Spotkanie z parlamentarzystami odbyło się tydzień temu, w czwartek, w Izbie Pamięci Gimnazjum nr 1 w Środzie. Przyszło około 30 osób. Poza parlamentarzystami w sali znaleźli się m.in. burmistrz Wojciech Ziętkowski, radny miejski Mateusz Czaplicki, radny powiatowy Dariusz Węcławiak, dyrektor Gimnazjum nr 1 i wiceprzewodnicząca Rady Powiatu Średzkiego Jadwiga Wieland, szefowa średzkiego oddziału ZNP Irena Lisewska, szef średzkich struktur PiS Waldemar Owczarzak.
Byli przede wszystkim nauczyciele, którzy podczas spotkania mówili jednym głosem, krytykując reformę likwidującą gimnazja. Od senatora Roberta Gawła, który sam jest z zawodu historykiem i nauczycielem, chcieli dowiedzieć się o przyczyny decyzji PiS i koszty reformy.
O kosztach senator nie mówił. Dziś trudno je wyliczyć, choć jedna z nauczycielek wymieniała milionowe sumy, jakie ma kosztować reformowanie oświaty w dużych miastach.
Senator Gaweł w rozmowie z nauczycielami nie krytykował gimnazjów, sam przyznawał, że zna wiele dobrych szkół tego typu. Ale zwracał uwagę na konieczność wydłużenia nauki w liceach do 4 lat, gdyż 3-letnie licea nie przygotowują dobrze do studiów. Dał też jasny sygnał, że miejsc w liceach powinno być mniej, gdyż w Polsce brakuje fachowców. A tych muszą też kształcić technika i szkoły branżowe, czyli zawodówki, potrzeba technicznej kadry.
- Szkoły średnie źle funkcjonują. Ogólnie rzecz biorąc jest coraz gorzej - mówił senator. - Nie może być tak, że student pierwszego roku politechniki musi brać zajęcia wyrównawcze z matematyki.
Senator zwracał też uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało reformę oświaty w swoim programie wyborczym. Dlatego, jego zdaniem, są niezrozumiałe obecne protesty, skoro PiS po prostu realizuje swoje wyborcze zapowiedzi.
Senator Gaweł mówił też, że reforma jest dobrze przygotowywana, odbyły się konsultacje.
Konsultacje krytykowała Jadwiga Wieland, która sama w nich uczestniczyła. Jej zdaniem, konsultacje służyły tylko poinformowaniu nauczycieli o tym, jak reforma będzie wyglądać, natomiast głos nauczycielski w ogóle nie został wzięty pod uwagę. - Czy nie lepiej było posłuchać nauczycieli, uszczelnić system oświatowy, wprowadzać zmiany tam, gdzie wszyscy widzimy, że są konieczne, a nie niszczyć wszystko, co zbudowaliśmy przez kilkanaście lat? - pytała.
W podobnym tonie wypowiadali się inni nauczyciele. Zaznaczali, że szkoła potrzebuje przede wszystkim spokoju i odpowiedniego finansowania. Zmiany zaś powinny być ewolucyjne, a nie rewolucyjne.
Proponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podstawy programowe krytykowała Irena Lisewska, szefowa ZNP w Środzie.
Nauczyciele oburzali się także, że reforma chce ograniczyć młodym ludziom wybór. Chociażby przez to, że będzie mniej miejsc w liceach. - To powrót do socjalistycznego planowania - mówiła jedna z nauczycielek. I zwracała uwagę, że obecny system sprzyja wyrównywaniu szans młodzieży, gdyż dziś szybciej trafiają do gimnazjów, które są szkołami w miastach, lepiej wyposażonymi, w których szybciej młodzi ludzie mogą wyzbywać się swoich kompleksów. Wydłużenie nauki w szkole podstawowej do 8 lat opóźni ten proces. - To krzywdzenie młodych ludzi - mówiła inna nauczycielka.
Nauczyciele chcieli dowiedzieć się, dlaczego PiS chce wprowadzić reformę. Senator Gaweł odpowiadał, że przyczyną jest konieczność podniesienia poziomu nauczania. Ale, zdaniem nauczycieli, obecna polska szkoła kształci dobrze, co pokazują badania i rankingi.
Senator powiedział jednak wprost, że PiS nie wycofa się z reformy oświaty.
(kóz)