W poniedziałek, w godzinach rannych, w Sądzie Rejonowym w Środzie odbyła się pierwsza rozprawa po skutecznym odwołaniu się przez prokuraturę na decyzję sądu pierwszej instancji. Przypomnijmy, że sąd w Środzie we wrześniu 2019 roku podjął decyzję o warunkowym umorzeniu sprawy na 2 lata. Zgodnie z decyzją sądu przedsiębiorca został zobowiązany do zapłacenia na rzecz poszkodowanej 10 tys. zł tytułem nawiązki, pokrycia kosztów sądowych w wysokości 8,1 tys. zł, a także kosztów zastępstwa procesowego w wysokości 1,2 tys. zł. Już wcześniej mężczyzna wpłacił pieniądze na leczenie kobiety, a także uzgodnił poprzez swoich i poszkodowanej pełnomocników odszkodowanie i zadośćuczynienie na rzecz Oksany Kharchenko. Kwota odszkodowania nie została ujawniona, gdyż tak uzgodniły obie strony.
I właśnie na warunkowe umorzenie postępowania nie zgodził się średzki prokurator rejonowy. Powodem był wysoki stopień szkodliwości społecznej czynu. Prokuratura złożyła apelację do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Pełnomocnicy poszkodowanej kobiety i oskarżonego wnieśli o odrzucenie apelacji, co było związane z tym, że strony doszły do porozumienia, pojednały się i zawarły ugodę.
Sąd w Poznaniu uznał jednak argumenty prokuratury i sprawę zwrócił do Sądu Rejonowego w Środzie do ponownego rozpoznania. Sędzia w sprawie apelacyjnej wskazała w uzasadnieniu, że "zachowanie oskarżonego było wyjątkowo, jak gdyby, przemyślane". - Nie było to zachowanie wynikające z jakiegoś nagłego impulsu woli. Ono było zaplanowane, przemyślane i obliczone na to, żeby chronić własny interes w sytuacji, kiedy pokrzywdzona znajdowała się w stanie bezpośredniego zagrożenia utraty zdrowia i życia. W ocenie sądu okręgowego, takie zachowanie nie może być ocenione jako niecechujące się znacznym stopniem społecznej szkodliwości - wyjaśniała sędzia Anna Judejko.
Sprawa wróciła do sądu w Środzie w grudniu ubiegłego roku. Pierwszy termin miał miejsce w miniony poniedziałek.
Na rozprawie prowadzonej przez sędziego Szymona Szmyta stawił się oskarżony. Reprezentujący Prokuraturę Rejonową w Środzie Kamil Sokalski przedstawił oczekiwania prokuratury. Jak mówił, prokuratura zgodzi się na dobrowolne poddanie karze, jeśli oskarżony przyjmie wyrok w postaci roku pozbawienia wolności zawieszony na okres próby na trzy lata, a także zapłaci grzywnę w wysokości 50 tys. zł.
Takim wnioskiem chyba jednak zaskoczony był oskarżony i jego pełnomocnik, gdyż zawnioskowali do sądu o przerwę w rozprawie, by zastanowić się nad propozycją prokuratury. Nowy termin sędzia Szymon Szmyt wyznaczył na... piątek 13 marca.
Przypomnijmy, że Oksana Kharchenko zmarła na Ukrainie kilka tygodni temu. Ukrainka doznała udaru w styczniu 2018 roku w Krerowie, w gminie Kleszczewo. Pracowała "na czarno" w firmie należącej do średzkiego przedsiębiorcy branży warzywnej. Gdy poza godzinami pracy Oksana doznała wylewu, nikt nie wezwał pomocy. Nie zrobił tego także pracodawca, który zabrał kobietę i jej siostrę do samochodu i zawiózł do Środy. Zatrzymał się w pobliżu przystanku autobusowego, a następnie zadzwonił na numer alarmowy, prosząc siostrę kobiety, by udawała, że się nie znają. Jak potem wyznawał, po prostu spanikował.
Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej krwotok do pnia mózgu. Udało się ją uratować, przeszła rehabilitację, ale było wiadomo, że nigdy nie wróci do sprawności. Przez kilka tygodni średzki przedsiębiorca nie zainteresował się losem kobiety. Dopiero, kiedy sprawę nagłośniły media, zmienił swoje stanowisko. Do akcji wkroczyła też prokuratura.
Jędrzejowi C. postawiono dziewięć zarzutów. Osiem dotyczyło zatrudniania pracowników bez zezwolenia, za co groziło do trzech lat więzienia. Dziewiąty zarzut dotyczył już nieudzielenia pomocy kobiecie.
Mieszkaniec Środy zadeklarował pomoc poszkodowanej kobiecie, a jego adwokat złożył wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów. Do wniosku oskarżonego przychylił się także pełnomocnik poszkodowanej kobiety, co wiązało się z ugodą pozasądową, jaką zawarły obie strony.
Choć prokuratura wystąpiła o dokumentację dotyczącą zgonu kobiety, to sędzia Szmyt w sądzie mówił, że zbyt daleko idące jest wyciąganie wniosku, jakoby śmierć Ukrainki była konsekwencją działania Jędrzeja C. Nie było więc mowy o zmianie kwalifikacji czynu.
Finał sprawy nastąpi zapewne za dwa tygodnie.
(kóz)