W czwartek przed średzkimi melomanami wystąpiło troje muzyków, związanych z poznańską Akademią Muzyczną: pianista Nikodem Wojciechowski oraz duet Wiktoria Tokłowicz (skrzypce) i Sara Gonzales Suarez (fortepian).
Niestety melomani, którzy zamierzali wysłuchać koncertu za pomocą strony facebookowej biblioteki, przeżyli spore rozczarowanie. Streaming został bowiem przerwany, a na ekranach komputerów i smartfonów ukazała się informacja, że Facebook rozpoznał utwór jako odtwarzany z płyty, wydanej przez Sony. Co wytrwalsi melomani, którzy weszli ponownie na stronę Fb biblioteki, wysłuchali czwartkowego koncertu do końca. Niestety osoby, które chciały odtworzyć transmisję już po koncercie, nie miały takiej możliwości. - Facebook w trakcie streamingu wysłał informację, że rozpoznał konkretne wykonanie utworu klasycznego, zarejestrowane przez znaną markę fonograficzną, i zablokował transmisję - mówi Radek Barczak z firmy ViolinArt, odpowiedzialnej za biblioteczne transmisje. - Ja od razu wysłałem protest i wznowiłem streaming, ale koncertu już nie mogłem zamieścić na stronie biblioteki, bo muszę czekać na rozpatrzenie mojego protestu - tłumaczy. - Te absurdalne praktyki Facebooka stają się irytujące. W tej chwili szukam alternatywy, by nie streamować przez Facebooka czy Youtuba - dodaje. Realizator zauważa, że coraz częściej fragmenty utworów z koncertów niedoskonałe algorytmy Facebooka odnoszą do zarejestrowanej zawartości płyt. Automat stwierdza, że jakaś fraza została zagrana tak samo jak na płycie i uznaje to za podstawę zablokowania transmisji. - To duże nieporozumienie. Fakt, że ktoś podczas koncertu interpretuje dany utwór, dane dźwięki bardzo podobnie do innego wykonawcy, jest rzeczą zupełnie normalną - podsumowuje R. Barczak.
(so)