Przede wszystkim muszą pojawić się kolejne parkometry. Z danych udostępnionych przez Urząd Miejski jasno wynika, że właśnie z tego sposobu płatności mieszkańcy korzystają najchętniej. Trzeba zatem zaplanować ustawienie parkometrów tak, by nie trzeba było ich zbyt daleko szukać.
Konieczne jest także stałe uszczelnianie strefy. Bez problemu można wskazać miejsca, gdzie jednak parkowanie odbywa się w centrum poza strefą. To bez wątpienia zadanie nie dla pracowników SPP, ale dla straży miejskiej. Najważniejsze jest równe traktowanie wszystkich mieszkańców i regularna kontrola, która wykluczy nieprawidłowości.
Przy okazji likwidacji w centrum miasta niektórych miejsc parkingowych dla poprawy widoczności pieszych dochodzących do przejść, nasuwa się pytanie, czy przejść dla pieszych w centrum nie jest zbyt wiele. Jeśli bowiem przejścia występują co 50 metrów, to powodują one konieczność likwidacji kolejnych parkingów. Wystarczy policzyć, ile przejść jest na odcinku od ronda przy ul. Dolnej, dalej ulicą Limanowskiego, Wałową i Wiosny Ludów do skrzyżowania z 17 Września. Ja naliczyłem aż 13...
Oczywiście centrum miasta ma być przede wszystkim dla pieszych. To jasne. Ale może warto zastanawiać się, czy przejścia muszą być sytuowane aż tak gęsto?
Tymczasem pierwszy konkurs na prezesa Powiatowego Centrum Inwestycji nie przyniósł rozstrzygnięcia. Myślę, że potencjalni kandydaci, osoby, które nawet chciałyby zmierzyć się z wyzwaniem, nie chcą po prostu mierzyć się także z atakami podczas sesji Rady Powiatu. PCI stało się bowiem po części także elementem w grze o władzę w powiecie. Inna sprawa, że dobrze funkcjonująca spółka, to konieczność nie tylko ze względu na powierzone jej zadania inwestycyjne dotyczące powiatowych dróg, ale także ze względu na ogromne zobowiązania finansowe. PCI spłaca bowiem koszt budowy skrzydła szpitala, budowy wschodniej obwodnicy miasta, które obecnie się nie toczy, ale także ma na barkach likwidowaną spółkę Powiatowe Centrum Rozwoju.
Likwidacje okazują się zresztą sprawą niezwykle trudną. Łatwo zawiązuje się spółki, czy spółdzielnie, ale potem, jeśli zajdzie taka potrzeba, ich likwidacja trwa bardzo długo i jeszcze sporo kosztuje. Od roku likwidowana jest na przykład Spółdzielnia Socjalna „Średzianka". Dziś pewnie prawie nikt nie pamięta, czym się ona zajmowała, a zajmowała się na przykład żywieniem.
Średzianka nie sprawdziła się, podobnie zresztą jak Powiatowe Centrum Rozwoju. Likwidacje trwają. Przez kolejne miesiące wychodziły na jaw nieuregulowane zobowiązania, za które teraz samorząd i tak musi zapłacić. Za te koszty, niestety, nikt chyba nie odpowie, choć przecież ktoś odpowiada za tworzenie podmiotów, które po prostu okazały się niewypałami.
Zbigniew Król
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl