W piątek w uroczystości otwarcia pięciokilometrowego odcinka obwodnicy Wrześni brał udział premier Mateusz Morawiecki. Droga, która odciąży ruch tranzytowy w mieście, łączy drogi krajowe numer 15 i 92, a ma długość 4,75 km. Wschodnia obwodnica Wrześni zaczyna się na wysokości Sokołowa, przebiega w formie wiaduktu przez Gutowo Małe w stronę autostrady A2. Całkowity koszt prac budowlanych wyniósł prawie 80 mln zł. Na realizację tego przedsięwzięcia gmina Września pozyskała środki z Funduszu Dróg Samorządowych w kwocie nieco ponad 34 mln zł. Rada Miejska we Wrześni w grudniu nadała nazwę obwodnicy - ul. Niepodległości.

Otwarcie z udziałem premiera zakłócił Michał Kołodziejczak z AgroUnii wraz z innymi rolnikami.

- Września leży na jednym z najważniejszych szlaków komunikacyjnych w Europie, można powiedzieć, że na szlaku między Irlandią a Rosją. Września ma być centrum przyciągającym nowe inwestycje. Żeby to się stało, musi być dobra infrastruktura - zdążył we Wrześni powiedzieć premier Mateusz Morawiecki. - Program budowy obwodnic ma wyciągnąć tranzyt z miast. To bardzo ważne dla mieszkańców takich miast, jak Września. Trzeba decydować się na takie odważne inwestycje - dzięki nim przyciągniemy nowych inwestorów.

Otwarcie obwodnicy zostało zakłócone przez grupę rolników z AgroUnii. Nowo otwierany odcinek w czasie uroczystości był zamknięty, a uczestniczący w niej dziennikarze przeszli standardową kontrolę bezpieczeństwa. Służba Ochrony Państwa zadbała o bezpieczeństwo szefa rządu. Rolnicy znaleźli jednak na to sposób. Zamiast drogą przyjechali polami na swoich ciągnikach. Zaparkowali je niedaleko miejsca, gdzie przemawiał premier w asyście burmistrza Wrześni Tomasza Kałużnego, ministra Zbigniewa Hoffmana i dyrektora oddziału wojewódzkiego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Marka Napierały.

Rolnicy z flagami AgroUnii ruszyli w stronę premiera, ale zostali zatrzymani przez policję. Na czele maszerujących szedł m.in. lider AgroUnii w powiecie średzkim F. Pawlik, a wraz z nim spora grupa rolników z naszego powiatu. Do samochodu policyjnego trafił zatrzymany przez policjantów lider AgroUnii M. Kołodziejczak. Zanim jednak zamknęły się za nim drzwi radiowozu, zdążył krzyknąć do rolników otaczających samochód, żeby ci szli do premiera, bo przecież przyjechali tu na spotkanie z szefem rządu a nie z M. Kołodziejczakiem.

Jak powiedział lider - tak rolnicy zrobili, a ponieważ drogę zablokowali policjanci to rolnicy nie zastanawiając się wiele ruszyli na skróty - na szagę przez pole. Na czele z F. Pawlikiem wykonali ten manewr sprawnie, a na polu - w środowisku sobie dobrze znanym - rozwinęli prędkość. Policja wraz z funkcjonariuszami SOP próbowała przerwać tę szarżę, ale rolników było zbyt wielu i byli zbyt szybcy.

Kilki z nich udało się wejść na otwarty odcinek drogi i próbowali zapytać premiera o propozycję tarczy dla rolnictwa i inne formy wsparcia w okresie pandemii. Pierwszy na drodze, za plecami M. Morawieckiego, był F. Pawlik. Tam jednak zostali odgrodzeni od rządzących przez policję, a po ich wtargnięciu na nową drogę premier M. Morawiecki oraz inni oficjele pośpiesznie odeszli od mikrofonów, rześkim krokiem przeszli do samochodów i odjechali z Wrześni.

Już po całej akcji lider AgroUnii Michał Kołodziejczak tak tłumaczył zachowanie rolników: „Chcieliśmy się zapytać: panie premierze, co z rolnictwem, co z tarczą antykryzysową dla rolnictwa. Premier dzisiaj bał się spotkać z rolnikami. Wypuścili policję na rolników, którzy przyjechali na spotkanie tutaj na drodze. Premier nie chce rolników na salonach, nie chce w urzędach, nie chce w ministerstwie, nie chce w KPRM-ie, to będzie miał na drodze."

AgroUnia z dumą informuje o całej akcji: „Były traktory, były flagi AgroUnii i pytanie: panie premierze, co z rolnictwem? Całość wyglądała, jak szarża husarii na polu bitwy. Z jeden strony rolnicy. Z drugiej policja i funkcjonariusze SOP. I premier Mateusz Morawiecki, który przez kilka miesięcy nie odpowiadał na pisma AgroUnii. Stał na środku pustej drogi, otoczony partyjnymi kolesiami. Udawał, że nie słyszy pytania, nie widzi wbiegających na jezdnię rolników. Jednak swojej hucpy - otwierania 5-kilometrowej drogi w blasku fleszy - nie dokończył. Uciekł jak szczur i pozostawił nierozwiązane problemy. Możecie się śmiać, że premier spier..., że ktoś przebiegł przez rów, były fajne obrazki, jednak my wciąż boimy się o swoją przyszłość. Pamiętajcie: „Chłop potęgą jest i basta". - napisał w Weselu Wyspiański."

krzem

Filip Pawlik zatrzymany na otwieranej obwodnicy Wrześni. Na pierwszym planie premier Mateusz Morawiecki i burmistrz Tomasz Kałużny