Zbigniew Król - Już ponad rok jest pan burmistrzem Środy. Lubi pan wykonywać ten zawód, czy są chwile, kiedy żałuje pan startu w wyborach?
Jestem optymistą, raczej nie żałuję swoich decyzji, a tej na pewno nie żałuję. To oczywiście ciężka praca, po kilkanaście godzin dziennie, w zasadzie bez wolnych weekendów. Środa jest miastem, w którym bardzo dużo się dzieje. Poza pracą w magistracie, zarządzaniem i wypełnianiem codziennych obowiązków, wykonuje się szereg zadań o charakterze reprezentacyjnym. W zasadzie co tydzień mamy różnego rodzaju eventy, imprezy, zawody, uroczystości. To spore wyzwanie dla sprawującego tę funkcję, ale ta praca daje wiele satysfakcji. Poznaje się mnóstwo ludzi, którzy uczestniczą w życiu miasta i wsi na różnych płaszczyznach. Trudno zatem mówić o tym, że się czegoś żałuje. Jeśli miałbym to ująć w kategorii plusów i minusów, to z pewnością minusem jest zbyt mało czasu dla rodziny.

W październiku 2018 roku miał pan świadomość, jaki jest stan budżetu miasta?
Nie do końca. Dane czerpaliśmy z budżetu na 2018 i projektu budżetu na rok 2019. Budżet to zapisy dochodów i wydatków na poszczególnych paragrafach. W trakcie roku wydatki i dochody to już realne kwoty, które trzeba wydatkować na poszczególne zadania. Niedoszacowanie wydatków na oświacie, czy komunikacji spowodowało, że musieliśmy uzupełniać te braki. Sytuacja była na tyle skomplikowana, że nie mogliśmy przekroczyć wskaźników, jakie nakładają na nas przepisy, w związku z czym całej dziury budżetowej nie mogliśmy pokryć kredytem. Podobna sytuacja wiązała się z dochodami. Już na sesji budżetowej pracownicy podkreślali, że nie osiągniemy założonych dochodów, np. na sprzedaży gruntów.

Czy budżet rzeczywiście wygląda tak źle? Wielu mieszkańców jest przekonanych, że zwycięstwo Wojciecha Ziętkowskiego nie spowodowałoby takiego zakręcania kurka z pieniędzmi.Mówienie o „zakręcaniu kurka" krąży raczej w sferze mediów internetowych, ponieważ przeciętny średzianin praktycznie w żaden sposób tego nie odczuł.
Omawianie budżetu w kategoriach „źle czy dobrze" byłoby również dużym uproszczeniem. Mamy wysokie zadłużenie i nadal jesteśmy bliscy górnej wartości wskaźników budżetowych, których nie możemy przekroczyć. Cały czas wspólnie z pracownikami Urzędu Miejskiego pracujemy nad ograniczaniem wydatków bieżących. Nie chcemy jednak robić tego kosztem usług publicznych, w związku z czym proces restrukturyzacji wydatków będzie trwał nadal. Mój poprzednik stanąłby przed takimi samymi wyzwaniami. Matematyka jest taka sama dla wszystkich. Możliwości finansowania poszczególnych zadań z kredytów są ograniczone i bez względu na to, kto będzie rządził będzie musiał to brać pod uwagę.
Ważniejszą dla mnie sprawą jest kwestia przyszłych dochodów, które mogą w znaczący sposób poprawić naszą sytuację i umożliwić nam dalszy rozwój. Pracujemy nad uruchomieniem nowych terenów inwestycyjnych, aby stworzyć dobre warunki dla rozwoju przedsiębiorczości. To firmy przynoszą do budżetu największe dochody i dają miejsca pracy. Poza tym, dzięki tym pieniądzom, możemy inwestować w infrastrukturę na terenie miasta i wsi.
Oczywiście nie zawsze udaje się zrealizować plany, bo na budżet wpływają czynniki zewnętrze. Takim czynnikiem były decyzje zapadające na szczeblu centralnym, które dla gmin oznaczały chociażby mniejsze wpływy z tytuły PIT i CIT, czy też podwyższenie płacy minimalnej.

Wiedział pan przed wyborami, jaki jest poziom zadłużenia gminy Środa?
Mówiło się o tym i wiedzieliśmy, że zadłużenie jest wysokie. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że w mieście i gminie wiele się działo. Nasza gmina jest jednak niewielka i nie było nas stać na wielkie inwestycje bez zapożyczania się. Na pewno przy takim zadłużeniu, ze spółkami sięgającym znacznie ponad 100 mln zł, nasze możliwości inwestycyjne są dziś mniejsze, ale i tak chcemy je utrzymać na zeszłorocznym poziomie, sięgającym 18 mln zł. Optymalizujemy za to wydatki bieżące gminy, co w efekcie pozwala nam inwestować.

Czy wchodząc do urzędu były sprawy, które pana zupełnie zaskoczyły?
Z pewnością była to ilość spraw, którymi zajmuje się Urząd Miejski i sam burmistrz. Nigdy tak często nie wypisywałem długopisów. Do dziś łapię się na tym, że chcę poprosić pracownika o wyjaśnienia czy opinię, ale okazuje się wtedy, że już nikogo nie ma w urzędzie, bo jest np. godz. 19.
W Środzie urząd jest miejscem otwartym dla mieszkańców, którzy przyzwyczaili się, że każdy może przyjść prawie z każdą sprawą do burmistrza. Zarówno ze sprawami dotyczącymi inwestycji, jak i sprawami życiowymi. Ludzie przychodzą do mnie i mówią o swoich problemach szukając pomocy. Staram się to robić najlepiej, jak umiem.

Co uważa pan za największe sukcesu pierwszego roku pańskiego urzędowania?
Sukcesem jest to, że udało się zrealizować zaplanowane inwestycje, których było sporo. Rozbudowa sieci kanalizacji sanitarnej, przebudowa ulicy Łąkowej - dzięki czemu nie została zablokowana ulica Niedziałkowskiego, po ruszeniu pełną parą kampanii cukrowniczej, kolejny etap budowy średzkiego stadionu, realizacja skateparku czy aranżacja terenów zielonych, łącznie z realizacją nowego założenia parkowego, czyli Nowych Łazienek. To również szereg inwestycji na terenach wiejskich, łącznie z budową nowej świetlicy w Dębiczu i remontami kilku innych.
Cieszę się również, że udało się zrealizować budowę tężni solankowej, która już w pierwszym roku cieszyła się dużym zainteresowaniem średzian. Z pewnością byłoby to niemożliwe, gdyby nie moi współpracownicy, którzy są odpowiedzialni za poszczególne zadania. To samo dotyczy imprez, jakie finansuje lub współfinansuje miasto oraz działalności we wszystkich obszarach społecznych, za które miasto odpowiada. Dziękuję za to całemu zespołowi Urzędu Miejskiego oraz pozostałym pracownikom zatrudnionym w jednostkach gminnych i spółkach. To również praca i zaangażowanie ze strony radnych, którzy stanowią prawo miejscowe i bez zrozumienia których nie byłoby możliwe uchwalenie budżetu czy realizacja wielu przedsięwzięć.

A co uważa pan za porażki?
Z pewnością chcielibyśmy realizować więcej inwestycji, zwłaszcza infrastrukturalnych. Potrzeby związane z dynamicznym rozwojem miasta są ogromne, a możliwości budżetowe ograniczone.

Jak pan ocenia wprowadzenie strefy płatnego parkowania z perspektywy trzech miesięcy?
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że strefa była wynikiem naszych obserwacji i postulatów wielu mieszkańców/kierowców, którzy przed jej wprowadzeniem skarżyli się na brak możliwości zaparkowania samochodu w centrum. To nowa rzecz, a każda nowość generuje problemy. Strefa osiągnęła jednak zamierzony cel. Przed wprowadzeniem SPP centrum miasta było bardzo zatłoczone. Wielokrotnie sam tego doświadczyłem. Po wprowadzeniu strefy ta sytuacja się zdecydowanie poprawiła. Mamy chyba najbardziej liberalne przepisy dotyczące SPP. Dają one możliwość bezpłatnego parkowania przez pierwsze 59 minut oraz niskie opłaty za dłuższy czas postoju w strefie. Do tego bezpłatne abonamenty dla mieszkańców i preferencyjne stawki dla przedsiębiorców działających na jej terenie. W innych miastach tego nie ma, opłaty są dużo wyższe i naliczane od momentu zaparkowania auta. Mam nadzieję, że nasi mieszkańcy z biegiem czasu przekonają się do SPP.

Wypadło z kalendarza kilka średzkich imprez. Dlaczego?
W zasadzie wszystkie główne imprezy realizowane przez miasto się odbyły, były również nowe inicjatywy, chociażby cotygodniowe kino letnie na Starym Rynku czy koncerty uliczne latem. Organizujemy lub współorganizujemy bardzo wiele imprez dla mieszkańców. W zasadzie nie ma tygodnia, żeby się coś w Środzie nie działo. Są to wydarzenia kulturalne, sportowe, eventy i wiele innych. W zasadzie z tego kalendarza wypadła jedna duża impreza sportowa oraz jedna realizowana przez powiat, czyli rocznica Cudu nad Wisłą. Ta ostatnia zresztą jest kontynuowana w okrojonej formie, która ogranicza się do uroczystości oficjalnych, rocznicowych.

Nie ma Triathlonu Środa, Cloud 9, nie będzie Melpomeny...
Cały czas deklarujemy wsparcie dla Melpomeny. Organizator musi zadeklarować, że chce ją nadal robić w Środzie. Cloud 9 w roku 2019 miał być finansowany z kilku źródeł. Jednym z nich był budżet samorządu wojewódzkiego. Urząd Marszałkowski takiego wsparcia nie dał, a miasta nie było stać na realizację tak dużego przedsięwzięcia. Mówimy o kilkuset tysiącach złotych. Odnośnie Triathlonu Środa - zastanawiamy się nad inną formułą tego wydarzenia.

Jak pan znosi krytykę wewnętrzną, czyli ludzi którzy szli z panem do wyborów? Może rzeczywiście coś w tym jest, że mieszkańcy głosując na pana oczekiwali poważniejszych zmian personalnych w kadrze zarządzającej miastem?
Krytyka jest potrzebna. Jeśli jest konstruktywna, to można z niej wiele wynieść. Nie zawsze zgadzam się z argumentami stawianymi przez moich adwersarzy, ale taka jest demokracja. Najważniejsze, żebyśmy w tych dyskusjach się nawzajem szanowali.
Jeśli mówimy o zmianach personalnych, to nie mogę się zgodzić z taką opinią. Mamy w urzędzie całkowitą zmianę ścisłego kierownictwa. Jest przecież nowy skarbnik, sekretarz, wiceburmistrz. Rozstaliśmy się również z kilkoma osobami na stanowiskach szeregowych. Reorganizacja nastąpiła też w części spółek. Należy jednak pamiętać, że sama zmiana dla zmiany nie zawsze przynosi pozytywny efekt i może negatywnie wpłynąć na zarządzanie daną jednostką.

Deklarował pan, że po odejściu Jarosława Płocińskiego, który był podwójnym prezesem i dyrektorem i wytypowaniu nowych prezesów Usług Komunalnych, LUKS i dyrektora ZGK będzie taniej. Czy udało się to?
Tak. W spółkach miejskich koszty zarządów są mniejsze. W ubiegłym roku prezesi nie otrzymali tzw. dodatkowych wynagrodzeń. Podjęliśmy też decyzję o znacznej ich redukcji, do poziomu max 15 procent. Wcześniej było to 50 procent. Chcę też powiedzieć, że kierownictwo urzędu nie otrzymało w minionym roku żadnych premii i nagród.

Czy spółki w mieście są nam potrzebne?
Czy jeśli Środa XXI dobrze prowadzi przedszkola, do których rodzice chętnie oddają swoje dzieci, to powinniśmy to zmieniać? Moim zdaniem nie. Usługi Komunalne zajmują się głównie działalnością dotyczącą gospodarki śmieciowej. To gwarantuje nam, że trzymamy w tej strefie rękę na pulsie, bo zagrożenia są duże. Przekonały się już o tym inne miasta, które stanęły w obliczu bałaganu związanego z rezygnacją zewnętrznych firm ze świadczenia usług wywozu śmieci. LUKS także ma swoje zadania i też z nich się wywiązuje.
Być może nadejdzie moment, że spółki nie będą nam potrzebne. Ale pamiętajmy też, że spółki są zadłużone. Dzisiejsza ich likwidacja nie spowodowałaby, że długi znikną. Musiałaby je wziąć na swoje barki gmina, a na to nas obecnie nie stać.

A czy stać nas na budowę otwartych basenów?
Pomysł budowy basenów był wielokrotnie postulowany przez mieszkańców i samych radnych. Ja się pod nim podpisuję, ponieważ uważam, że takie baseny są w Środzie potrzebne. Nie chodzi o to, że to musi się stać już dziś. Na razie przygotowujemy się do tej inwestycji. Mamy rozpoczęte duże zadania inwestycyjne, jak budowa stadionu czy baza usług komunalnych, co do której mamy graniczną datę jej zakończenia. Budujemy kanalizację i inną infrastrukturę miejską, która jest niezbędna dla funkcjonowania miasta i gminy. W tym roku zrealizujemy również szereg ważnych dla całej gminy przedsięwzięć. Czasami trzeba nieco odsunąć w czasie marzenia, aby zrealizować rzeczy konieczne.
Ale mam nadzieję i liczę na to, że w tej kadencji samorządu baseny w Środzie powstaną.

Z jakimi problemami w nowym roku będzie musiał zmierzyć się średzki samorząd?
Przede wszystkim będzie to gospodarka odpadami. Zadania, jakie na samorządy nałożył sejm będą wymagać od nas sporej pracy. Ścisła segregacja odpadów i kary, jakie nam grożą za jej brak oraz stworzenie całkiem nowego systemu gospodarki odpadami już dziś spędzają samorządom sen z powiek. W naszym wypadku jest to tym bardziej trudne, że dotychczas mieliśmy system oparty na tzw. jednym worku do wszystkich surowców wtórnych, którego nie możemy już zgodnie z przepisami stosować.
Cały czas rosną też koszty związane z zadaniami, jakie wykonujemy, takimi jak oświata, komunikacja, rosną ceny mediów, czy wynagrodzenia. To realne sumy, które musimy dodatkowo pokryć z budżetu. Tak jak już wspomniałem, nie chcąc obniżać jakości usług publicznych świadczonych na rzecz mieszkańców musimy kompensować te wydatki w innych obszarach i szukać nowych dochodów. Dlatego właśnie zależy nam na napływie nowych inwestycji, a tym samym wzroście dochodów gminy.