Na co dzień mają do czynienia z wieloma trudnymi problemami swoich podopiecznych. Muszą wspierać, pomagać motywować do podejmowania prób wprowadzenia zmian w życiu rodzin obarczonych wieloma problemami, czasem z patologiami. Walczą z biedą, ale też frustracją, a nawet i agresją ze strony podopiecznych. Za swoją pracę otrzymują niewielkie pensje. Często są to mniejsze pieniądze niż ich podopieczni dorabiający na „na czarno". Trudno w takiej sytuacji motywować kogoś do pracy - mówią pracownicy pomocy równym głosem w całym kraju.
Środa do protesty włączyła się aktywnie. „Czarny piątek" był w ośrodku pomocy społecznej i w domu środowiskowym. Większość pracowała, ale Środa miała widoczną reprezentację podczas pikiety w Warszawie. Cztery reprezentantki ośrodka pojechały do stolicy, by wziąć udział w największej akcji protestacyjnej służb społecznych w Polsce od czasu ich powstania. Organizatorzy podawali, że w pikiecie w Warszawie udział wzięło około 2 tysięcy pracowników pomocy społecznej. W czasie przemówień organizatorów pikiety przeważały wezwania do minister Elżbiety Rafalskiej, by ona i rząd zajęli się na poważnie sprawami pracowników pomocy społecznej.
pik