Zbigniew Król - Wiele się w ostatnich tygodniach działo w polskiej polityce, w sejmie, w mediach. Spodziewaliście się, że Prawo i Sprawiedliwość tak szerokim frontem przystąpi do zapowiadanej przez siebie "dobrej zmiany"?

Tomasz Nowak, poseł Platformy Obywatelskiej - Spodziewaliśmy się, że będzie to kadencja trudna i kadencja opozycyjna. Ale liczyliśmy, że będziemy mogli działać w normalnej opozycji. Nie kwestionujemy, że PiS ma większość, ale zakładaliśmy, że będzie przestrzegać regulaminu sejmu i sposobu procedowania nad poszczególnymi ustawami.
PiS jeszcze jako partia opozycyjna mówiła tyle o konsultacjach społecznych, odwoływała się do społeczeństwa. A teraz mamy zamordystyczne podejście, bez jakiegokolwiek dialogu i poszanowania drugiej strony, ale też bez analizy innych poglądów, co jest bardzo niebezpieczne, kiedy pracuje się przy ustawach, które są bezpiecznikiem demokratycznego państwa prawa.
Używamy świadomie słowa „zamach", bo jest to zamach na państwo prawa, czyli na Trybunał Konstytucyjny, na media publiczne, pojawia się temat inwigilacji w internecie, kiedy służby będą mogły swobodnie nas śledzić i zbierać dane na nasz temat. A potem na przykład zgłosi się kilka tysięcy nazwisk celem weryfikacji. To jest fikcja. Nie będzie żadnej weryfikacji i obrony praw człowieka. Jeśli do ustaw, nad którymi procedujemy mają zastrzeżenia Komisja Europejska, Generalny Inspektor Danych Osobowych, Rzecznik Praw Obywatelskich, Sąd Najwyższy, to co to znaczy? Te instytucje mają prawo i obowiązek stać na straży państwa prawa i kwestionują to, co mówi obecnie partia rządząca. PiS twierdzi, że występuje w imieniu suwerena, czyli narodu, ale tak naprawdę kpi z tego suwerena. Dąży się do demontażu państwa prawa i zastąpienia go pewnego rodzaju autorytaryzmem.


Ale to Polacy wybrali PiS i po 8 latach rządów PO chcieli zasadniczej zmiany. Czy, waszym zdaniem, PiS nie ma w tej sytuacji prawa do wprowadzania swoich pomysłów?
Nie kwestionujemy, że PiS wygrał. Ma prawo do rządzenia w kraju. Ale dziś mamy sytuację, w której PiS uzurpuje sobie prawo do kroków daleko dalej idących niż te, które wynikają z tego poparcia. Uzurpują sobie dokonanie zamachu na państwie prawa, podobnie jak zrobił to Orban na Węgrzech. W systemie demokratycznym jest czas na pytania. Nie sądzę, żeby Polacy, którzy głosowali na PiS chcieli autorytaryzmu. Wybrali partię, aby rządziła następne cztery lata, ale nie zawłaszczała kraju.


Jako powód swoich działań PiS wskazuje 8-letnie rządy PO.
Przegraliśmy wybory, ale pamiętajmy, że jesteśmy pierwszą partią w Polsce, która rządziła dwie kadencje. W drugiej kadencji popełniliśmy kilka błędów. Najważniejszy był błąd komunikacyjny. Za bardzo uwierzyliśmy, że ludzie i tak zobaczą, co robimy. A tak nie było. Ludzie przyzwyczają się, że są autostrady, że infrastruktura jest coraz lepsza, że państwo jako całość jest bogatsze, dobrze postrzegane w Europie.
Drugi problem to aspiracje ludzi młodych, pensje, które w coraz bogatszym kraju są za małe, problemy mieszkaniowe. Robiliśmy politykę prorodzinną. Przypomnę, że wprowadziliśmy rodzinny urlop, 1000 zł na urodzone dziecko. Ale pewnie było tego za mało. Najbardziej ludzi zabolało, że wydłużyliśmy wiek emerytalny.
Każda ekipa będzie miał ten sam problem. Jeśli PiS powróci do poprzedniego rozwiązania, to w moim przekonaniu byt ekonomiczny państwa będzie zagrożony. Nie da się tego zrobić inaczej, cała Europa wydłuża czas pracy i podnosi wiek emerytalny. Nie potrafiliśmy jednak wytłumaczyć ludziom tej konieczności. Nie odpowiedzieliśmy też na pytanie, jak pracować dłużej, skoro jestem słabszy. Nie powiedzieliśmy też, co z młodszymi na rynku pracy, skoro starsi będą dłużej pracować. To też błąd komunikacyjny.
Nie wierzę, że można odejść od wydłużonego wieku emerytalnego. W zbiorowym odbiorze pracować krócej to lepiej. Kiedy w czasie kampanii wyborczej Komorowskiego zacząłem chodzić od drzwi do drzwi, zrozumiałem, że ludzie nie rozumieli naszych argumentów, czy też ich nie przyjęli. Od tego zaczęła się przegrana Komorowskiego i sukces PiS.
Po 8 tygodniach rządów PiS widzimy, że nasza pozycja w UE słabnie, a nasza pani premier jest oklaskiwana przez eurosceptyków, co nie jest najlepszą rekomendacją. Unia stawia nas pod pręgierzem, zadając pytanie czy demokracja w Polsce nie jest zagrożona. To dramat. Do tej pory oddychaliśmy powietrzem europejskim, a UE, także pieniądze z UE traktowaliśmy jako coś naturalnego. Wszystko to może teraz zostać poddane wielkiej próbie.
Złotówka słabnie, giełda traci. Może za rok dwa ludzie pomyślą, że tych 8 lat rządów PO, to był jednak czas polskiego sukcesu i rozwoju.


Ale krytykuje was także opozycyjna Nowoczesna. To chyba dla was przykra niespodzianka?
Nowoczesna szuka swojego miejsca w polityce. Jej głównym wrogiem jest PiS. My z Nowoczesną mamy podobny elektorat, choć nie do końca ten sam. Dlatego Nowoczesna krytykując nas walczy o wyborców. Ale to nie jest dobre myślenie. Opozycja powinna się jednoczyć i iść jednym frontem, inaczej PiS skorzysta na rozdrobnieniu. Będziemy proponować pewne rozwiązania, aby razem działać. Liczę, że po wyborze na szefa partii Grzegorza Schetyny przejmiemy inicjatywę.


Jak chcecie skutecznie funkcjonować jako opozycja?

W sejmie idzie walec głosowań. PiS ma większość, a często głosują razem z nimi posłowie Kukiz'15. Będziemy zgłaszać projekty uchwał, ale zapewne będą one odrzucane. Mimo tego postaramy się jednak pokazać alternatywę dla rozwiązań proponowanych przez PiS. Powołamy gabinet cieni, będziemy proponować inne rozwiązania, postaramy się docierać do gmin, miast, miasteczek, docierać do ludzi. Chcemy też pokazać, że nasza wizja państwa, które było otwarte, nieeurosceptyczne, to wielka wartość.


A jakie zagrożenia widzi PO?
Obawiamy się dalszego demontażu państwa demokratycznego. PiS zapewne będzie się starać osłabić pozycję Rzecznika Praw Obywatelskich, może go zresztą próbować zmienić, osłabić instytucję Głównego Inspektora Danych Osobowych. Zagrożony jest samorząd. Jeśli wejdzie ustawa o kwocie wolnej od podatku, samorząd będzie miał zdecydowanie mniej pieniędzy i nie wywiąże się ze swoich zadań. I co się stanie, kiedy wówczas PiS zada pytanie, dlaczego samorządy sobie nie radzą. Powie, że samorządowcy źle rządzą i będzie chciał ogłaszać nowe wybory.
Zagrożona jest służba cywilna. Przyjdą ludzie bez doświadczenia, z klucza partyjnego. I to oni będą starali się o pieniądze z unijnego rozdania.
PiS dalej będzie szukał winnych, powoła komisje śledcze. Dla swoich korzyści gotowy jest zniszczyć profesjonalizm służb, mediów, samorządy. To zagrożenie podstaw funkcjonowania państwa prawa.