Trudno nie być pod dużym wrażeniem sprawności w działaniu mieszkańców Kijewa. Kiedy tylko dowiedzieli się, że w pobliżu ich domów ma powstać spalarnia zwłok, zaczęli protestować, pukać do wszelkich możliwych drzwi, aby wyrazić swój sprzeciw dla tej inwestycji w tej właśnie lokalizacji. Dom to przecież najważniejsze miejsce w życiu, które ma być naszą twierdzą, ale także miejscem odpoczynku, komfortu psychicznego. Dlatego nikt nie powinien się dziwić, że mieszkańcy Kijewa nie chcą mieć pod swoimi domami krematorium. Są zdecydowanie lepsze miejsca na takie, zapewne również bardzo potrzebne, inwestycje.
Burmistrz zadeklarował działanie i pomoc. Powiedział, że będzie orędownikiem mieszkańców. I tego właśnie mieszkańcy oczekują od swojego burmistrza. Chcą, aby był po ich stronie, nawet jeśli czasami ma nieco inne zdanie i patrzy na takie inwestycje z innej, własnej, urzędniczej czy też gminnej perspektywy.
Podczas programu "na żywo" w TVP Info Wojciech Ziętkowski przyznał, że o inwestycji dowiedział się od mieszkanki Kijewa - Marii Gierczyńskej. Burmistrz nie jest w stanie przeczytać wszystkich dokumentów, decyzji i postanowień, które podpisuje. Musi ufać swoim urzędnikom. W tej konkretnej sprawie empatii zabrakło urzędnikom, którzy decyzję o warunkach zabudowy przygotowali. Dlatego że to jednak inwestycja szczególna, urzędnik bezwzględnie powinien powiedzieć burmistrzowi, co podpisuje. Może w tej sytuacji miałby szansę sam porozmawiać z inwestorem na wcześniejszym etapie i namawiać go do innej lokalizacji. Trudno nie odnieść wrażenia, że coś tutaj zawiodło.
Zbigniew Król
zbigniew.krol@gazetasredzka.pl