Na ile normalnie działają obecnie przychodnie lekarzy rodzinnych?
Robimy wszystko, aby udzielać porad naszym pacjentom, jednak od tygodnia wszystko zmieniło się znacząco. Musimy funkcjonować na innych zasadach. Pacjent już nie może samodzielnie wchodzić do przychodni, kiedy chce. Musimy dokładnie wiedzieć, jaki jest powód wizyty i zapewnić mu bezpieczny pobyt w przychodni. Tak naprawdę przygotowujemy się na najgorsze.
Na tę chwilę w przychodni nie powinien pojawić się pacjent z podejrzeniem koronawirusa. Jednak przy szybkim rozprzestrzenianiu się zachorowań, jak to ma miejsce na całym świecie, za kilka dni nie będziemy już w stanie rozróżnić pacjentów ze zwykłymi sezonowymi przeziębieniami, infekcjami grypopodobnymi czy samymi grypami od infekcji wywołanej przez koronawirusa.
Dlatego tak ważne jest izolowanie się wszystkich pacjentów z jakimikolwiek objawami infekcji. Osoby z objawami infekcji nie powinni chodzić do pracy, powinni iść na zwolnienie i zachowywać się tak, aby również nie zarażać innych nawet zwykłym katarem.

Pojawiają się oskarżenia, że lekarze rodzinni odpychają pacjentów. Jak sytuację widzą same przychodnie?
Są to bardzo krzywdzące opinie. Ostatni tydzień był dla nas bardzo ciężki. Pracowaliśmy w dużym napięciu pod presją czasu, tworzyliśmy i wdrażaliśmy w ekspresowym tempie procedury na wszystkich poziomach, starając się przewidzieć najczarniejsze scenariusze - w tym taki, w którym pacjent zakażony koronawirusem znajdzie się w przychodni. Jesteśmy na etapie ekspresowego rozwijania telemedycyny, musimy być gotowi na kwarantanny i chorowanie samego personelu medycznego.
Należy dążyć do tego, aby wszystkie przychodnie, zarówno Podstawowej Opieki Zdrowotnej (tzw. poradnie lekarza rodzinnego) jak i Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej (tzw. poradnie specjalistyczne) pracowały i udzielały porad pacjentom, jednak na innych zasadach. Pewne ograniczenia są nieuniknione. Już czuć duże zmęczenie, a to dopiero początek...

Dlaczego pacjenci nie mają przychodzić do przychodni bez konsultacji telefonicznej?
Na tym etapie walki z pandemią nie możemy dopuścić, aby pacjent z podejrzeniem koronawirusa w sposób niekontrolowany dostał się na teren przychodni. Taka sytuacja oznaczałaby katastrofę - narażenie innych pacjentów, kwarantannę dla personelu, praktycznie wyłączenie z funkcjonowania całej przychodni. To dotyczy wszystkich jednostek udzielających świadczeń medycznych (pracownie diagnostyczne takie jak USG, tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, endoskopowe), które aktualnie nie są punktami dla przyjmowania pacjentów z chorobami zakaźnymi.
Mamy jednocześnie świadomość, że przychodnie, funkcjonując na dotychczasowych zasadach, stanowiłyby śmiertelne zagrożenie dla najsłabszych - najbardziej narażonych na powikłania infekcji wywoływanej przez koronawirusa.

Czy na poradę telefoniczną trzeba długo czekać i czy zawsze pacjent może liczyć na receptę?
Porad udzielamy praktycznie w tej samej ilości co wcześniej, może nawet więcej, gdyż sporo pacjentów w popłochu zaczęło zgłaszać się po recepty. Każda poradnia wdraża swoje rozwiązania adaptując się do nowej sytuacji.
W praktyce tak samo rejestruje się pacjentów na terminy, tylko że zamiast wizyt osobistych dominują głównie porady telefoniczne. Więc czas oczekiwania w danej przychodni na telefon powinien być taki sam, jak czas oczekiwania na standardową wizytę osobistą u lekarza. Wystawianie recept nie uległo zmianie. Tylko pozostają pewne ograniczenia.
Na przykład, nie zawsze jesteśmy w stanie ustalić wskazania do zastosowania niektórych leków (np. antybiotyków) podczas rozmowy telefonicznej. W takiej sytuacji lekarz zaleci wizytę w przychodni, która odbędzie się o wyznaczonej godzinie, w kontrolowanych warunkach, tak aby pacjent był bezpieczny i było możliwe zachowanie wszystkich procedur.
Jednak wizyta kontrolna z powodu leczenia nadciśnienia tętniczego nie musi odbyć się osobiście. Postępowanie można ustalić przez telefon. Oczywiście i tak pozostaną pewne kwestie, których nie da się rozwiązać zdalnie. W ostatnich dniach zliberalizowane zostało podejście do zwolnień lekarskich. Obecnie można je uzyskać po konsultacji telefonicznej. Wcześniej niezbędna była wizyta osobista.

Kiedy wizyta osobista jest jednak konieczna?
Wtedy, kiedy zostanie to ustalone z lekarzem lub z personelem rejestracji. Jest to bardzo wiele sytuacji. Nie sposób przytoczyć wszystkie przykłady. Czasem nawet drobna sprawa wymaga oceny lekarskiej osobiście, a niekiedy leczenie poważniejszych stanów może zostać ustalone przez telefon. Wszystko zależy od sytuacji. Generalnie zawsze o wizycie w przychodni zadecyduje lekarz lub personel rejestracji.

Czy nadal pacjenci lekkomyślnie przychodzą bez zapowiedzi? Czy domagają się wizyty osobistej?
Aktualnie pacjenci podczas rozmowy telefonicznej wykazują duże zrozumienie. Ale codziennie zdarzają się pod przychodnią pacjenci, którzy przyszli o coś zapytać lub chcą natychmiast być przyjęci, mimo wyraźnych komunikatów na drzwiach i oknach o nowych zasadach funkcjonowania przychodni. Jeśli ktoś ma zapytanie do personelu przychodni, proszę dzwonić. Jeśli przychodnia wystawia e-recepty, nie trzeba po nie przychodzić, można uzyskać kod do e-recepty telefonicznie lub drogą mailową.
Oczywiście jesteśmy przygotowani na udzielenie pomocy w nagłych przypadkach zagrożenia życia. Taki pacjent zostanie przyjęty niezwłocznie nawet bez wcześniejszego ustalania terminu (wynika to z Ustawy o Ochronie Zdrowia). Jednak z drugiej strony, jeśli pacjent czuje, że jego życie jest zagrożone, powinien kontaktować się z pogotowiem ratunkowym. Tam jego stan zostanie wstępnie oceniony przez telefon i zaproponowane optymalne postępowanie. Z objawami zawału serca nie należy iść do lekarza rodzinnego.

Jak zatem obecnie wyglądają procedury przyjęcia pacjenta, czy też udzielenie mu porady telefonicznej?
Jak wspomniałem wcześniej, każda przychodnia wypracowuje własne procedury. Jednak biorąc pod uwagę dużą ilość udzielanych porad przez lekarzy, najsensowniejsze jest rejestrowanie przez telefon. Pacjent dzwoni do przychodni, krótko opisuje problem, podaje nazwisko lekarza prowadzącego, pozostawia numer telefonu. Zostaje ustalona orientacyjna godzina, o której pacjent powinien spodziewać się telefonu od lekarza.
I tu ważna uwaga. W niektórych przychodniach lekarze dzwonią z numerów prywatnych, które z oczywistych kwestii musimy zastrzegać na czas udzielania porad. Należy więc spodziewać się telefonu z numeru zastrzeżonego, jak również należy sprawdzić, czy nie mamy włączonej w telefonie blokady dla numerów zastrzeżonych.
Proszę zwrócić uwagę, że w obecnych dniach bardzo często do pacjentów dzwonią pracownicy sanepidu. Myślę, że kolejnym krokiem będzie rozwijanie innych kanałów telemedycyny, choćby kontakt mailowy.
W przypadku seniorów, którzy nie korzystają z komputerów, telefon do przychodni pozostaje najlepszym rozwiązaniem. Młodsi powinni odciążać linie telefonicznie i w miarę możliwości korzystać z innych dróg kontaktu zdalnego.

Pacjent dzwoni, umawia się na wizytę. A co jeśli przed wizytą zmienią się objawy chorobowe?
To jest bardzo ważna kwestia. W sytuacji, kiedy do lekarza umówiliśmy się z powodu np. bólu brzucha, ale w międzyczasie pojawiły się u nas dodatkowe objawy sugerujące infekcję (np. kaszel, katar, ból gardła, bóle stawów i mięśni, podwyższona temperatura, ale również wysypka, nudności, wymioty czy biegunka), wtedy koniecznie przed wizytą informujemy przychodnię telefonicznie o zaistnieniu dodatkowych okoliczności. Lekarz ponownie ustali, czy aktualnie wyznaczony termin wizyty pozostanie aktualny, czy zostanie wyznaczony inny, czy może sytuacja będzie wymagać zupełnie nowego podejścia.
Jednocześnie - jeszcze raz podkreślę - w tej chwili pacjent z podejrzeniem koronawirusa (również taki bez objawów klinicznych przebywający na kwarantannie w domu) nie może przyjść do przychodni. Po prostu nie wolno mu opuszczać miejsca zamieszkania (kwarantanny). Tu obowiązują inne procedury ustalone przez sanepid.

Dlaczego tak ważne jest, abyśmy z lekarzami, służbami medycznymi byli szczerzy?
Niby nic nowego, że lekarza nie wolno okłamywać. A jednak praktyka bardzo powszechna w społeczeństwie. Jednak to się musi zmienić zwłaszcza w obliczu zagrożenia koronawirusem. Zatajenie informacji o kontakcie z koronawirusem spowodowało już w wielu miejscach w Polsce fatalne skutki. Słyszymy o historiach, gdzie z pracy wyłączane są zespoły karetek pogotowia ratunkowego, Szpitalne Oddziały Ratunkowe, nawet całe szpitale. Pamiętajmy, że zagrożenie ze strony koronawirusa to nie tylko zagrożenie samą infekcją, ale również niewydolnością całego systemu ochrony zdrowia.
Musimy zrobić wszystko, aby zminimalizować skutki pandemii na wszystkich polach. Dziś musi wybrzmiewać apel do społeczeństwa. Jeśli masz objawy jakiejkolwiek infekcji, pozostań w domu, odizoluj się od domowników, nie rozsiewaj po społeczeństwie innych infekcji, które dodatkowo utrudnią walkę z koronawirusem. Skontaktuj się z lekarzem telefonicznie. Ustalcie wspólnie optymalne postępowanie. Nie stosuj leków w leczeniu infekcji na własną rękę. Zawsze zapytaj lekarza.

I na pewno chodzi też o to, by nie dzwonić z rzeczami błahymi.
Tak. Proszę o nieobciążanie dodatkowo personelu medycznego. Nie blokujmy telefonów do przychodni. Przygotujmy się odpowiednio do rozmowy. Często zdarza się, że czekam na telefonie kilka minut, aż pacjent znajdzie kartkę i długopis, aby zapisać zalecenia. Odłóżmy na czas szczytu zagrożenia epidemiologicznego planową diagnostykę, badania kontrolne, jeśli nie są konieczne. Zamawiajmy recepty na leki stałe w pakietach.
Wielu pacjentów, zwłaszcza seniorów, którzy zażywają większe ilości leków, zamawia leki pojedynczo, np. po 2 leki na receptę co 2-3 dni (a przecież e-recepta umożliwia wykupywanie każdego z leków w innej aptece i w innym terminie). Takie postępowanie pacjentów stanowi istotne obciążenie dla całego personelu przychodni.
Leku na koronawirusa nie ma. Infekcje koronawirusa leczymy objawowo. Ale to nie oznacza, że należy „zbijać" temperaturę 37,5 st. C., jak to często pacjenci robią. Paradoksalnie podwyższona temperatura w przypadku infekcji stanowi jeden z mechanizmów obronnych. My mamy naturalne mechanizmy obronne przeciwwirusowe. Niektóre z nich aktywują się dopiero przy wyższej temperaturze ciała. Należy obniżać temperaturę dopiero bardzo wysoką (powyżej 38,5 st. C) lub gdy jest bardzo źle tolerowana przez pacjenta.
W intensywnym, nadmiernym hamowaniu naturalnej odpowiedzi zapalnej organizmu w przebiegu infekcji koronawirusem upatruje się przyczyn powikłań płucnych również u ludzi młodszych, teoretycznie nieobciążonych innymi problemami zdrowotnymi. Proszę pamiętać, że w przypadku ostrych chorób infekcyjnych zmniejszanie objawów choroby nie oznacza hamowania jej rozwoju, a wręcz nadgorliwe obniżanie temperatury nie pozwala organizmowi się bronić.

Dla kogo koronawirus może być najgroźniejszy?
Niestety, koronawirus dla tych, którzy nie przestrzegają tych podstawowych zasad bywa bezlitosny. Infekcja w przebiegu zakażenia koronawirusem u 80-90 procent ludzi ma przebieg względnie łagodny. Walka toczy się o te 10-20 procent najsłabszych spośród nas. Naszych najbliższych, których lekarze potrafią utrzymać w dobrej formie mimo innych schorzeń współistniejących. Dla nich koronawirus jest najgroźniejszy.
Ostatecznie o powodzeniu w walce z koronawirusem zadecydują małe rzeczy, które zależą od każdego z nas. W obecnej sytuacji celem naszych działań jest zmniejszenie liczby chorujących jednocześnie na infekcję wywołaną przez koronawirusa, co pozwoli otoczyć najlepszą opieką pacjentów w najcięższym stanie.