Do zdarzenia miało dojść w sobotę 27 października w godz. 17:30 - 18:00. Pani Hanna, mieszkanka Wolicy Nowej, w gminie Nowe Miasto, wyszła na spacer ze swoim psem Ramonem. Pies był około 40-kilogramowym zwierzęciem, podobnym do owczarka niemieckiego, którego pani Hanna zabrała ze Schroniska dla Zwierząt w Środzie około roku temu. Pies miał około 3 lat.
Kobieta szła w kierunku Radlińca i tamtejszego lasu zwanego Wielkim Borem. Kiedy dochodziła do lasu, pies zerwał jej sie ze smyczy i pobiegł w kierunku drzew. Wbiegł do lasu. Po chwili padło kilka strzałów...
Kobieta opowiada, że po chwili weszła także do lasu. Nie zobaczyła nikogo. Żadnego człowieka. Nie mogła też znaleźć psa. Dlatego że robiło się ciemno wróciła do domu i wróciła na miejsce z rodziną. Wyposażeni w latarki szukali i nawoływali psa. Bez efektu.
Pani Hanna jest przekonana, że psa zastrzelił myśliwy, który, jak wynika z księgi tamtejszego koła łowieckiego, miał tego dnia polować w Wielkim Borze. Informację o tym, że było polowanie w tym miejscu 27 października kobieta uzyskała od innego myśliwego. Kontaktowała się z przewodniczącym koła, rozmawiała z różnymi osobami.
Sprawę zgłosiła na policję, która zabroniła jej kontaktować się z myśliwym, aby nie utrudniać śledztwa. Jak dowiedzieliśmy się w średzkiej Komendzie Powiatowej Policji, prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, ale problemem jest brak zwłok psa...
Pani Hanna zdaje sobie sprawę w trudności wyjaśnienia sprawy. Zorganizowała nawet przeszukanie lasu, w które zaangażowało się wiele osób. 4 listopada psa szukało 15 ludzi. Chęć pomocy zadeklarowały organizacje walczące o prawa zwierząt.
Kobieta obawia się jednak, że w sprawie panuje zmowa milczenia. Ponoć myśliwy miał w kole deklarować, że strzelał do lisa i dzika, jednak nieskutecznie.
Rozmawialiśmy z łowczym koła w Nowym Mieście, który rozmawiał z myśliwym, który tamtego dnia polował w lesie. Myśliwy stanowczo zaprzeczył, jakoby nie tylko strzelał do psa, ale nawet go widział. Łowczy dodaje także, że właścicielka psa, podobnie jak kilka innych osób z tej miejscowości, już wcześniej była upominana przez myśliwych, aby nie puszczać wolno psów w rejonie objętym polowaniem.
(kóz)