Zbigniew Król - Pochówek tradycyjny czy kremowanie zwłok? Trudno jest nam rozmawiać o sprawach ostatecznych. Pani zdecydowała się na prowadzenie w Środzie takiego biznesu. Dlaczego?
Jest nas trójka, oprócz mnie Dariusz Tabaka i Maciej Lipski. Panowie są związani ze Środą i powiatem średzkim, ja jestem ze Szczecina, choć ze Środą związana przez rodzinę mojego męża. Razem zastanawialiśmy się nad wspólnym biznesem, który byłby w Środzie potrzebny i służyłby ludziom. Prowadzenie krematorium nie wydawało nam się wcale takim strasznym biznesem. Zanim przystąpiliśmy do inwestycji, słuchaliśmy wielu mądrych ludzi, rozmawialiśmy, dużo się uczyliśmy. Wreszcie zapadła decyzja. Naszym zdaniem, wybudowanie krematorium w Środzie, to także dobry impuls dla miasta, taka wartość dodana.

Początki nie były łatwe, bo musieliście zmierzyć się z protestem mieszkańców Kijewa, gdzie pierwotnie miało się znaleźć krematorium. Dobrze się stało, że lokalizacja jest jednak inna?
Ja jestem z tego zadowolona. Konflikt z mieszkańcami udało się szybko zażegnać, w czym ogromna zasługa średzkiego samorządu, który zaproponował inną działkę. Jesteśmy teraz w bardzo dobrej lokalizacji.

Reklamujecie się jako najnowocześniejsze krematorium w Wielkopolsce. Proszę powiedzieć, na czym ta nowoczesność polega?
To przede wszystkim kwestie techniczne dotyczące pieca. Szukaliśmy możliwie jak najnowocześniejszych rozwiązań. Stosujemy inny system schładzania, niż to występuje w dotychczas funkcjonujących urządzeniach. Zamiast powietrza schładzanie odbywa się za pomocą mgiełki wodnej. Poza tym w naszym urządzeniu zastosowano powiększony otwór wejścia do pieca, który umożliwia kremację osób otyłych. W wielu innych krematoriach pojawiają się problemy, gdy ciało osoby przywożonej do kremacji po prostu się nie mieściło. U nas nie będzie tego problemu.
Nasz 18-tonowy piec został wykonany specjalnie pod nasz obiekt. Jest to produkcja francuska, piec kosztował 1 mln zł.

Na pewno, zanim zdecydowaliście się na inwestycję, badaliście rynek. Rzeczywiście krematoriów w Polsce potrzeba coraz więcej?
Liczby nie kłamią. Zwłaszcza nieco młodsze pokolenie widzi w kremacji lepszą formę niż tradycyjny pochówek. Kiedy zaczynaliśmy myśleć o inwestycji, w Polsce było 16 krematoriów, teraz jest ich ponad 50. I wszystkie mają co robić.
Oczywiście różnie wygląda to w różnych regionach kraju. Jestem ze Szczecina, gdzie kremacji poddawanych jest około 70 procent zmarłych. Wynika to m.in. z tego, że na lokalnym cmentarzu po prostu brakuje miejsca, a poza tym rodziny przywiązują bardzo dużą wagę do tego, aby bliscy spoczywali w jednym grobie. Kremacja daje tutaj dużo większe możliwości, bo w grobie jest więcej miejsca.
Wielkopolska jest dość tradycjonalistyczna. Tutaj kremacji jest dużo mniej. Ale na pewno będzie się to powoli zmieniać.

Jak wygląda cały proces kremacji?
Rodzina osoby, która ma być skremowana załatwia wszystkie formalności w zakładzie pogrzebowym. My takim zakładem nie jesteśmy. Można powiedzieć, że z zakładami pogrzebowymi współpracujemy, jesteśmy podwykonawcą.
Do nas przyjeżdża już trumna z ciałem. Ciało przygotowane jest jak do tradycyjnego pochówku. Trumna jest bez okuć, nie może być lakierowana. Zazwyczaj to prosta sosnowa trumna. Mogą się także zdarzać trumny tekturowe. Są one tańsze, często imitują drewno. Ale bardzo rzadko są stosowane.
Trumna do czasu obrzędu pożegnania jest umieszczana w chłodni, potem transportowana do sali pożegnań. Tam odbywa się ceremonia, tak jak życzy sobie rodzina, oczywiście może być z udziałem księdza. Potem trumna z ciałem trafia do kremacji. Urnę przekazujemy zakładowi pogrzebowemu.

Ile trwa kremacja, w jakiej temperaturze spalane są zwłoki. Co się dzieje z elementami niepalnymi, czyli na przykład plombami, czy endoprotezami?...
Temperatura spalania wynosi 800 st. C. To minimum, które sprawia, że na zewnątrz nie ma żadnych wyziewów. Człowiek w 70 procentach składa się z wody, więc efektem spalania jest głównie para wodna. Podczas kremacji z komina można zobaczyć jedynie przezroczystą smugę gorącego powietrza. Nie ma żadnych zapachów. Cały proces jest bardzo ekologiczny.
Z człowieka po kremacji zostaje około 4 - 4,5 litra popiołu. W tak wysokiej temperaturze stapiają się też plomby na zębach, czy też inne elementy z medali. Poza endoprotezami, które jednak są za twarde. Mamy umowę z firmą, która odbiera je potem od nas i zajmuje się utylizacją.
Kremacja trwa 90 minut. Jeśli to cięższe ciało, to do 120 minut. Po kremacji następuje schładzanie, prochy wpadają do urny technicznej, potem do młynka, gdzie są mielone na drobny pył. Trwa to 8 minut. Wreszcie prochy przesypywane są do woreczka i dalej wkładane do urny. Do urny wkładamy także karteczkę z imieniem i nazwiskiem osoby skremowanej. Bardzo dbamy o prawidłowe oznakowanie. Nie ma mowy o możliwości pomyłki.

Jakie normy musi spełnić nowoczesne krematorium? Czasami ludzie obawiają się przykrych zapachów i źle kojarzą samą nazwę.
Krematoria nie muszą posiadać decyzji środowiskowych, bo nie ma tutaj żadnych skutków ubocznych. Obowiązują nas jedynie ogólne przepisy dotyczące zakładów pracy. Jesteśmy tylko monitorowani przez firmę, która robi pomiary wydzielin z kominów.

Czy w waszym krematorium będzie możliwość spalania odpadów medycznych?
Absolutnie nie. Tutaj mogą się odbywać tylko kremacje ludzkich zwłok oraz kremacje poekshumacyjne. Nie ma możliwości spalania odpadów medycznych, czy też zwierząt.

Na Zachodzie w niektórych krematoriach można otrzymać zamiast prochów wykonany z nich na przykład diament. Czy będziecie oferować także taką usługę?
Widziałam taką usługę na targach funeralnych. Nie świadczy się ich w Polsce. My takiej usługi też nie przewidujemy świadczyć.
Obowiązują nas także przepisy prawa, zgodnie z którymi prochy muszą zostać pochowane. ZUS nie wypłaci zasiłku pogrzebowego, jeśli ten obowiązek nie zostanie dopełniony. Jedną inną możliwością jest wysypanie prochów w morzu.
Natomiast zgodnie z prawem nie musi być pochowana całości prochów. Rodzina może zabrać do 20 procent z nich.