Zbigniew Król - Według części sondaży Nowoczesna Ryszarda Petru jest obecnie drugą siłą polityczną w Polsce. Jesteście też jednym z głównych krytyków Prawa i Sprawiedliwości. Protestujecie nie tylko w sejmie, ale także na ulicach. Dlaczego?
Paulina Hennig-Kloska, posłanka Nowoczesnej - Sposób przejmowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość jest dla Nowoczesnej zupełnie nie do zaakceptowania. PiS od początku zabrało się za zupełnie inne ustawy niż obiecywało Polakom w kampanii wyborczej. Nie za obiecywaną kwotę wolną od podatku, za emerytury, ale za przywłaszczanie najważniejszych instytucji.
Zaczęło się od Trybunału Konstytucyjnego. PiS wybrał swoich sędziów, a prezydent nie przyjął ślubowania od trzech prawidłowo wybranych sędziów jeszcze przez sejm poprzedniej kadencji. I to wbrew orzeczeniu TK. Taka sytuacja ma sparaliżować pracę Trybunału. Jeszcze nie wiemy do końca, po co PiS to zrobił. Przecież TK nie będzie im blokować programu 500 plus, obniżenia wieku emerytalnego, kwoty wolnej od podatku. Tu raczej chodzi na przykład o prawo o mediach publicznych, policji czy prokuraturze.
PiS wprowadza wiele niebezpiecznych dla Polski zmian. Łączenie funkcji prokuratora i ministra sprawiedliwości, to upolitycznienie prokuratury. Wiemy, kto jest ministrem sprawiedliwości i jakimi metodami posługiwał się za poprzedniej władzy PiS. Przykładowo ta ustawa wprowadza niebezpieczne narzędzie prokuratorom, którzy w imię dobra społecznego, bliżej nieokreślonego interesu, mogą łamać prawo. Czy to mogą być tortury przy przesłuchaniach? Po coś daje się takie możliwości. Obawiamy się, że pan Ziobro znów będzie robić szumne konferencje, niszczyć ludziom życie i kariery, a potem śledztwo będzie umarzane. W przeszłości dochodziło już do takich sytuacji. Obawiamy się, że wszystko zdąża w podobnym kierunku.
Posądzenia o putynizację Polski są przesadzone, ale nie mam wątpliwości, że idziemy w stronę Węgier.

Ale PiS wygrało wybory, ma większość w sejmie i prezydenta, czyli dostało mandat społeczny, a Polacy oczekują zmian. I może właśnie takie są oczekiwania większości Polaków?
Dobra zmiana, o której mówiło Prawo i Sprawiedliwość, miała polegać na zupełnie innych rzeczach. Ludzie oczekiwali zmiany uprawiania polityki, a nie kontynuacji tego, co robiła Platforma Obywatelska. Oni dzisiaj mówią, że skoro mogła Platforma, to dlaczego nie my.
Jeśli idzie się do wyborów pod hasłem dobrej zmiany, to nie można używać jako uzasadnienia każdej zmiany jedynego argumentu, że jego poprzednik też tak zrobił.
Polacy głosowali na PiS i na zmiany. Ale nikt im nie mówił, że będzie paraliżowany Trybunał Konstytucyjny, że media publiczne zostaną zmienione na tubę propagandową rządu, na której czele stanie Jacek Kurski, że uprawomocni się powszechną inwigilację obywateli w internecie, upolityczni prokuraturę, że w rządzie znajdą się radykałowie, którzy w czasie kampanii byli skrzętnie ukrywani.
PiS mówi, że ma mandat społeczny do rządzenia, ale nikt mu nie dał mandatu społecznego do łamania zasad demokracji w Polsce. Ja przypomnę, że na PiS głosowało 5 mln osób, 6 mln za konstytucją, która dzisiaj obowiązuje, a 13 mln za wejściem Polski do Unii Europejskiej. Czy dziś PiS ma prawo do deptania naszych stosunków z UE, nazwania szmatą flagi Unii? Czy ma prawo do łamania konstytucji?

No dobrze. Ale mimo protestów, krytyki, także w części mediów, Prawo i Sprawiedliwość ciągle jest liderem sondaży...
Do sondaży jestem sceptyczna. Polacy oddają głos przy urnie, a nie ankiecie sondażowej. Owszem, PiS prowadzi w sondażach, ale rządowi zawsze rośnie po przejęciu władzy, a ich sondaże już spadają. Jeśli dalej pójdą w tym kierunku, to zacznie spadać jeszcze mocniej.

Mówi pani, że PiS nie realizuje obietnic wyborczych. Ale przecież trwają intensywne prace przy projekcie 500 zł na dziecko, czy minimalnej stawce 12 zł za godzinę. Czyli jednak ta realizacja jest?
Kwota wolna od podatku nie wejdzie w tym roku, bo nie ma jej w budżecie. Nie ma też w budżecie pieniędzy związanych z obniżeniem wieku emerytalnego. 500 plus miało wejść w pierwszym kwartale, teraz już słyszymy, że raczej nie w pierwszym półroczu. PiS przypomniało sobie, że poza pieniędzmi na wypłaty, które mają tylko na papierze, trzeba mieć jeszcze na obsługę administracyjną, co wiąże się z ogromnymi kosztami po stronie samorządów. A 12 zł na razie pojawiło się tylko w mediach. Do realizacji obietnic jest jeszcze daleko.
Ciekawe jest natomiast to, że projekty o których nie było mowy w kampanii wyborczej są zgłaszane jako poselskie i PiS uchwala je w dwa dni, a te głośne projekty z kampanii są zgłaszane jako projekty rządowe, co oznacza, że poddawane są konsultacjom, zwykłemu procedowaniu i celowo opóźniane. Dlaczego?
PiS nie ma pieniędzy na realizację tych obietnic. Gdyby je realizować trzeba byłoby mieć rok w rok ekstra 55 mld zł. PiS jest i tak w komfortowej sytuacji, bo ma w tym roku ekstra dochody, jak wyjątkowo wysoki zysk NBP w wysokości 9 mld zł, czy dochody z aukcji częstotliwości LTE w kwocie 9,2 mld zł, ale skąd wziąć pieniądze za rok, dwa?

Jak zamierzacie wypełniać swój mandat jako posłowie opozycji?
Bycie w opozycji uczy wielkiej pokory. Partia rządząca może przegłosować wszystko, co che, a każdy nasz projekt odrzucić. My już składamy swoje projekty i przygotowujemy własne, licząc, że nawet jeśli teraz zostaną odrzucone, to w przyszłości, kiedy będziemy współrządzić Polską, w co głęboko wierzę, będzie można je uaktualnić i wprowadzić w życie.
Już złożyliśmy projekty dotyczące zniesienia ciszy wyborczej poza lokalami wyborczymi, ograniczenia roli central związków zawodowych, które coraz częściej nie reprezentują pracowników, ale są narzędziem politycznym, co pokazały ostatnie wybory, a także projekt zmiany finansowania partii, w której zakładamy, że do jednej złotówki oddolnej państwo dołoży drugą. Zaprezentowaliśmy sposób na zreformowanie finansów publicznych, tak by Polska zaczęła zmniejszać bardzo wysokie zadłużenie. Chcemy teraz przygotować dalsze ważne ustawy, m.in. dotyczące obniżenia podatków.
Jako opozycja będziemy także komentować rzeczywistość. Wyprowadzanie ludzi na ulice nie jest celem samym w sobie. Ale jeśli wymaga tego sytuacja, a ludzie chcą w ten sposób protestować, to będziemy tam także.

A jak pani skomentuje debatę o Polsce w Parlamencie Europejskim?
To źle, że został zachwiany wizerunek Polski w świecie, a rządy PiS rzuciły cień na naszą demokrację. Naszym domem jest także Europa i wspólnota ma prawo zapytać, co się u nas dzieje, że ludzie wychodzą na ulicę. Polska nie powinna tłumaczyć się jak gimnazjalista w gabinecie dyrektora, ale to PiS doprowadziło do takiej sytuacji przez brak dyskusji i kompromisów w debacie krajowej.
Po debacie w Parlamencie Europejskim mam niedosyt. Bo znów dowiedzieliśmy się jedynie, że PiS musi to robić, bo tak robiła PO. Rozmowa nie była szczera, największe problemy schowano pod dywan.