Ks. Wojciech Raczkowski zmarł w poniedziałek 25 listopada. Zgon byłego proboszcza parafii Najświętszego Serca Jezusa oznajmił dzwon. Ks. Raczkowski miał 81 lat. Od dawna poważnie chorował.
Testament ks. Wojciecha
Dzień po śmierci ks. Wojciecha biskup Damian Bryl wraz z notariuszem otworzyli testament zmarłego księdza. „Pragnę, aby moje doczesne szczątki pochowano w Środzie Wlkp. na cmentarzu przy ul. Nekielskiej w miejscu, które Prepozyt Kolegiaty wyznaczy - możliwie w pobliżu figury Matki Bożej. Wdzięczny będę za udział Druhów Strażaków w pogrzebie. Do zobaczenia z Bogiem i w Bogu" - napisał kanonik w swojej „ostatniej woli" już w 2003 roku.
W czwartek, tydzień temu, w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Środzie, podczas mszy św. żałobnej, biskup Damian Bryl odczytał cały testament. Ks. Wojciech nazywał w nim Środę „ukochaną".
I dlatego, choć przecież pochodził z Pniew, w których w ubiegłym roku otrzymał Honorowe Obywatelstwo, to po przejściu na emeryturę w 2002 roku i zamieszkaniu w Poznaniu, tęsknił do Środy i Środę wybrał na miejsce swojego pochówku.
Testament ks. Wojciecha Raczkowskiego publikujemy na stronie 2.
Pożegnanie w „małym kościele"
Uroczystości żałobne rozpoczęły się już w czwartek 28 listopada. Tego dnia w kościele Najświętszego Serca Jezusa, gdzie ks. Wojciech Raczkowski przez 22 lata był proboszczem, a teraz stanęła trumna z jego zwłokami, biskup Damian Bryl odprawił mszę św. Piękne kazanie wygłosił rektor Arcybiskupiego Seminarium Duchownego ks. dr hab. Paweł Wygralak. Mówił o Dobrym Pasterzu.
Ks. Wojciecha wspominał także sam biskup, dla którego przed laty parafia NSJ była pierwszą placówką wikariuszowską. Przypomniał, że proboszcz cierpliwie przyjmował w biurze parafialnym wszystkich, którzy przychodzili. Wielu przychodziło po pieniądze i „naciągało" proboszcza Raczkowskiego. Kiedy kiedyś wikariusze w sposób delikatny zwrócili mu uwagę, że naciągacze wykorzystują jego naiwność. Ks. Wojciech odpowiedział pytaniem: a co by się stało, gdyby wśród dziesięciu naciągaczy był jeden potrzebujący, a ja bym mu nie pomógł?
Dla nowego biskupa z Poznania te słowa stały się ważnym przesłaniem na lata kapłaństwa.
W „małym kościele" proboszcza Raczkowskiego żegnały setki średzian. Modlili się i podchodzili do trumny. Po mszy śpiewał także Chór Kolegiacki pod opieką św. Cecylii. Chór śpiewał także na cmentarzu następnego dnia, ale już po uroczystościach pogrzebowych.
Uroczystości w kolegiacie
W piątek o godz. 10:00 trumnę z ciałem ks. Wojciecha przewieziono do kolegiaty. Choć msza św. została zaplanowana na godzinę później, to o tej porze miejsca siedzące były praktycznie zajęte. Odmówiono różaniec.
Mszę św. w kolegiacie odprawił arcybiskup Stanisław Gądecki, który przypomniał życiorys zmarłego kapłana. W uroczystościach wzięło udział około 120 księży. Po mszy kondukt pogrzebowy ruszył z kolegiaty ulicami Limanowskiego i Daszyńskiego na cmentarz. Tam przemawiali m.in. burmistrz Środy i burmistrz Pniew, przedstawicielka rodziny, ks. proboszcz NSJ Janusz Małuszek.
Ks. Raczkowski został pochowany w białym ornacie.
Przez długi czas średzianie i inni uczestnicy uroczystości pogrzebowych składali kwiaty na grobie ks. Wojciecha i modlili się.
Zbigniew Król
Podczas uroczystości żałobnych w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Środzie
Msza pogrzebowa w średzkiej kolegiacie
Kondukt pogrzebowy szedł ulicą Daszyńskiego
„Prochem jesteś i w proch się obrócisz" - mówił arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański