Pikietę zorganizowała Solidarność. Wzięło w niej udział 12 członków związku oraz jedna z pielęgniarek, która członkiem Solidarności nie jest, ale której kwestia zwolnienia z pracy dotyczy bezpośrednio. Wyposażeni we flagi i hasła związkowcy w upalnym słońcu pikietowali przed wejściem do starej części szpitala. Chwilę po rozpoczęciu pikiety przyszedł do nich przewodniczący Rady Powiatu Średzkiego Marcin Bednarz. Przypomniał, że jeśli chodzi o dialog, to do rozmów związkowców - na czele z Jarosławem Lange i burmistrzem - nie doszło z winy związkowców, którzy odwołali je i do poniedziałkowej pikiety nie poprosili o nowy termin. - Co do umów o pracę, to pan przewodniczący Ławniczak brał udział we wszystkich negocjacjach, jakie miały miejsce - mówił M. Bednarz. Przypominał, że władze powiatu i spółki od dawna stawiały sprawę jasno: że zmiany trzeba będzie prowadzić w miarę szybko, jeśli szpital ma działać dalej. Oszczędności, zgodnie z założeniami planu restrukturyzacji, trzeba szukać wszędzie, a przede wszystkim na wynagrodzeniach i pochodnych. - Wszyscy z Państwa zdajecie sobie sprawę, że praca tutaj na umowę o pracę daje możliwość prowadzenia działalności czy pracy na umowę zlecenie często w innych konkurencyjnych szpitalach. - Na to, aby w tej trudnej sytuacji szpital ponosił główne koszty, a beneficjentem były inne podmioty lecznicze zgody być nie może - mówił M. Bednarz. Przewodniczący rady zapowiedział też, że odwrotu nie będzie. Żadna z propozycji związanych między innymi z porozumieniem, że po zmianach kontraktowych związki zawodowe nadal będą mogły formalnie działać nie uzyskała aprobaty związkowców.
Do pikietujących przyszli również prokurent Paweł Dopierała i członek zarządu Filip Waligóra. P. Dopierała mówił, że kontrakty nie mogą być takie złe, skoro jest sporo osób zainteresowanych, by pracować w naszym szpitalu właśnie na kontraktach. A jeśli są wykształceni, spełniają wymogi NFZ, kosztują mniej dla szpitala, to nie ma podstaw, by ich nie zatrudniać. P. Dopierała przypomniał też, że pozostałe dwa związki działające w szpitalu porozumienie podpisały, a Solidarność nie. - W tym roku spłacamy zaległe „religówki" - mówił P. Dopierała.
Prokurent przypomniał też, że pielęgniarki od dawna mówią o tym, że oszczędza się tylko na nich. Tymczasem w ostatnich miesiącach w szpitalu zredukowana została liczba osób zatrudnionych w administracji i księgowości.
Dyskusja pomiędzy pielęgniarkami, które nie chcą przechodzić na kontrakty (dziś średnio w ramach etatu pracują 160 godzin, po przejściu na kontrakty byłoby to minimum 240) a samorządowcami trwała w sumie kilkadziesiąt minut. Załoga szpitala mówiła też o tym, jak dziś pracuje się w szpitalu, gdy zamknięto poradnię rtg przy ul. Czerwonego Krzyża, o cierpliwości pacjentów, o tym w jaki sposób traktowany jest tak zwany personel średni. Udało się dojść tylko do porozumienia w jednej kwestii: że kolejne rozmowy powinny się toczyć w znacznie bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych. Solidarność liczy na to, że władze spółki zmienią zdanie co do zaplanowanych zwolnień średzkich pielęgniarek. Druga strona mówi stanowcze „nie" i czeka, że to związkowcy przyjdą z konkretną propozycją, co zrobić, żeby szpital mógł zaoszczędzić.
pik