy, a wszystkich chętnych absolwentów szkół podstawowych nie możemy przyjąć.
Kiedy więc moglibyśmy mieć powody do radości, nowa minister edukacji zapowiedziała likwidację gimnazjów. Oczywiście pozostaje nam przyjąć informację do wiadomości i dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości.

Te ciągłe zmiany muszą być chyba frustrujące?
Niedawno byliśmy w Anglii, gdzie nasi nauczyciele szkolili swój język angielski. Z jednej strony podziwialiśmy postawę angielskich nauczycieli, pełną empatii, entuzjazmu, pogody ducha. Uczeń nigdy tam nie jest wrogiem ani złem koniecznym. Z drugiej widziałam stabilność tamtejszego systemu oświaty. Oświata angielska co najwyżej dostosowuje, modyfikuje, usprawnia, korzysta z nowych możliwości technologicznych. A nasza, poddawana ciągłym reformom, nie sprzyja nikomu. Widać to na przykładzie Keglika. I jak tu planować na wiele lat? A przecież na prawdziwy sukces trzeba długo pracować! U nas pewne są przede wszystkim zmiany, tam pewna jest stabilność, która sprzyja rozwojowi i planowaniu na wiele lat.

Co dalej w takim razie?
Nie załamujemy rąk. Przyroda nie znosi próżni. Już mamy kilka pomysłów, ale nie chcę o nich jeszcze teraz mówić, zwłaszcza, że nie ma zmiany ustawy o systemie oświaty, a tylko jej zapowiedź. Kierunek naszych zmian wyznaczy zarząd stowarzyszenia.
Nasi nauczyciele są dobrze przygotowani do pracy, świetnie wykształceni. Obecnie pracuje w Kegliku pięciu nauczycieli różnych przedmiotów, którzy mają także uprawnienia do nauczania języka angielskiego, ponieważ przygotowywaliśmy się do utworzenia w przyszłym roku I klasy dwujęzycznej. Naszym celem było stworzenie gimnazjum dwujęzycznego. Nie jest to już możliwe do realizacji po zapowiedzi likwidacji gimnazjów.
Ale ludzie zostają. W Kegliku jest naprawdę grupa wielkich entuzjastów. Mimo że to bardzo młodzi ludzie i dzieli nas ogromna różnica wieku, to mamy takie same pasje, wyznaczamy sobie nowe cele, dopasowujemy strategie i uparcie dążymy do ich realizacji. I teraz też tak będzie, bo Keglik udał się nam znakomicie. Ten zespół to moi następcy.

W rankingu gimnazjów jesteście w trzeciej dziesiątce w Wielkopolsce. To chyba doskonały wynik?
Keglik istnieje 4 lata i ciągle podnosimy sobie poprzeczkę, by być lepsi. Jednym z naszych pomysłów na szybszy rozwój jest realizacja projektów unijnych. Udało nam się w ciągu ostatnich 4 lat zdobyć dla naszej szkoły, czyli dla nauczycieli i uczniów, 1.128.000 zł. Aktualnie realizujemy aż sześć projektów, bo właśnie otrzymaliśmy informację, że zakwalifikowaliśmy się do kolejnych trzech. Nie wiem, czy jest w Wielkopolsce szkoła, która pozyskuje w ten sposób więcej pieniędzy od nas.
Ale chcę podkreślić - naszym celem nie jest ściganie się z innymi, ale pokonywanie własnych słabości i barier i tworzenie coraz lepszej oferty edukacyjnej dla uczniów, a dla nauczycieli dobrego miejsca pracy.
Niepubliczne Gimnazjum „Keglik" wprowadziło w roku szkolnym 2015 - 2016 dla każdego ucznia klasy I bezpłatne tablety z kompletem podręczników. Innowacja ta ma na celu podniesienie jakości edukacji w naszej szkole. Jest to działanie zupełnie pionierskie na polskim rynku.
Motto naszej szkoły brzmi: „Rozpoznać, wspierać, rozwijać". Może brzmi to banalnie, ale chcemy, aby rozwijali się wszyscy - nauczyciele, uczniowie i rodzice. Subwencja oświatowa jest w Polsce bardzo niewielka. Nasza młodzież nie płaci za naukę. Musimy więc szukać innych źródeł finansowania, by się rozwijać. Czy mamy się wstydzić tylko dlatego, że nam to się udaje? Nie chodzi nam absolutnie o rywalizowanie z kimkolwiek, prześciganie innych szkół, ale po prostu o rozwój.
Mimo wszystko warto wiedzieć, że dziś Keglik to 22. szkoła gimnazjalna w Wielkopolsce na 633 działające placówki. Wyprzedzają nas zwykle szkoły o wielkich budżetach, w których uczniowie płacą wysokie czesne.
Pozyskiwanie środków unijnych pozwala nam motywować nauczycieli i uczniów do pracy. Keglik od samego początku przyciąga fantastycznych uczniów. Obecnie w szkole uczy się 120 uczniów, w tym w dwóch klasach pierwszych 51.

Powiedziała pani, że była przeciwniczką gimnazjów w momencie, kiedy je wprowadzano. A teraz, po 14 latach ich funkcjonowania?
Przyjęte wówczas rozwiązania programowe nie były najlepsze, o czym mówiłam wcześniej. Ale dzisiaj trudno mi oceniać gimnazja w oderwaniu od Keglika, z którego jestem dumna, więc moja ocena nie byłaby merytoryczna.

Będzie zatem stowarzyszenie prowadzić liceum niepubliczne?
Jestem przekonana, że mielibyśmy chętnych, ale Stowarzyszenie Absolwentów i Sympatyków Liceum Ogólnokształcącego powstało, aby z liceum współpracować i je wspomagać, i to na każdym polu, a nie z nim rywalizować. Tworząc klasę licealną w budynku liceum zaprzeczyłabym sama sobie.
Rozważamy natomiast powołanie szkoły podstawowej. We wrześniu poinformujemy Urząd Miejski w Środzie o naszych zamiarach. Wiemy jednak, że ze szkołą podstawową nie będziemy mogli działać dalej w budynku LO, bo nie ma tutaj warunków do nauki dla małych dzieci. Być może będziemy myśleć o zespole szkół. Czas pokaże. Jak już powiedziałam wcześniej, zarząd naszego stowarzyszenia rozważa różne możliwości dalszego rozwoju, ale na decyzje jeszcze musimy poczekać.