O tym, co wydarzyło się na Starym Rynku 20 października 1939 roku wspomniał już podczas mszy świętej w kolegiacie proboszcz Janusz Śmigiel. Z kościoła poczty sztandarowe, delegacje na czele z organizatorami przeszli pod pomnik. Tam rozpoczął się apel poległych. Całej uroczystości pod pomnikiem jak zwykle przewodniczyła Hanna Sęk, a o oprawę muzyczną zadbał chór Ama la Musica pod batutą Marty Łuczak-Nowak.
Tradycją jest to, że wyczytywane są po kolei nazwiska zamordowanych wówczas ofiar. Każda ma też swój znicz przyniesiony pod gmach sądu przez członka ŚTK. Prezes ŚTK Bożenna Urbańska mówiła: - Po raz kolejny zebraliśmy się na Starym Rynku. Stanęliśmy przy tablicy z nazwiskami pomordowanych w pierwszych tygodniach II wojny światowej. Przyszliśmy, by dać dowód naszej pamięci.
B. Urbańska przypomniała zapomniane lub mało znane fakty dotyczące przygotowań do egzekucji, jak chociażby to, że już 18 października ścianę sądu osłonięto podkładami kolejowymi, a na chodniku wysypano grubą warstwę piasku. To mogło oznaczać tylko jedno. B. Urbańska zwracała też uwagę, że hitlerowcy aresztowali wówczas wcale nieprzypadkowych ludzi. - 20 października aresztowano ludzi według wcześniej przygotowanej listy. Jak wcześniej ona musiała być przygotowana niech świadczy fakt, że znalazł się na tej liście Stanisław Madaliński z Dębicza, który zmarł w 1937 roku - mówiła B. Urbańska. - A więc ta lista musiała być przygotowywana wiele lat wcześniej. Rozstrzelano jednak Madalińskiego, ale syna, który przypadkowo znalazł się w domu, kiedy Gestapo przyszło aresztować ojca.
W tym roku kwiaty pod tablicą składali przedstawiciele samorządu gminnego i powiatowego, organizacji społecznych, stowarzyszeń i młodzież szkolna. To działo się w strugach ulewnego deszczu, który właśnie przechodził nad Środą.
pik