Oficjalnie na temat prowadzonych rozmów nikt nie chce się wypowiadać. My dowiedzieliśmy się jedynie z innych źródeł, że ratownicy złożyli do dyrekcji szpitala pismo, w którym domagają się zmiany stawek. Żadne decyzje nie zapadły, bo szpital czekał na decyzje ministra.
W ostatni wtorek Ministerstwo Zdrowia, które wcześniej zaprzeczało, jakoby był problem z ratownikami, poinformowało, że podwyższy stawki na karetki. Ta podwyżka zapewne pozwoli podniesienie stawek dla ratowników. Rozmowy w tej sprawie mają się odbyć lada dzień.
Warto jednak odnotować, że w czerwcu ratownicy otrzymali już podwyżki. Wcześniej mieli także dodatki związane z pandemią, które kilka miesięcy temu zostały im odebrane. Dzisiaj, aby zarobić na rodzinę, ratownicy twierdzą, że trzeba jeździć 250 - 300 godzin w miesiącu. Nikt zresztą nie podważa, że praca ratowników to bardzo ciężki kawałek chleba.
- Kiedy była pandemia w szczytowej fazie, otrzymywaliśmy wiele głosów wsparcia i specjalne dodatki, podobnie jak wszyscy pracujący z narażeniem życia przy Covid-19. Kiedy szczyt zachorowań minął, rządzący o nas zapomnieli i udają, że nie widzą problemu. Dlatego też ratownicy mówią, że mają dość i są gotowi na ogólnopolski protest - mówi nam jeden z ratowników.
W tej chwili ze Szpitalem Średzkim jest związanych około 50 ratowników. Pracują w różnym wymiarze. Nie są oni pracownikami szpitala, ale każdy z nich poradzi własną działalność gospodarczą. - Państwowe są karetki, my zaś wszystko opłacamy sami z tego, co zarobimy. Nie jeździmy, to nie zarabiamy - mówi ratownik.
Wiemy, że ratownicy czekają na drugie spotkanie z dyrekcją szpitala. Samo pismo z oczekiwaniami wysłali także do starosty średzkiego.
Trudno powiedzieć, czy nowa stawka proponowana przez ministerstwo uspokoi ratowników. Do tej pory sygnałów o odchodzących ratownikach było w całym kraju mnóstwo. Jak podał serwis OKO Press, 3 września w Warszawie z 80 karetek obsługujących stolicę aż 42 zostały uziemione przez brak personelu. 26 sierpnia w Łomży 45 ratowników medycznych złożyło wymówienia (wszystkich pracowników zatrudnionych na umowę cywilnoprawną jest 58).
We Wrocławiu i okolicach 50 ratowników było na zwolnieniach, a 9 zrezygnowało z pracy. W Sulechowie 21 osób złożyło wypowiedzenia. Miasto zostanie bez zespołów pogotowia. W Chełmie 32 z 74 ratowników zatrudnionych na kontrakcie przebywało na zwolnieniach, a z 40 ratowników na etacie - na zwolnieniach jest 12. To oznacza, że pod koniec sierpnia pięć z 13 karetek nie ma obsady... Przykładów można było mnożyć.
(kóz)
W Środzie żaden z ratowników nie złożył wypowiedzenia