Przypomnijmy, że od 1 stycznia nie ma już konieczności występowania z wnioskiem do gminy o pozwolenie na wycinkę drzew i krzewów na własnej działce. Do końca ubiegłego roku bez pozwolenia można było wycinać tylko drzewa owocowe. Aby usunąć drzewo z własnego ogródka, należało wystąpić o zgodę na wycinkę do samorządu. W przeciwnym wypadku groziły wysokie kary za nielegalne wycięcie drzewa.
Wycinka na własnej posesji jest możliwa tylko w sytuacji, gdy wycięcie drzew lub krzewów nie jest związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Jeśli na własnej działce ktoś prowadzi działalność gospodarczą i na jej potrzeby chce wyciąć drzewa, musi wystąpić o pozwolenie na wycinkę.
Jednakże z dniem 1 marca zaczął się okres lęgowy ptaków i wycinanie drzew w większości przypadków jest niezgodne z prawem. Zakazane jest także „niszczenie siedlisk lub ostoi, będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania". Nawet na własnej posesji! Na wycięcie drzewa z gniazdami chronionych gatunków trzeba mieć zgodę regionalnej dyrekcji ochrony środowiska.
Tymczasem z niszczeniem siedlisk sytuacja wygląda bardzo różnie. "21 marca rano na jednej z naszych ulic zaszokowała mnie sytuacja, gdzie pracownicy ścinali konar z gniazdem, które ptaki budowały od tygodnia [...]. Władze firmy dokonujący tej niegodziwości i ich zleceniodawcy uważają, że przycinki i okaleczenia drzew można dokonywać przez cały rok. Nazywają to przycinką sanitarną. Czyżbyśmy zapomnieli o zamurowanych jeżykach z ubiegłego roku? Przecież to są czyny karalne" - napisał nasz czytelnik i przedstawił nam fotografie z "przycinki sanitarnej drzew". Na jednym ze zdjęć widać, jak sroka siada na mocno podciętej gałęzi, gdzie znajdowało się budowane przez nią gniazdo...
Prosimy naszych czytelników o zgłaszanie podobnych sytuacji, a także o wykonywanie fotografii. Jak ustaliliśmy, "przycinka sanitarna" 21 marca miała miejsce na ul. Hallera.
(kóz)