Po raz kolejny podsumowaliśmy sezon lekkoatletyczny. Już od kilku lat Orkan Środa może pochwalić się bardzo dobrą zdobyczą punktową w rywalizacji dzieci i młodzieży. Tak było i teraz. Można powiedzieć, że lekkoatleci robią swoje.
Czy jestem dumny widząc naszych reprezentantów na zawodach? Oczywiście. Największą zapłatą dla mnie jako trenera jest uczestnictwo w radności zwyciężenia naszych zawodników. Nie ma nic piękniejszego. Do tego jest jeszcze niezwykła atmosfera wśród trenerów i zawodników, którzy obserwują i dopingują starty swoich podopiecznych i koleżanek. To na pewno coś niezwykłego. Bez skromności można powiedzieć, że rywale czują respekt, kiedy widzą na zawodach naszych zawodników. Wypracowaliśmy sobie dobrą markę.
Można powiedzieć, że w dużej mierze wszystko zaczęło się od rocznika 1996. Dziś ci ludzie są już młodzieżowcami, studentami. Ale to właśnie oni przyciągają kolejne roczniki do uprawiania lekkoatletyki. Mamy utalentowaną młodzież i dzieci. Grupa Agnieszki Cichowlas dopiero wejdzie za rok do rankingów punktowych.
Oczywiście, te punkty są dla nas istotne. W 2011 roku w MaxMarinie robiliśmy pierwsze takie podsumowanie. Wówczas nasi zawodnicy zgromadzili 60 punktów. We wcześniejszych latach było to 20, 30 punktów. Byliśmy dumni i zadowoleni. Ale potem przyszły kolejne lata. Przekroczyliśmy 100 punktów w rankingu dzieci i młodzieży, potem było 120, 160, trzy lata temu przekroczyliśmy 200 punktów. W tym roku liczymy na wynik w okolicach 180 - 190 punktów, a to tylko dlatego, że kontuzję złapał Adrian Wesela, który rocznie robił nam około 30 punktów.
Jak do nas trafiają ci młodzi ludzie? Różnie. Podam przykład Agaty Twardowskiej, rocznik 2004. Wypatrzyła nas w internecie i wymarzyła sobie, że będzie biegać długie dystanse. Muszę ją hamować, bo na treningach chce robić tyle, że w głowie się to nie mieści. Przez internet trafiła do nas ostatnio dziewczyna z Rogoźna, która bardzo przyda nam się do sztafety. Myślę, że ludzie widzą sukcesy naszego teamu, świetną atmosferę w klubie.
Kto może odnieść sukces? Po pierwsze, trzeba chcieć. Jak lubi się to, co się robi, to rośnie szansa. A jak się nie ma chęci, to nawet największy talent nie pomoże. Jeszcze 10 lat temu biegałbym za takim talentem. Ale dziś uważam, że szkoda czasu. Lepiej zaczekać rok, dwa na kogoś następnego, komu trening sprawia przyjemność. Wówczas także trener ma mnóstwo radości.
(not. kóz)