Zbigniew Król - Pierwsze pytanie jest oczywiste - jak czuje się Elena?
Eliza Rzun - Elena czuje się źle. Mam z nią bardzo utrudniony kontakt, bo do tej pory jej ojciec nie pozwolił mi się z nią zobaczyć, a nawet porozmawiać przez telefon na wideo. Nie otrzymuję nawet możliwości porozmawiania chwilę dłużej przez telefon. Czasami te rozmowy trwają zaledwie kilka sekund.
Elena płacze, mówi, jak bardzo tęskni i jak bardzo chce mnie zobaczyć, ale także że źle się czuje. W poniedziałek powiedziała mi, że była na placu zabaw, widziała motylka i mówiła mu, aby poleciał do mnie i powiedział, jak bardzo tęskni za mamą.
Kiedy tylko udaje mi się z nią przez chwilę porozmawiać przez telefon, staram się ją uspokajać, mówię, że jestem we Włoszech, niedaleko i że jej nigdy nie zostawię. Przekonuję, że musi być dzielna, nie płakać. Że wszystko będzie dobrze. Ale dzisiaj ona jest po prostu samotna, wyrwana ze swojego środowiska, z miejsca, w którym była szczęśliwa, gdzie była z kochającą rodziną i przyjaciółmi.
Elena nie mówi po włosku. Po polsku mówi jej ojciec, ale kiedy go nie ma, to nikt jej nie zrozumie.

Podjęła pani decyzję o wylocie do Rzymu od razu, zaraz po odebraniu dziecka. Jak udaje się pani dzisiaj tam organizować najważniejsze sprawy?
Do Włoch poleciałam z siostrą i bratem. Nie wiem, jak dałabym sobie radę bez nich. Mieszkamy na razie w hotelu, nie szukałam mieszkania, bo nie wiem, co może się wydarzyć i jak długo to wszystko potrwa. Odezwała się do nas Polka mieszkająca pod Rzymem i zaoferowała pomoc językową. To dla nas bardzo ważne.
Od chwili przylotu do Rzymu cały czas szukam pomocy. Prawnik z polskiego konsulatu przygotował mi dokument, w którym za otrzymanie możliwości kontaktu z Eleną miałam czasowo zgodzić się na zawieszenie moich praw rodzicielskich. Nie mogłam się na to zgodzić.
Przez wszystkie ostatnie dni szukałam więc nowego dobrego prawnika. Zaangażował się w to nawet znany reżyser Patryk Vega. Nie jest to proste, bo i tak muszę zdawać się na intuicję. Przygotowałam listę nazwisk prawników, czytałam o nich opinie. W końcu musiałam podjąć decyzję, bo nie mogłam dłużej czekać. Dzisiaj udzieliłam pełnomocnictwa mecenas, która walczy o prawa kobiet, ale także zajmowała się wieloma sprawami podobnego gatunku. Mam nadzieję, że dokonałam dobrego wyboru.
Najważniejsze dla mnie jest teraz doprowadzenie do sytuacji, w której będę mogła widywać Elenę. Potem krok po kroku będę starała się doprowadzić do sytuacji, w której będzie możliwy nasz powrót do Środy.

Dlaczego ojciec Eleny nie pozwala spotkać się pani z dzieckiem?
Mówi, że obawia się porwania córki do Polski. W niedzielę zdecydowałam się poprosić o pomoc włoską policję. Policji mówiłam, że jako matka, która ma pełnię praw rodzicielskich, chcę wiedzieć, gdzie aktualnie przebywa córka i czy jest bezpieczna, bo teraz tego nie wiem, gdyż ojciec mojego dziecka odmawia mi możliwości bezpośredniego kontaktu.
Akurat kiedy byłam na komisariacie, zadzwonił ojciec Eleny i policjant porozmawiał z nim przez telefon. Davide powiedział policjantowi, że wszystkie sprawy muszę załatwiać przez sąd.

Czy pomaga pani polska ambasada?
Właśnie od pani z ambasady dowiedziałam się, że ojciec Eleny zobowiązał się, że pozwoli rozmawiać córce ze mną dwa razy dziennie. Ale z tego zobowiązania nie wywiązuje się. Poza tym rozmowy czasami trwają bardzo krótko.
Kiedy Elena była w Polsce, nigdy przed nim nie ukrywałam, gdzie ona jest, wiedział, gdzie mieszkamy, nigdy nie odmawiałam mu możliwości zadzwonienia do niej, rozmowy przez video. Teraz niestety nie mogę z jego strony liczyć na to samo. A przez ten brak kontaktu Elena strasznie cierpi.

Ogromne wsparcie płynie dla was ze Środy i nie tylko...
Czuję to ogromne wsparcie mojej rodziny, przyjaciół, znajomych, ale także ogromnej rzeszy ludzi, których nie poznałam, a których poruszyła nasza historia. Mam tysiące nieprzeczytanych wiadomości, bo nie jestem w stanie ich odczytać i odpisać. Ale za wszystkie głosy wsparcia bardzo dziękuję.
Dziękuję za wsparcie podczas pikiet na Starym Rynku w Środzie i za zbiórkę pieniędzy. Ta pomoc jest dla nas czymś niesamowitym. Wiem, że angażuje się w nią wielu ludzi. Zadzwonił do mnie także burmistrz Środy, który zaoferował pomoc, chociażby w tłumaczeniu dokumentów przez przysięgłego tłumacza. Wiem, że burmistrz wysyłał pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i wielu innych instytucji prosząc o pomoc i interwencję. W sprawę zaangażował się minister Wójcik. Mam nadzieję, że ich starania także pomogą. Ale wiem też, że jestem zdana przede wszystkim na siebie.
Myślę, że w Polsce państwo nas zawiodło. Ale mam też nadzieję, że ludzie którzy podejmują decyzje, po zobaczeniu filmu z odebrania Eleny zastanowią się, czy tak powinno to wyglądać. Czy przymusowe odebranie dziecka ma się opierać na jego zmanipulowaniu, kłamstwie i wreszcie przemocy?

Jest pani przygotowana na długą, wielomiesięczną walkę o Elenę?
Będę o nią walczyć przez cały czas. Mam nadzieję, że ta walka nie będzie aż tak długa. Czekam teraz, co powie moja prawniczka po zapoznaniu się z aktami sprawy w sądzie w Rzymie. Po ostatnich wydarzeniach wiem, że nie można niczego planować, bo życie zaskakuje nas czasami w straszny sposób. Mogę jedynie zagwarantować jedno: Eleny nigdy nie zostawię.