Pomysł zorganizowania tej wystawy zrodził się przypadkowo. Byliśmy na wycieczce gdzieś na Suwalszczyźnie. Widziałam w kościele powieszone ornaty, sztandary. Tak sobie pomyślałam, że może by coś takiego zrobić w Środzie. Ale prawdę mówiąc później o tym zapomniałam. Kiedy została nagłośniona sprawa obchodów rocznicy chrztu Polski pomyślałam sobie, że byłoby to takie nietuzinkowe. Taka wystawa może być wyjątkowa, bo na co dzień tych bogactw nikt nie widzi. Co więcej, jak mówił nam pan kościelny, wiele z nich także ksiądz proboszcz widział po raz pierwszy.
Ta wystawa, według mnie, miała spełnić wielorakie funkcje. Przede wszystkim rolę edukacyjną, pokazać, jak rodziło się tu chrześcijaństwo. Dlatego zaczęliśmy nasze spotkanie z przewodnikiem od „Bogurodzicy", która jest rówieśniczką naszej kolegiaty. Chciałam, żeby ludzie wiedzieli, że ta religia gwałtownie nie opanowała Polski. Pokazaliśmy też wiele cennych przedmiotów, jak 20 ornatów czy 3 kapy. Niektóre miały 200 - 300 lat. Jeżeli sobie pomyślimy, że czyjeś ręce musiały to wykonać, to powinno to wzbudzić nasz szacunek. Pokazaliśmy prawie 30 stuł, z czego jedna była z XVII wieku.
Chciałam, żeby ludzie pewne rzeczy odczuli też sercem, nie tylko rozumem. Moim zdaniem, warto było też pokazać naczynia liturgiczne, o przeznaczeniu których często nie wiemy. To też piękne, kunsztowne dzieła. Wystarczyło spojrzeć choćby na misternie zdobioną monstrancję z 2000 roku. Chcieliśmy też pokazać krzyże relikwiarzowe, w których są relikwie męczenników, św. Andrzej Boboli czy św. Jakuba. Ludzie tego nie wiedzą, bo na co dzień się tego nie pokazuje. Wiele rzeczy schowanych i zabezpieczonych jest w zakrystii kościoła.
Moim zdaniem, warto te rzeczy było pokazać. Myślę, że za kilka lat można by taką wystawę powtórzyć. Tym bardziej, że jest jeszcze sporo rzeczy, których tym razem nie udało się nam pokazać. Okazji do tego na pewno nie zabraknie. Przed nami jeszcze kilka ważnych rocznic.
not. pik