Urodziła się w Środzie, a dzieciństwo spędziła w Szlachcinie. To tam jej szczególną uwagę przyciągały nie tylko psy i koty, ale także zwierzęta w gospodarstwach. Psy i koty zawsze były zresztą obecne w jej domu. Uczyła się w Szkole Podstawowej nr 1, potem w Gimnazjum nr 1. Od zawsze chciała być weterynarzem, więc wybór Technikum Weterynaryjnego we Wrześni był naturalnym wyborem. Najbardziej ciągnęło ją do praktyki, więc najlepiej czuła się podczas zajęć praktycznych w gabinecie w Słupcy, a także w gabinecie Krzysztofa Waligóry w Środzie.
Po maturze chciała pracować w Schronisku dla Zwierząt w Środzie, ale nie było tam miejsca. Szczęśliwie dla niej gabinet weterynaryjny otwierał w tamtym czasie Artur Kubiak i zdecydował się ją zatrudnić. Spędziła tam w sumie 11 lat życia zawodowego. Mówi wprost, że był to pasjonujących okres, pełen wyzwań. - Przez pierwszych pięć lat pracy w zawodzie przeżywałam każdy przypadek. Tym bardziej, że jako bardzo młodej osobie wydawało mi się, że nie ma przypadków beznadziejnych, że wszystko musi się dobrze skończyć. Życie pokazało, że często jest inaczej - opowiada. Mimo że od trzech lat nie pracuje już w gabinecie, pamięta doskonale swoich podopiecznych i przeżywa, kiedy dowiaduje się, że odchodzą...
W okresie pracy w gabinecie weterynaryjnym zrobiła studia pedagogiczne. Kiedy urodził się jej syn Aleksander, postanowiła coś zmienić w swoim życiu zawodowym. Weterynarię praktyczną zamieniła na bardziej teoretyczną. Dostała pracę w Zespole Szkół Rolniczych w Grzybnie, gdzie uczy przedmiotów zawodowych związanych właśnie z weterynarią. - Nauka w szkole we Wrześni i potem praktyka zawodowa pokazały mi, czego w szkole brakuje, by móc od razu pracować. Dlatego staram się do nauczania podchodzić tak, by z jednej strony realizować program, ale z drugiej uczyć rzeczy najbardziej potrzebnych w praktyce - mówi. Wiele dają w tej pracy regularne wizyty w Schronisku dla Zwierząt w Gaju, koło Śremu. - Młodzież uczy się tam pielęgnacji zwierząt, pobierania krwi, rehabilitacji, która ma coraz większą przyszłość. Nie każdy musi zostać lekarzem, by fantastycznie zajmować się zawodowo zwierzętami - opowiada.
Od nowego roku szkolnego uczy w nowo otwartych klasach w Zespole Szkół Rolniczych, prowadzi zajęcia z zabiegów weterynaryjnych, pracowni weterynaryjnej, analityki weterynaryjnej w praktyce, anatomii i fizjologii zwierząt. - W pracy nauczyciela największą radość sprawia mi kontakt w młodymi osobami, którzy - o czym jestem przekonana - już wkrótce będą zmieniać świat. To wspaniali ludzie - opowiada. Jest dumna z dobrze wyposażonej sali lekcyjnej w ZSR i z zaangażowania młodzieży.
Prezesem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Środzie została w marcu 2019 roku, po 5 latach stażu członkowskiego. Od tego czasu jest twarzą najważniejszych akcji TOZ. - Z jednej strony angażujemy się w rozwój średzkiego schroniska dla zwierząt, propagujemy adopcję i domy tymczasowe; z drugiej - staramy się uświadamiać ludzi o prawach zwierząt i reprezentujemy zwierzęta przed sądem - mówi. Tylko w ubiegłym roku TOZ brał udział w spektakularnych akcjach w Środzie przy ul. Czerwonego Krzyża i w Młodzikowie. - Ludzie muszą ponosić konsekwencje swoich czynów, także tych dotyczących znęcania się i złego traktowania zwierząt, tacy ludzie muszą ponosić karę za łamanie prawa - podkreśla.
Prywatnie Paula Koczorowska jest kociarą. - Pies w człowieku ma swojego właściciela, kot to zupełnie inna bajka. Kot ma w człowieku opiekuna, ale i tak o wszystkim decyduje sam - śmieje się prezes średzkiego TOZ. Obecnie w jej domu mieszkają trzy koty - 11-letnia Berta oraz Witek i Wojtek. Są jak członkowie rodziny.
Paula Koczorowska jest żoną Przemysława i mamą ponad 2-letniego Aleksandra.
(kóz)