Administrator strony internetowej Polonii Środa, spiker na meczach pierwszej drużyny piłkarskiej. Po finałowym meczu Pucharu Polski Polonia Środa - Lech II Poznań nagrodzony przez Wielkopolski Związek Piłki Nożnej
Nagrody się nie spodziewałem. Dowiedziałem się o niej wychodząc na płytę boiska. Fajnie, że ktoś zauważył, jaką pracę wykonuję.
Spikerem jestem około 12 - 14 lat. Czy mecz wygląda inaczej z perspektywy budki spikera? Na pewno trzeba być bardzo mocno skupiony, aby nic nie przeoczyć, żadnych fauli, żadnych kartek, autorów goli, co nie zawsze jest łatwe, zwłaszcza gdy bramka pada w zamieszaniu podbramkowym. Nikt mi tam nie pomaga, muszę radzić sobie sam. Gdy mam problem, staram się komunikować z kierownikami zespołów na ławkach rezerwowych, by w ten sposób uzyskać informacje. Nerwy trzeba trzymać na wodzy, aby w chwili ogłaszania korzystnego czy niekorzystnego wyniku zachować obiektywizm.
Nie zawsze łatwo wyzbyć się emocji, tym bardziej że od zawsze jestem związany z Polonią i temu klubowi kibicuję. Mój tata był prezesem klubu, też zajmował się spikerką, a kiedy okrzepłem, sam zasiadłem na stołku spikerskim i jakoś na razie nie widać, aby ktoś chciał mnie na nim zastąpić. Poza byciem spikerem, po przyjściu do klubu prezesa Rafała Ratajczaka zajmowałem się stroną internetową, teraz ponownie się nią zajmuję, pełniłem funkcje organizacyjne, cały czas jestem kierownikiem pierwszego zespołu. Bywam w klubie regularnie, na treningach przynajmniej dwa razy w tygodniu, aby pomóc trenerowi w sprawach organizacyjnych, wyjazdach, przypilnowaniu żółtych kartek, jak i innych sprawach.
Oczywiście, że podczas takiego meczu, jak finał Pucharu Polski z Lechem Poznań były wielkie emocje. Ale jakoś obyło się bez dodatkowego przygotowania. Przejrzałem składy, zwłaszcza pod kątem nazwisk obcokrajowców występujących w Lechu Poznań, aby ich przypadkiem nie przekręcić.
Czy podglądam innych spikerów? Nie chciałbym oceniać pracy kolegów. Jeśli widzę coś fajnego, to staram się przenieść to na nasze podwórko. Na pewno mam takie zboczenie zawodowe, że słucham i jakoś oceniam spikerów. Nie da się tego uniknąć.
(kóz)