Miesiąc temu we Włoszech ukończyli morderczy triathlon - Iron Man Italy Emilia Romagna. Pokonanie dystansu - 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i 42 km biegu - zajęło Izie 12 godzin 39 minut i 18 sekund, zaś Tomkowi 12 godzin 50 minut 14 sekund. - Przed startem marzyliśmy o czasie w okolicach 14 godzin, ale jak byłoby to zmieszczenie się w limicie 16 godzin, też nie byłoby źle - mówi Tomasz Brzeziński. Na mecie z szampanem czekały na nich dzieci - Kuba i Michalina.
Izabela i Tomasz Brzezińscy są średzianami z urodzenia, oboje rocznik 1972. Chodzili do Szkoły Podstawowej nr 1 w Środzie (poznali się w siódmej klasie w kinie) i do Liceum Ogólnokształcącego w Kórniku, ale nie do tych samych klas. Parą są od ogólniaka.
Tomasz po liceum studiował na Akademii Wychowania Fizycznego. - Dość szybko zacząłem zajmować się biznesem i nie miałem czasu skończyć studiów - mówi. Handlem zajmowali się jego rodzice. On także na początku poszedł tą drogą. W 1994 roku otworzył firmę reklamową - Rek-Po, która istnieje do dzisiaj.
Izabela czas dzieliła na wychowanie dzieci (Kuba ma dziś 24 lata, Michalina 23) i pracę z mężem. Ukończyła public relations na średzkiej WWSSE. Przez 10 lat prowadziła także pizzerię.
- Jak zaczynaliśmy pracę w firmie reklamowej, branża praktycznie raczkowała. Większość rzeczy wycinaliśmy ręcznie - opowiada Tomasz. - Po latach potrzebowałem coś zmienić. Trochę czułem się wypalony.
Sport przyszedł we właściwym momencie. Wszystko zaczęło się od syna Kuby, który zaczynał od pływania, a potem wciągnął się w triathlon. Był członkiem kadry narodowej, medalistą mistrzostw Polski.
- Kiedyś pojechaliśmy z nim na Bieg Sylwestrowy. I wtedy zobaczyła, że w biegu biorą udział ludzie w naszym wieku i starsi, czasami z nadwagą. A że chciałam schudnąć, stwierdziłam, że to będzie dobry sposób. Po trzech miesiącach dołączył do mnie mąż - opowiada Iza.
Pięć lat temu zdecydowali się wziąć udział w triathlonie w Środzie na dystansie sprinterskim. - Było tak ciężko, że jak dotarłem do mety, powiedziałem sobie: nigdy więcej - opowiada Tomasz Brzeziński. - Konkurencję rowerową pojechałam na pożyczonej tydzień wcześniej kolarzówce - dopowiada Iza. Miesiąc temu, kiedy kończyli morderczy Iron Man Italy, nie czuli takiego zmęczenia, jak wtedy.
Pełnego Iron Mana chcieli zrobić już w ubiegłym roku. Ale nie pozwoliła na to praca. Przygotowanie do takiego wyścigu to 10 - 12 treningów w tygodniu, czyli zwykle po dwa treningi dziennie. - Na przygotowanie poświęciliśmy rok - mówi Tomek. Cały plan treningowy, jak zawsze, przygotował ich syn Kuba.
Trenują niemalże codziennie. Razem jeżdżą na rowerze, razem chodzą na basen, ale biegają już oddzielnie. - Co najwyżej razem wychodzimy na trasę, a potem każdy biegnie w swoją stronę - opowiada Iza. Wszystko dlatego, że żona biega szybciej niż mąż.
Tomasz szybciej pływa i jeździ na rowerze. Ale trzecią dyscypliną jest bieganie. - To, że mnie dogoni i wyprzedzi jest pewne. Zastanawiam się tylko, czy będzie to na 5. czy 10. kilometrze - śmieje się Tomek. Iza podczas zawodów nigdy nie odpuszcza. - Daję z siebie wszystko, nie ma u mnie startów na pół gwizdka - mówi.
Triatlon zaczynali od sprintów, potem była 1/4 i 1/2. Każde z nich lubi dystanse dłuższe. Mają za sobą także 2 (Iza) i 3 (Tomek) maratony.
Od dwóch lat mają także drugą firmę Ron, która produkuje koła dla triathlonistów, a także dla sprinterów - kolarzy szosowych. Firma powstała dwa lata temu. Dziś na kołach ze Środy jeździ cała czołówka polskich triathlonistów.
Co Izabeli i Tomaszowi dał triathlon? - To działa jak narkotyk. Jak się wkręcisz, to już z tego nie można wyjść - opowiadają zgodnie. - Poza tym to świetna forma spędzania czasu.
(kóz)