Sporo w ostatnim czasie w mediach mówiło się o dzieciach maltretowanych przez dorosłych, o półrocznym chłopcu z Rzeszowa zakatowanym przez znajomego rodziców. Pana zdaniem, możliwe jest, żeby rodzice nie zauważyli, że ktoś znęca się nad ich dzieckiem?
Nie znam szczegółów tej sytuacji, ale dla mnie to niemożliwe. Normalnie funkcjonująca rodzina by to zauważyła. Zwłaszcza, że sprawcą była osoba z zewnątrz. Matka bardzo często wie o tym, co się dzieje. Podobnie, jak w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z przemocą seksualną wobec dziecka.


W Środzie jest dużo przypadków stosowania przemocy wobec dzieci?
Sporo, choć nie było takich drastycznych, medialnych przypadków. Ostatnio mieliśmy rodzinę, w której mała dziewczynka „obrywała" paskiem od bliskich sobie osób. Zdaniem dorosłych, było to karcenie stosowane jako metoda wychowawcza.


Jest pan przewodniczącym Zespołu Interdyscyplinarnego, który pomagać ma ofierze przemocy, rodzinie, ale też sprawcy. Co to jest za twór?
Zespół Interdyscyplinarny w Środzie powołany został w 2011 r. i działa przy Ośrodku Pomocy Społecznej. Ideą jest współpraca pomocy społecznej, służb mundurowych, szkół, kuratorów itp. Żeby nie było, że np. policja i pomoc społeczna robią to samo, czyli niezależnie od siebie rozmawiają ze sprawcą. W ramach zespołu powołuję grupy robocze, indywidualnie do każdego przypadku, w skład której wchodzi m.in. pracownik socjalny, dzielnicowy, przedstawiciel szkoły, gminnej komisji do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych. Wymieniamy się informacjami, opracowujemy plan wsparcia rodziny.


Jakie są etapy pomocy?
Zaczyna się od wdrożenia procedury „Niebieskiej Karty". Najczęściej formularze wypełniają policjanci od razu podczas interwencji. Procedurę wdrożyć może również pomoc społeczna, szkoła, służba zdrowia oraz Gminna Komisja ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Jeśli do którejś z tych instytucji zgłosi się osoba pokrzywdzona i pracownik stwierdzi, że trzeba wdrożyć „Niebieską Kartę", to robi to poprzez wypełnienie formularza. Ten formularz przychodzi do Zespołu Dyscyplinarnego. I ja przekazuję go następnie innym podmiotom oraz powołuję grupę roboczą, na spotkanie której zapraszamy osobę pokrzywdzoną i osobę, która krzywdzi. Opracowujemy plan pomocy. Są różne możliwości, różne rzeczy. Czasami polega to na monitorowaniu rodziny, do której przychodzi dzielnicowy czy pracownik socjalny. Oferujemy też wsparcie psychologiczne, wysyłamy do gminnej komisji wnioski o przymusowym leczeniu lub kierujemy na spotkania edukacyjne w ramach programu dla mężczyzn, którzy dopuszczają się przemocy.
Te nasze działania mają na celu zatrzymanie przemocy. Jeżeli uznamy wspólnie, że żeby zatrzymać przemoc należy zgłosić zawiadomienie przestępstwa i np. sprawcę trzeba odizolować - robimy to. Czasami staramy się go wysłać na leczenie zamknięte. Może odmówić. Procedura przymusowego leczenia jest żmudna i nie zawsze efektywna. Procedury karne są o wiele szybsze i skuteczniejsze w ochronie osób pokrzywdzonych.


Są rodziny, które nie chcą współpracować i odmawiają waszej pomocy?
Czasami widzimy, że w rodzinie jest przemoc, ale kobieta zaprzecza i wniosek wycofuje. To są takie etapy. Masz fazę gorącej przemocy, gdzie jest interwencja, awantura i przyjeżdża policja. Kobieta zawiadamia nas, czasami oferujemy całodobowe schronienie. Z biegiem czasu ona jednak mówi, że go kocha, że on jej obiecał poprawę. I rzeczywiście sprawca staje się super mężem, ojcem, synem. Obiecuje, przeprasza, przestaje pić i wszystko jest fajnie, taki miodowy miesiąc. I wszystko się rozmywa. Proponujemy psychologa, ale ona już nie chce. Wycofuje zeznania, a my mamy związane ręce. Na siłę nie możemy nikogo uszczęśliwiać. I potem sprawca wchodzi w kolejny cykl narastającego napięcia. Zaczyna schodzić na swoje stare tory. I znów doprowadzi do przemocy gorącej.
Bardzo często ofiary się wycofują. Taka jest specyfika uwarunkowania psychologicznego u osób, które doznają przemocy. Patrząc z boku czasem jest do decyzja naprawdę paradoksalna, np. kobieta pracuje, utrzymuje dom, trzyma go w ryzach. Natomiast pan nie robi nic, pije i bije. I ona myśli, że bez niego sobie nie poradzi... Dlaczego kobiety zostają, mimo wyrządzanych krzywd, to też pytanie otwarte.


Nie macie wrażenia, że chwilami to taka trochę syzyfowa praca?
Czasami syzyfowa. Ale to nie znaczy, że nie warto nic zrobić. Zawsze warto coś robić.
W Środzie jest dużo rodzin z problemem przemocy? W jaki sposób, poza interwencją policji, o nich dowiadujecie się?
W tej chwili mamy prawie 400 rodzin, w których była lub jest procedura „Niebieskiej Karty". W tym roku jest prawie 40 zupełnie nowych rodzin. Głównym powodem jest nadużywanie alkoholu. Ale jest wiele też normalnych rodzin, których byśmy nie znali, bo nie przyjadą po pomoc społeczną, ich sytuacja finansowa jest dobra, nikt nie powie, że to rodzina patologiczna. W wielu normalnych rodzinach jest przemoc psychiczna - w białych rękawiczkach, której nie towarzyszy alkohol i czasami nie ma bicia.

Skąd wiemy? Czasami ofiara zgłasza się sama. Czasami sąsiad zawiadomi, czasami mamy anonimowe zgłoszenia, które staramy się zawsze sprawdzać. Czasami coś niepokojącego zauważy asystent rodziny. Były sytuacje, że nauczyciel zauważył, że dziecko ma dziwne paski na plecach albo pedagog zobaczył, że dziecko dostało jedynkę i boi się wracać do domu. Gdyby nie wrażliwość pedagoga, to by się rozmyło. Za chwilę ślady bicia by zeszły. Skończyło się tak, że pan został skazany, bo znęcał się nad dzieckiem. Za zamykanie w pokoju, zmuszanie do wielogodzinnego klęczenia, bicie kablem od żelazka.
Informacja o tym, że gdzieś obok źle się dzieje, nie jest donosicielstwem. W mocy prawa każdy ma społeczny obowiązek zawiadomienia o swoim podejrzeniu. Zwłaszcza, jeśli chodzi o dzieciaki.


Dzieci są ofiarami przemocy seksualnej?
Niestety, tak.


Zdarza się, że rodzice nawet na ulicy karcą dziecko fizycznie. Klaps jest przemocą?

Na mocy prawa klaps jest przemocą, czyli celowym lub umyślnym naruszeniem dóbr osobistych. Rodzic ma nad dzieckiem przewagę siły. Prawo rodzinne mówi jednoznacznie - nie można stosować kar cielesnych wobec dziecka. Każdy taki przypadek jest indywidualnie rozpatrywany i z reguły uznaje się to jako przemoc. Ja uważam, że klaps jest taką porażką wychowawczą, wynikiem pewnej bezradności, frustracji rodzica. Można dołożyć starań i w inny sposób wychowywać dzieciaka.


A czy w Środzie dzieci biją rodziców?
Mieliśmy przypadek, gdzie nastolatek poinformował nas, że doznaje przemocy. Kiedy się zagłębiliśmy w tę rodzinę, to już nie było takie jednoznaczne. Ojciec mówił z płaczem, że nie wytrzymał, dał synowi w twarz. Wcześniej jednak od syna usłyszał sporo obelg.
Prawo nie jest doskonałe, bo ustawodawca zupełnie nie przewidział tego, że nastoletni dzieciak będzie znęcał się nad swoim bratem, matką. Nie możemy wezwać nastoletniego dziecka do grupy roboczej, nawet jeśli jest sprawcą. Możemy wnieść do sądu o ustanowienie kuratora


Statystycznie to kobiety i dzieci doznają przemocy. Zdarzają się przypadki, że kobiety też dopuszczają się przemocy?

Rzeczywiście jest tak i to nie tylko na podwórku średzkim, że mężczyźni raczej nie zgłaszają przemocy. Częściej spotykaliby się ze stygmatyzacją, wyśmiewaniem i jest to czynnikiem hamującym. Z reguły kobiety, jeśli stosują przemoc, jest to przemoc psychiczna.


Coraz częściej zdarza się też, że dzieci są ofiarami wojny pomiędzy rodzicami. W tych sytuacjach też reagujecie?

To trudne tematy. Mnie osobiście to zadziwia i przeraża jednocześnie. Ludzie zatopieni w walce pomiędzy sobą nie zdają sobie sprawy jak bardzo krzywdzą dzieci. Rozgrywki między rozwodzącymi się rodzicami potrafią doprowadzić do tego, że kobieta oskarżyła męża o molestowanie seksualne dziecka. Ewidentnie widzieliśmy, że pani gra i manipuluje. Ta wojna między nimi może się toczyć na każdym polu. Tata jest potworem, mama jest potworem... Staramy się mediować i otrzeźwiać tych ludzi.


400 rodzin to 400 różnych zdarzeń. Jakie panu szczególnie zapadło w pamięć?

[milczenie]). Kiedy kobieta mówiła, że mąż podczas niedzielnego obiadu splunął jej w twarz. To było inne. Jak bardzo trzeba nie mieć brać szacunku żeby komuś splunąć w twarz? Tak, jak lekarz przyzwyczaja się do złamań, zgonów, my przyzwyczajamy się, kiedy ktoś opisuje jak był bity, uderzany, chociaż nie słucha się tego łatwo. Ostatnio trudno nam było opanować emocje, kiedy dziecko, z takim autentycznym strachem, zapytało nas, czy w nowym domu nie będzie już paska.