Zbigniew Król - Ponoć przy szkole w Starkówcu Piątkowskim ma powstać las. Naprawdę?
Jacek Majdański - Rzeczywiście, mamy takie plany. Przy szkole kilkadziesiąt arów leży ugorem i właśnie tam chcemy posadzić drzewa. To taki pas ziemi na terenie szkolnym. W sumie szkoła posiada aż 3 hektary gruntu.
Pomyślałem, że to dobry pomysł, aby w szkole stworzyć szkółkę, która stanie się elementem nauczania. Dzieci będą las sadzić, a potem przyglądać się jak rośnie. Chcemy tutaj pokazać, jaki proces musi nastąpić od gołego gruntu do lasu z prawdziwego zdarzenia, a przez to też uczyć poszanowania dla przyrody. To też jedna z innowacji, jaką przygotowują nasi nauczyciele.
Jesteśmy już po bardzo dobrych rozmowach z Nadleśnictwem Jarocin. Przyjechał do nas Krzysztof Filipiak - leśniczy z Sarnic, który ocenił, ile będzie potrzebnych sadzonek. Sadzonki drzew mamy dostać właśnie od nich. Sadzić będziemy już my, choć oczywiście pod nadzorem leśniczego. Wcześniej będzie trzeba przygotować grunt.

Będzie można zbierać w waszym lesie grzyby?
Mam nadzieję, że tak. Sadzonki leśne zawierają bowiem mikoryzę, która sprawi, że grzyby powinny być.

Jaki las planujecie?
Plan drzew obiecał nam przygotować leśniczy. Będzie to las z przewagą drzew iglastych, w którym nie zabraknie też buków, grabów czy brzóz. Dla nas ma to być las edukacyjny, w którym będzie można pokazać jego różne warstwy i procesy w nim zachodzące.

Uczniowie, którzy sadzą las, tak naprawdę przygotują go dla kolejnych roczników... Może nawet dla przyszłych pokoleń.
To także ciekawa nauka, pokazująca perspektywę czasową, w jakiej funkcjonuje przyroda. Sam pomysł wziął się stąd, że mamy duży teren, po części niezagospodarowany. Jestem nie tylko nauczycielem historii, ale także przyrody, gdzie dużo mówi się o lesie. Także w klasach 1 - 3 realizujemy program z nauki o przyrodzie. Pokazujemy las, jego struktury. Posiadanie lasu przy szkole umożliwi nam przedstawianie pewnych rzeczy na żywym organizmie, a przy okazji dołożymy naszą cegiełkę do ochrony środowiska, natlenienia planety.

Ale to nie są pierwsze nasadzenia w szkole. Po co wam sad owocowy?
Także do nauki. Jesienią posadziliśmy przy szkole 33 drzewa owocowe, wiśnie, jabłonie, śliwy, grusze, brzoskwinie. Chcemy dosadzać kolejne. Jest to także element estetyki. Wiosną przy szkole drzewa będą kwitły różnymi kolorami, potem pozyskamy owoce, które uczniowie będą mogli jeść świeże, ale też chcemy je przerabiać na przetwory. Dziś w domach coraz mniej przetwarzamy owoców na kompoty, dżemy, czy powidła, bo wszystko kupujemy w marketach. A przecież nie ma nic zdrowszego i lepszego niż własne przetwory. Chcemy się tego uczyć w szkole. Mamy odpowiednie zaplecze do takich zajęć.

Jest pan w Starkówcu Piątkowskim dyrektorem od 2,5 roku. Szkoła się zmieniła. Dużo udało się zrobić?
Moim zdaniem, 2,5 roku temu była to inna szkoła. Kiedy tutaj przychodziłem, przede wszystkim brakowało sprzętu elektronicznego, by nauka mogła odbywać się na miarę naszych czasów. W szkole był jeden kineskopowy telewizor i jedna tablica multimedialna w pracowni komputerowej.
Kupiliśmy najpierw trzy płaskie telewizory, potem monitory dotykowe, nowe laptopy, tablice interaktywne. Wcześniej w szkole mieliśmy kilka komputerów przekazanych przez Urząd Marszałkowski, ale często nie działały i stanowiły problem. Cały czas jeszcze walczymy z internetem. Mamy dostęp do bezpłatnego, ale on zupełnie nie działa, więc teraz pozyskujemy nową płatną linię. Trudno dziś wyobrazić sobie szkołę bez dobrego internetu.
Pozyskaliśmy 75 tys. zł na pomoce naukowe, kupiliśmy meble, cały czas szkołę remontujemy. Wzbogaciliśmy bibliotekę w książki z Narodowego Programu Czytelnictwa i świetlicę w gry. Pozyskaliśmy pieniądze z Fundacji Orlen na zajęcia sportowe z rugby TAG. Gra cieszyła się dużą popularnością, ale plany pokrzyżowała nam pandemia, przez co nie udało się pojechać na dwa mecze rugbistów Posnanii Poznań. Teraz wymieniamy jeszcze w holu drzwi i okna, które są bardzo nieszczelne. Kupiliśmy też mundury i czapki dla pocztu sztandarowego. Dziś mamy chyba jedyny w powiecie w szkołach podstawowych mundurowy poczet.
W szkole dużo udaje się robić dzięki bardzo dobrej współpracy z samorządem gminy. Liczymy, że w niedalekiej przyszłości w budżecie miasta znajdą się także środki na bieżnię. Chcemy, aby nasze dzieci mogły się uczyć w naprawdę dobrej placówce, która niczym nie ustępuje miejskiej szkole, choć oczywiście z racji na liczbę dzieci nasze budżety są nieporównywalne.

A czego nie udało się jeszcze zrealizować, a marzy się to panu?
Mamy wszystko, co potrzeba. Na pewno będziemy chcieli unowocześniać pracownię komputerową, ale to trzeba robić stale. Wyremontujemy ze środków własnych pracownię polonistyczną. Czekam na odpowiedni program grantowy, dzięki któremu kupimy kilkanaście rowerów, abyśmy mogli wyjeżdżać ze szkoły na wycieczki po okolicy, chociażby do Winnej Góry, gdzie spoczywa patron szkoły, gen. Jan Henryk Dąbrowski.

Czy dyrektor w obecnych czasach musi być przede wszystkim menedżerem?
Dyrektor szkoły jest przede wszystkim nauczycielem, który ma dawać przykład innym nauczycielom. Powinien podrzucać nowe pomysły, być otwartym na pomysły innych. Mam w szkole kilka godzin dydaktycznych z dziećmi i sprawia mi to ogromną satysfakcję. Ale oczywiście dyrektor musi też być menedżerem. To naprawę wielka rzecz, kiedy udaje nam się pozyskać środki zewnętrzne i zrealizować to, na co budżet szkolny nie stać.

Szkoły wiejskie to często bardzo dobre placówki, ale nawet rodzice dzieci mieszkających na wsi niejednokrotnie wolną posyłać je do szkoły w mieście. Czy pan namawiałby rodziców, aby jednak pozostawiali dzieci w szkołach wiejskich?
Na pewno tak. Argumentów jest kilka, ale jako pierwszy wymienię bezpieczeństwo. Nasza szkoła to mała społeczność, nauka w mniej licznych klasach, gdzie żaden uczeń nie jest anonimowy. Jeśli już wydarzy się jakaś sytuacja konfliktowa, to zwykle udaje nam się ją rozwiązać jeszcze tego samego dnia.
Myślę też, że szkoła gwarantuje dobry poziom nauki. Kiedy przyszedłem do Starkówca, tylko dwie osoby (w tym ja) były nauczycielami dyplomowanymi. Od tego czasu wiele się zmieniło, kolejne osoby uzyskały już wyższy stopień awansu zawodowego, następne realizują staż. Nauczyciele nieustannie dokształcają się, podnoszą swoje kwalifikacje.
Obecnie w naszej szkole jest 12 pełnoetatowych nauczycieli. Mamy blisko 100 uczniów, ale chętnie przyjęlibyśmy jeszcze kolejnych 50.