Niewiele osób wie, że jest on uprawnionym rzeczoznawcą Naczelnej Organizacji Technicznej w zakresie technologii przetwórstwa owocowo - warzywnego, zasłużonym honorowym dawcą krwi. Jest też autorem ponad 50 publikacji, 5 patentów, 6 wzorów użytkowych. Ma na swoim koncie ponad 60 zrealizowanych projektów technicznych. Jest laureatem II nagrody w ogólnopolskim konkursie wynalazczości, a także kilku nagród wojewódzkich. Za wynalazczość otrzymał złotą odznakę NOT, Srebrny Krzyż Polonia Restituta. - Ta moja wszechstronność wzięła się z wiedzy i pracy - mówi E. Formanowicz. - Działałem w NOT, zakładałem kluby racjonalizacji techniki, m.in. w Gorzowie i Szczecinie.
E. Formanowicz interesuje się również majsterkowaniem, motoryzacją, lotnictwem i wszystkimi technicznymi tematami z tym związanymi. Lubi dobrą muzykę i jazdę na rowerze.
Urodził się w Gostyniu w 1934 roku. W czasie wojny jego rodzina została wysiedlona do Grodziska, a później do Buku. Do Grodziska wrócili po wojnie. Skończył Uniwersytet Poznański, a pracę magisterską pisał z chemii fizycznej. Po studiach, z nakazu pracy, rozpoczął pracę w nasycalni kolejowej w Koźminie, na stanowisku kierownika działu kontroli jakości. W 1960 r. przeniósł się do Zakładów Przetwórstwa Owocowo - Warzywnego w Pudliszkach. Tam był najpierw kierownikiem ruchu, a w kolejnych latach kilkakrotnie awansował do stanowiska zastępcy dyrektora. Zajmował się kwestiami związanymi z rozbudową zakładu. O historii Pudliszek potrafi opowiadać barwnie i kolorowo, tak jak i o kolejnych wyzwaniach zawodowych, czyli inwestycjach modernizacyjnych, jakimi zajmował się w Nadwiślańskich ZPOW w Zagłobie (w woj. lubelskim), i o rozbudowie Nadodrzańskich ZPOW w Dębnie Lubuskim. W 1980 r. rozpoczął pracę w ZPOW „HORTEX" w Środzie na stanowisko zastępcy dyrektora. Wspólnie z żoną postanowili wrócić do Wielkopolski, by być bliżej sędziwych rodziców. Po czterech latach pracy, nie mogąc dojść do porozumienia z dyrektorem, który przyjechał tu „z warszawki" złożył wymówienie i założył własną działalność, związaną przetwórstwem tworzyw sztucznych, z przeznaczeniem dla przemysłu spożywczego, częściowo chemii gospodarczej. Zaczynał w małej wynajętej szopce - chlewiku, stopniowo rozbudowując firmę i unowocześniając park maszynowy. Swoje wyroby eksportował do Czech, Niemiec i Austrii. W 2005 roku, po 49 latach pracy zawodowej, zdecydował się przejść na emeryturę. Firmę przekazał synowi i postanowił rozpocząć nowy etap w życiu.
Nie potrafi „nic nie robić", dlatego zdecydował się na działalność społeczną. Ponieważ pomysł, by utworzyć w Środzie UTW nie spotkał się z entuzjazmem innych organizacji, postanowił, że podejmie się tego wyzwania. Pomagała mu żona Stefania, ekonomistka z wykształcenia. Przez blisko dwa lata przygotowywał się do tego sprawdzając wszystkie aspekty związane z tworzeniem, powołaniem i działalnością uniwersytetu. - Zaczynaliśmy od zera, bez siedziby, kontaktów, pieniędzy - wspomina E. Formanowicz. - Trzeba też było ludzi przekonać do tego pomysłu. Chodziliśmy po domach, rozmawialiśmy ze znajomymi i ich znajomymi. Na początku to wcale nie było łatwe, bo trzeba było odpowiadać na pytania, po co to i ile to będzie kosztować. Nieufność ludzi była spora.
Ale powoli ludzie zaczęli przekonywać się do tego pomysłu. E. Formanowicz wspomina, że do pomysłu udało się przekonać państwa Zimowskich, później Świejkowskich, Barbarę Kowalczewską, Juliana Kempę i UTW nieustannie się rozwija.
Państwo Formanowiczowie wychowali dwoje dzieci. Córka Daria jest magistrem filologii i historykiem sztuki, pracuje w średzkim LO. Syn Mariusz z wykształcenia jest magistrem inżynierem technologii p.o.w., ale z zamiłowania genealogiem, autorem wielu artykułów i kilku książek. Napisał on m.in. genealogię rodzin Bukowskich. Nie zapomniał o swojej rodzinie - do tej pory opracował genealogię rodu Formanowiczów do 14 pokoleń wstecz. Państwo Formanowiczowie mają też czworo wnuków i jednego prawnuka.
Plany na najbliższe miesiące ma ciekawe. Chce w końcu dokończyć swoją pracę doktorską. Przewód doktorski rozpoczął ponad 30 lat temu.
Drugie wyzwanie, jakie sobie stawia to napisanie książki, takiej rodzinnej historii na podstawie zapisków swoich rodziców. - Oboje mieli fenomenalną pamięć. Dziś widać to, gdy porównujemy ich zapiski z innymi materiałami związanymi z wydarzeniami, na przykład z powstania wielkopolskiego, w którym uczestniczył mój ojciec. Wszystko zgadza się w każdym szczególe - mówi E. Formanowicz.
A. Piątek