- Gmina nie może sobie dopłacać do Gimnazjum nr 1 tak dużych środków. W 2015 roku do subwencji, która wynosi 4,5 mln zł, gmina z budżetu będzie musiała dopłacić aż 1,9 mln zł - mówi Marcin Bednarz, naczelnik Wydziału Rozwoju i Promocji Urzędu Miejskiego w Środzie. - Choć „Jedynka" nie jest największą szkołą w gminie Środa, to dokładamy do niej zdecydowanie najwięcej pieniędzy.
Dlaczego tak się dzieje? Pierwsza przyczyna tkwi w liczbie uczniów. Po połączeniu Gimnazjów nr 1 i 2, liczba uczniów zwiększyła się w sposób naturalny. W szkole zaczęła się uczyć młodzież z dwóch placówek. Ale po kilku latach liczba uczniów w „Jedynce" spadła do poziomu sprzed połączenia szkół.
Przyczyną takiego stanu rzeczy są dwie sprawy. Po pierwsze uczniów gimnazjów generalnie jest mniej. Po drugie „Jedynka" straciła uczniów na rzecz Niepublicznego Gimnazjum „Keglik" i Gimnazjum Zespołu Szkół Akademickich, działającego przy Wielkopolskiej Wyższej Szkole Społeczno - Ekonomicznej w Środzie.
Tymczasem w szkole pracuje tylu nauczycieli, ilu po połączeniu placówek. Przypomnijmy, że podczas likwidacji Gimnazjum nr 2 burmistrz obiecał, że wszyscy nauczyciele zachowają pracę. I tak rzeczywiście się stało, z wyjątkiem nielicznych, którzy do „Jedynki" przejść nie chcieli.
- Problemem jest wysokość subwencji na ucznia gimnazjalnego. Jest nieadekwatna do rzeczywistych kosztów, za mała i nawet stale obcinając koszty, nie jesteśmy w stanie osiągnąć zadowalającego wyniku finansowego - mówi Marcin Bednarz. Problemem w szkole działającej na Kartę Nauczyciela są roczne urlopy nauczycieli dla podratowania zdrowia, ale także nauczanie indywidualne, które w szkołach gminnych na Kartę jest zdecydowanie droższe, niż w szkołach działających na umowę o pracę.
Gmina różnie dopłaca do uczniów. Dla przykładu: do ucznia w Gimnazjum w Słupi Wielkiej gmina dopłaca rocznie 729 zł, a do ucznia w Gimnazjum nr 1 3.762 zł. Jak podaje Urząd Miejski w Środzie, w ciągu trzech lat w szkole w Słupi koszty spadły o pół miliona złotych, a w średzkim gimnazjum w ciągu dwóch lat - o 200 tys. zł.
- Jeśli do Gimnazjum nr 1 gmina musi dopłacić w tym roku 1,9 mln zł, to trzeba podjąć bardzo poważne działania, aby coś zmienić. I nie chodzi o obniżenie kosztów o 100 - 200 tys. zł - podkreśla naczelnik Bednarz.
Jego zdaniem, Gimnazjum nr 1 jest w ciężkiej sytuacji. Bo z jednej strony jest tam coraz mniej uczniów, a po drugie szkoła ma bardzo silną konkurencję w postaci gimnazjów niepublicznych. Obniżanie kosztów nie może się więc wiązać z obniżaniem poziomu funkcjonowania szkoły dla uczniów. Gimnazjum musi być konkurencyjne.
- Najłatwiej było robić większe klasy, czy też likwidować dodatkowe zajęcia dla uczniów. Ale na to na pewno się nie zgodzimy. Chcemy raczej, aby zajęć było więcej, by szkoła rzeczywiście była atrakcyjna i konkurencyjna - mówi Marcin Bednarz.
W Urzędzie Miejskim mówią wprost, że obecnie w Gimnazjum nr 1 jest po prostu za dużo nauczycieli w stosunku do liczby uczniów. Obecnie w gimnazjum jest 18 oddziałów, pracuje 60 nauczycieli. W przyszłym roku szkolnym oddziałów będzie już tylko 15.
Ilu potrzeba nauczycieli w takiej szkole? Marcin Bednarz mówi, że obecnie około 34, ale w przyszłym roku 28...
W tej chwili sytuację analizuje dyrekcja szkoły, Zespół Ekonomiczno - Administracyjny Szkół i Przedszkoli i Wydział Oświaty w urzędzie. Dyrektor Jadwiga Wieland ma przygotować propozycję rozwiązania problemu. - Przeanalizujemy każdy możliwy wariant, ale w pierwszej kolejności weźmiemy pod uwagę dobro ucznia, który uczy się i będzie uczyć w najbliższych latach - deklaruje naczelnik Bednarz.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się niedawno, że w grę może wchodzić rozwiązanie, jakie gmina realizowała już przy przekształceniach w przedszkolach. W budynkach miejskich działały jednocześnie placówki publiczne i niepubliczne. Przedszkola publiczne nie prowadziły jednak naboru i w sposób naturalny wygasały.
Tymczasem przedszkola niepubliczne, które prowadzi spółka Środa XXI prowadziły nabór, zaś nauczycieli zatrudniały już na nowych warunkach, nie na Kartę Nauczyciela, ale na umowę o pracę. To pociągnęło za sobą nie tylko oszczędności, ale i pełną dostępność dzieci do placówek przedszkolnych.
Marcin Bednarz przyznaje, że takie rozwiązanie także będzie rozważane. I nie kryje, że z wielu względów byłoby ono najlepsze. Nauczyciele mieliby okres ponad dwóch lat, aby przystosować się do nowej sytuacji, część z nich w tym czasie mogłaby szukać nowej pracy.
W budynku przy ul. Lipowej rozpoczęłoby działalność gimnazjum prowadzone na przykład przez spółkę Środa XXI. Zatrudniałoby ono nauczycieli na umowę o pracę i prowadziło nabór. Gimnazjum publiczne naboru by nie prowadziło i w ten sposób uległoby likwidacji.
W efekcie szkoła działałaby nadal, choć już na zupełnie innych zasadach.
Do tematu wrócimy za tydzień.
Zbigniew Król