Dr n. med. Łukasz Spychalski jest absolwentem Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Doktorat obronił w roku 2011. Dyplom specjalisty z onkologii klinicznej uzyskał w roku 2013. Pracą zawodową był związany z WCPiT i SK Przemienienia Pańskiego UM w Poznaniu (Katedra i Klinika Pulmonologii, Alergologii i Onkologii Pulmonologicznej oraz Katedra i Klinika Onkologii Klinicznej). Jest autorem i współautorem szeregu prac z zakresu onkologii i immunologii. Swoje zainteresowanie poszerzył o medycynę estetyczną. Jest absolwentem Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej w Poznaniu


Z doktorem Łukaszem Spychalskim rozmawia Zbigniew Król

Zapytam pana jak mężczyzna mężczyznę. Czy przyszedł już czas, kiedy my mężczyźni podobnie jak panie, zaczynamy nieco poprawiać swój wygląd korzystając z medycyny estetycznej?
Zdecydowanie tak. W naszej klinice Med&Spa Spychalscy mamy strefę dla mężczyzn, gdzie panowie korzystają z różnych zabiegów tj. mezoterapia skóry głowy hamujące łysienie, usuwanie blizn potrądzikowych, z użyciem toksyny botulinowej (potocznie zwanej botoksem), redukcja rozszerzonych naczyń krwionośnych (pajączki na twarzy) oraz obrzęków pod oczami. Często motorem napędowym są żony, czy partnerki, które wysyłają na zabiegi swoich mężczyzn. Chcą, aby zmienili oni coś w swoim wyglądzie, po prostu zadbali o siebie.

Czyli podobnie jak z profilaktyką. Kiedyś rozmawialiśmy z panem doktorem o badaniach profilaktycznych i okazało się, że to najczęściej żony wymagały od swoich partnerów, aby takie badania wykonywali.
Rzeczywiście tak może być. To często żona powie do męża, że marszczy mu się czoło i powinien coś z tym zrobić. „Im rodzynka bardziej pomarszczona tym słodsza" to określenie jest już współcześnie nieaktualne. Panie odwiedzają klinikę z mężami i mówią wprost, co im się nie podoba i co warto poprawić. Mężczyzn odwiedzających kliniki piękności jest oczywiście mniej, ale ich liczba w ostatnim czasie rośnie. Często pacjentami są panowie, którzy na co dzień pracują za granicą. Jak widać, na zachodzie takie praktyki są zdecydowanie bardziej popularne. Mężczyzna chce po prostu dobrze wyglądać.

Kiedy mówimy o poprawianiu wyglądu, wydawałoby się, że powinno to dotyczyć osób w średnim i starszym wieku. Tymczasem to młode pokolenie najczęściej mówi, że chce coś poprawić, na przykład „zrobić" sobie usta.
Jest to związane z wzorcami z mediów społecznościowych. Najchętniej młode kobiety chcą się upodabniać do znanych aktorek, czy gwiazd muzyki. Bazując na wspomnianych wzorcach i wdrażając zabiegi medycyny estetycznej jesteśmy w stanie zapewnić pacjentkom pewne zmiany w ich wyglądzie. Medycyna estetyczna, tak jak moda, ulega trendom. Obecnie „zrobić" usta to nadać im odpowiedni kształt, skorygować niedoskonałości, aby pokazać to, co w nich najpiękniejsze.

Jest pan onkologiem, a tymczasem zajmuje się także medycyną estetyczną. To chyba dość dalekie zainteresowania?
Pozornie tak. Przez lata pracowałem w szpitalach onkologicznych. Zajmowałem się głównie rakiem płuca, ale też miałem styczność z pacjentkami z nowotworem piersi. Te ostatnie to często kobiety, które nigdy wcześniej na nic poważnego nie chorowały. Trafiają na leczenie jako osoby dobrze wyglądające. Leczenie onkologiczne to dla pań prawdziwy dramat. Chemioterapia może spowodować wypadanie włosów i znaczne obniżenie jakości skóry.
Zauważyłem, jak pogorszenie wyglądu chorych kobiet ma wpływ na ich ogólne samopoczucie w samym leczeniu. Zacząłem się wówczas nad tym mocniej zastanawiać. W pewnym sensie był to dla mnie punkt wyjścia do medycyny estetycznej.

Myśli pan, że wygląd sprawia, że leczenie może być bardziej lub mniej skuteczne?
Często pacjentki, które pod wpływem leczenia, czy też samej choroby gorzej wyglądają tracą pewność siebie. Kiedyś w leczeniu koncentrowano się głównie na terapii pacjenta. Dziś natomiast zdajemy sobie sprawę, jak istotną rolę w samym leczeniu odgrywa jakość życia psychicznego i fizycznego. Dbanie o wygląd bez wątpienia jest ważnym elementem procesu walki z chorobą. Stąd po części zainteresowanie medycyną estetyczną. Oczywiście nie uciekam także od swoich dotychczasowych zainteresowań związanych z onkologią.

Z jakich zabiegów medycyny estetycznej najchętniej korzystają panie?
Wszystko zależy od pory roku. Jesienią i zimą, ze względu na mniejsze promieniowanie ultrafioletowe, a co za tym idzie brak obawy przed przebarwieniami, panie chętnie korzystają z laserów mających na celu poprawienie cery, walkę z bliznami potrądzikowymi i redukcję naczynek krwionośnych. Bardzo popularna jest toksyna botulinowa, która doskonale redukuje widoczne zmarszczki, także te stosunkowo głębokie jak na przykład tzw. lwią zmarszczkę między brwiami. Popularne są zabiegi rewitalizujące, nawilżające i poprawiające jakość skóry szczególnie teraz, kiedy w dobie konieczności noszenia maseczek, nasza skóra jest bardzo wysuszona. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się zabiegi z użyciem stymulatorów tkankowych, które dzięki stymulacji komórek skóry odbudowują jej strukturę. Wystarczą dwa zabiegi, aby skorygować linię twarzy. Popularne stały się też zabiegi z użyciem nici, dzięki którym bez użycia skalpela konturujemy i liftingujemy twarz, wygładzamy zmarszczki i dokonujemy korekty kształtu brwi czy kącików ust. Co najważniejsze, efekty widoczne są natychmiast po zabiegu.

A wiosną?
Toksyna botulinowa jest chyba najczęściej wykonywanym zabiegiem. Niektóre panie chcą mieć gładkie czoło oraz oczekują poprawy wyglądu skóry wokół oczu np. redukcji kurzych łapek. Popularne są zabiegi rewitalizujące, które mają silne działanie antyoksydacyjne i przeciwstarzeniowe, jak również zmniejszają negatywne działanie promieniowania ultrafioletowego. Niektóre panie stawiają na wolumetrię: delikatne podniesienie policzków i podkreślenie linii żuchwy. Nie zapominajmy o bardzo popularnym zabiegu modelowania, wypełniania i nawilżenia ust.

Ponoć od poprawiania wyglądu można się uzależnić. Prawda?
Jak najbardziej. To jest trochę tak jak z innymi uzależnieniami, nawet tymi z pozoru bardzo pozytywnymi, które w nadmiarze mogą szkodzić. W samej medycynie estetycznej chodzi o to, aby dokonane zmiany subtelnie podkreśliły naturalne piękno.

Czy medycyna estetyczna jest dla każdego?
Absolutnie nie. Każda decyzja dotycząca zmian w naszym wyglądzie powinna być poprzedzona konsultacją. Tylko wtedy jesteśmy w stanie dopasować odpowiedni zabieg do potrzeb i możliwości każdego pacjenta indywidualnie. Nie wyobrażam sobie inaczej pracować. Moją rolą jest dowiedzieć się czy pacjentka nie ma chorób przewlekłych, w tym o podłożu autoimmunologicznym. Ważne jest także, jakie leki przyjmuje regularnie.
W medycynie estetycznej również obowiązuje zasada „po pierwsze nie szkodzić".

Jak wygląda konsultacja z pacjentką?
Zmieniają się czasy i sposoby komunikacji. Pacjentka przysyła zdjęcia swojej twarzy z różnych perspektyw i informuje, co chciałaby poprawić, pytając jednocześnie; co mogę jej w tym temacie zaproponować.
Niektóre panie liczą na to, że wykonają kilka zabiegów jednocześnie. Niestety, wielu z nich nie powinno się łączyć. Należy odczekać pewien okres czasu i tutaj moja rola, aby przekonać pacjentki do słuszności tego kierunku. Decydując się na zabiegi medycyny estetycznej chcemy poczuć się pewniej i podnieść swój poziom samoakceptacji. A przecież ludzie szczęśliwi żyją dłużej.