Trzy dni, dziesięć spektakli, blisko sto aktorów na scenie - to niektóre dane liczbowe tegorocznej Melpomeny. Bardzo wysoki poziom przestawień, różnorodność form i tematyki, jak zwykle rodzinna atmosfera, mnóstwo emocji, młodość - to dane, których nie da się zmierzyć ani zliczyć. Faktycznie poziom Melpomeny ciągle przez ostatnie lata wzrastał. W tym roku osiągnął poziom ocierający się o profesjonalizm. Praktycznie każdy ze spektakli niósł coś ciekawego, wzbudzał emocje.
Właśnie - emocje. Tych było w tym roku ponad miarę. Widz nie mógł pozostać obojętnym na to, co działo się na scenie. I to nie tylko podczas niesamowitego spektaklu, jakim była „Szatnia", po której widzowie nie kryli łez, a prowadząca Melpomenę dyrektor konkursu Katarzyna Kicinska-Pajchrowska nie była w stanie wydobyć głosu. Emocje były chyba głównym aktorem i bohaterem tegorocznego konkursu. I świat, widziany mądrymi oczami młodego człowieka. Niestety świat widziany raczej na smutno. Wśród dziesięciu przedstawień tylko dwa cechowała lekka, zabawna atmosfera. Co nie znaczy, że spektakle te były gorsze od pozostałych. W większości aktorzy zostawiali widzów w nastroju refleksyjnym i poważnym. To już nie była tylko zabawa w teatr, igraszki z formą, to było zmaganie się ze swoją egzystencją, beznadzieją, niemożnością. Można rzec - odwieczne zmagania człowieka młodego. Ale jak pokazane! W wielu przypadkach niosące katharsis - dla występujących i dla oglądających.
Duża różnorodność form i rodzinna atmosfera - to już tradycja Melpomeny. Zabawy między spektaklami, wspólne przeżywanie przedstawień i oklaskiwanie aktorów, warsztaty oraz „zielone noce" w hotelu uczestnicy wspominają długo.
Ta atmosfera udziela się nawet szacownej komisji, której członkowie - mimo częstej krytyki (i skąpej pochwały) przyznają, że z roku na rok coraz bardziej kochają Melpomenę z jej niespotykaną atmosferą właśnie. W tym roku spektakle oceniali: Piotr Dobrowolski (przewodniczący) - teatrolog, doktor literaturoznawstwa, pracownik naukowy UAM, Ewa Obrębowska-Piasecka - dziennikarka, recenzentka, autorka książek, od 2015 związana z Centrum Sztuki Dziecka oraz Michał Pabian, dramaturg, językoznawca, na stałe związany z Teatrem Nowym w Poznaniu. - Te trzy dni z wami były dla nas ważne. Przede wszystkim dlatego, że spotkaliśmy się z ludźmi, którzy mają odwagę podejmowania na scenie tematów trudnych, którzy mają odwagę poszukiwania i odwagę wątpienia, którzy mają także odwagę błądzenia. Za te trzy dni w tak odważnej atmosferze chcieliśmy wam bardzo podziękować - powiedziała Ewa Obrębowska-Piasecka, która podziękowała też za rodzinną atmosferę konkursu. Piotr Dobrowolski dodał, że Melpomena to wydarzenie wyjątkowe, w którym miał przyjemność uczestniczyć już siódmy raz. Przez te siedem lat widzę niektórych z was, jak pięknie się rozwijacie, jak pracujecie, jaką macie świadomość. Widzę, jak dobrze się teatrem bawicie. Jednocześnie widzę, jak teatr pozwala wam lepiej być w świecie, lepiej komunikować się z innymi. A my jako widzowie mamy wielką frajdę z tego, że możemy lepiej poznać to, co was interesuje, co was inspiruje, a czasem też to, co was drażni - mówił przewodniczący jury, dziękując i gratulując wszystkim uczestnikom Melpomeny.
Ciało, niepokój, odchodzenie
To tylko niektóre tematy, podejmowane przez młodych podczas przedstawień. Mnóstwo emocji wzbudził już pierwszy, piątkowy spektakl „Mój niepokój ma przy sobie broń" Teatru Cyk z Czerwonaka (wyróżnienie za poszukiwanie własnej formy scenicznej) z deklaracją, która na długo zapada w pamięć: „To miał być manifest mojego pokolenia. Żadnego manifestu jednak nie będzie. Bo my manifesty piszemy tylko na języku polskim". Wyróżnienie za zespołową kreację aktorską otrzymał Teatr NOVI z Przeźmierowa za opowieść o pokalanym „Garniturze Prezydenta". Jury przyznało też kilka wyróżnień aktorskich. Co ciekawe, ale całkowicie uzasadnione, nagrody otrzymały wszystkie aktorki, występujące i tworzące Teatr Kukufas z Zabrza (Wiktoria Siegert, Magdalena Marek, Karolina Kula i Emilia Śliwka, które zaprezentowały spektakl „Długa Berta". Wyróżnienia aktorskie otrzymali również: Anna Kubot i Maria Stachowiak z Teatru NOVI, Mateusz Krawczynski i Kaja Banaszak z Teatru Ekspozycja z Teatru Ekspozycja oraz Paweł Ziegler z Teatru Poświęcony.
Nagroda Główna - Grand Prix i statuetka Melpomeny powędrowała w tym roku do zupełnie niesamowitego Teatru Przebudzeni z Ostródy za spektakl „Szatnia", inspirowany twórczością Tadeusza Kantora. Przestawienie otrzymało też dodatkowe wyróżnienia: dla Dariusza Wychudzkiego za kompozycje i wykonanie muzyki oraz dla Moniki Kazimierczuk za opiekę merytoryczną i przygotowanie spektaklu.
Pierwsze miejsce otrzymał Teatr Bez (Pre) Tekstu z Poznania za spektakl „Ciał ciało", a drugie miejsce jury przyznało Teatrowi Ekspozycja (również z Poznania) za reportażowy spektakl „Bezczelnie młoda, bezczelnie zdolna". Oba poznańskie teatry zostały wyróżnione też nagrodą specjalną jury, w postaci możliwości pokazania swoich przedstawień na Scenie Wspólnej Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu.
Na tegorocznej Melpomenie zabrakło niestety teatru ze Środy. Tradycyjnie już, nie dopisała za bardzo średzka publiczność. Nie zabrakło jednak stałych bywalców konkursu. - Lubię oglądać tych młodych ludzi. Oni mają inne spojrzenie na rzeczywistość. Chociaż - nie pokłóciłam się z żadnym spektaklem, więc jednak nasze spojrzenia na rzeczywistość nie są tak bardzo inne - podsumowała pani Nina ze Środy, która obejrzała wszystkie spektakle tegorocznej Melpomeny. I nie żałuje, przeciwnie - zachęca średzian do oglądania następnej edycji Melpomeny, już za rok!
Hanna Sowa

Katarzyna Kicinska-Pajchrowska, dyrektor konkursu, która wraz z córką Zofią, poprowadziła tegoroczną Melpomenę
Po raz czternasty powitaliśmy tych młodych ludzi jak dobrych znajomych, z którymi czujemy się jak w rodzinie. Właśnie ta rodzinna atmosfera odróżnia Melpomenę od innych konkursów. I nie jest to tylko moje zdanie. W tym roku był bardzo wysoki i równy poziom. W zasadzie na 10 spektakli żaden nie odstawał poziomem, wszystkie oglądało się z przyjemnością, chociaż większość z nich podejmowała trudne, ciężkie tematy. Grand Prix w pełni zasłużone, bo dla mnie teatr Przebudzeni to absolutny fenomen. Każdy aktor ma jakąś przywarę, słabość, brak. Sztuką jest dobrze te braki wykorzystać. Oni to potrafią.