Zdarzenie sprzed kilku tygodni. W Supersamie na os. Jagiellońskim dochodzi do włamania i kradzieży. Na miejsce przyjeżdża policja, wśród nich przewodnik z policyjnym psem Ramzesem. Pies podejmuje ślad i wskazuje kierunek ucieczki sprawcy. To wystarcza, by policjanci mogli wykonać swoją pracę dochodzeniową skuteczniej, korzystając m.in. z monitoringu. Sprawca zostaje ujęty.
Łukasz Pawlak służył najpierw w policji w Poznaniu, a później trafił do Środy. W marcu ubiegłego roku został przewodnikiem psa. Szkolenie odbył w Zakładzie Szkolenia Przewodników i Tresury Psów w Sułkowicach pod Warszawą. To tam właśnie pracował od samego początku z rocznym owczarkiem belgijskim Ramzesem. Zasada szkolenia jest prosta - przewodnik i pies szkolą się razem, od początku są parą.
- Zanim pies trafi na kurs, przechodzi testy. Na ich podstawie kwalifikuje się na kurs. Pies musi mieć skończony rok życia. Do tego czasu mogą wyjść jakieś niedyspozycje zdrowotne, wady - opowiada Łukasz Pawlak.
Pies musi mieć rodowód udokumentowany do kilku pokoleń. Hodowca z psem przyjeżdża do Sułkowic. Eksperci sprawdzają jego ogólną sprawność, sprawność węchową, ale także ewentualne lęki. Jeśli wszystko jest w porządku, zapada decyzja, że pies może trafić na szkolenie.
Szkolnie policyjnego psa trwa pół roku. Przez cały czas pracuje z nim ten sam przewodnik, który zostaje jego partnerem także po szkoleniu. Łukasz Pawlak i Ramzes po szkoleniu w Sułkowicach razem wrócili do średzkiej komendy. Wcześniej też razem musieli zakończyć szkolenie egzaminem.
- Przewodnik musi podczas szkolenia nauczyć się czytać psa, dowiedzieć się, jak reaguje on na określone bodźce. Musimy stanowić zgraną parę i szkolić się później przez cały czas. Bo pies nieszkolony zapomina to, czego nauczył się wcześniej - opowiada sierżant Łukasz Walczak.
Od tego czasu Ramzes mieszka na terenie Komendy Powiatowej Policji w Środzie. W średzkiej jednostce są przygotowane cztery kojce dla psów. Trzy z nich są obecnie puste. Psa nie ma za to komenda we Wrześni, więc Ramzes od czasu do czasu pełni służbę także w powiecie wrzesińskim. I to w sukcesami. Łukasz Pawlak pojechał tam, kiedy doszło do zgłoszenia zaginięcia mężczyzny, który wyszedł z autobusu. Pies podchwycił ślad i znalazł poszukiwanego w lesie.
Łukasz Pawlak z Ramzesem widzą się codziennie. Policjant przychodzi go karmić, wychodzi z nim na spacery. No i oczywiście razem jeżdżą na patrole i na akcje. W ten sposób nawiązują więzi. Jedno jest pewne - Ramzes na pewno nie pozwoli skrzywdzić swojego przewodnika.
Ramzes jest świetnym tropicielem. Tak było na przykład w sprawie zaginięcia mężczyzny w Mącznikach. - Poprosiłem rodzinę o buty zaginionego, bo zapach stóp jest najbardziej intensywny. Ramzes wskazał kierunek, w którym oddalił się mężczyzna. Znaleźliśmy go po pół godzinie. A wcześniej szukaliśmy wszędzie, nie wiedzieliśmy, gdzie mężczyzna mógł się podziać - opowiada policjant.
Sierżant Pawlak mówi też, że pies nie zawsze może pracować. Nie może tego robić w ciągu czterech godzin po jedzeniu, w temperaturach poniżej 20 st. C. i powyżej 30 st. C. Trzeba też wiedzieć, że pies także może mieć gorszy dzień. Nie będzie mu się chciało, albo pomyli się.
Łukasz Pawlak już zapowiada, że po przejściu owczarka na emeryturę, pies trafi do niego do domu. Psia emerytura ma zwykle miejsce około 8. - 10. roku życia. Do tego czasu Ramzes ćwiczy ze swoim przewodnikiem w każdym tygodniu, jeździ też na specjalne szkolenia poza jednostkę. Raz do roku musi też przejść testy i uzyskać certyfikat.
(kóz)