Rocznik 1954. Rodowity średzianin. Absolwent średzkiego Liceum Ogólnokształcącego oraz Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie ukończył kierunek nauczycielski ze specjalizacją rekreacja ruchowa. Jest instruktorem pływania, a także gimnastyki sportowej.
Służbę wojskową odbył w Wyższej Szkole Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Po wojsku wrócił do Środy i rozpoczął pracę jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1. Był to rok 1978. - To był bardzo ciekawy rok, pracowałem ze świetnymi dzieciakami. Ale nosiło mnie wtedy i po roku odszedłem ze szkoły - opowiada.
W 1979 roku został etatowym komendantem średzkiego hufca ZHP. Harcerzem był od dziecka i od wielu lat mocno angażował się w działania hufca. Przez sześć lat kierował średzkimi harcerzami. Najmilej wspomina oczywiście obozy harcerskie w Pogorzelicy nad Bałtykiem. Latem średzki hufiec organizował tam wyjazdy nawet dla 350 - 400 młodych mieszkańców Środy. Obozy trwały po trzy tygodnie.
W 1985 roku rozpoczął pracę w cukierni. W-Z stała się symbolem średzkich słodkości. Zbigniew Strugarek ukończył kurs i został mistrzem cukierniczym. - W cukierni przeszedłem wszystkie szczeble poczynając od czyszczenia blach. Moją specjalnością był tort węgierski, który od czasu do czasu robię do dzisiaj w domu - mówi.
Specjalnością cukierni W-Z były ciastka o takiej samej nazwie. Zanim Zbigniew Strugarek przejął cukiernię, prowadzili ją Leon Mroczkowski i Józef Izydorczyk (teść bohatera artykułu), a potem Włodzimierz Mroczkowski i Zbigniew Strugarek (nazwa W-Z).
Cukiernia W-Z przy ul. Dąbrowskiego istniała do 1999 roku. W tym czasie państwo Strugarkowie otworzyli Bistro W-Z przy ul. Sportowej. Specjalnością były flaki, golonka i pstrągi. Sześć lat temu lokal zakończył działalność i został oddany w dzierżawę.
- Ciągle szukałem czegoś nowego. Kiedy szukali ratowników do nowej pływalni w Środzie - zgłosiłem się. Ale Mirosław Ardelli namówił mnie, abym startował na kierownika - opowiada. I rzeczywiście wystartował i został kierownikiem pokonując 16 kontrkandydatów. Kierownikiem pływalni jest do dzisiaj.
Od 2003 roku jest bratem kurkowym. W 2010 roku strzelał tak dobrze, że został królem kurkowym. Był też jednym z inicjatorów wymian z bractwem kurkowym z niemieckiego Henningsdorfu.
Jego pasją są motocykle. Jest jednym ze współzałożycieli Stowarzyszenia Etyliniarze Ziemi Średzkiej. Sam jeździ chopperem suzuki intruder 800. Najdłuższą podróż motocyklem odbył do Dubrownika. Razem z Grzegorzem Główczewskim pojechali trasą, jaką kiedyś przemierzył motocyklem zmarły syn Zbigniewa - Maciej.
Uwielbia także latać. Nie zrobił uprawnień, więc na motolotni lata jako pasażer. Kiedy tylko ma okazję, wyjeżdża do Książa Wlkp. i tam rusza w podniebne podróże.
Jego żona Wiesława jest nauczycielem, a także samorządowcem - członkiem Zarządu Powiatu Średzkiego. Syn Bartosz jest księdzem i kieruje Ośrodkiem Rekolekcyjnym w Zaborówcu. Córka Maria, z zawodu pedagog i logopeda, od prawie roku mieszka w Holandii.
(kóz)