Zawody w Płocku odbyły się 29 czerwca i były trzecią rundą najważniejszego cyklu rywalizacji drifterów w Europie. W dwóch poprzednich zawodnikowi ze Środy nie poszło dobrze. W Austrii, po tym jak uderzył samochodem w ścianę, zawody zakończył w TOP 16, a we Francji, gdzie pogoda rozdawała karty, dotarł do TOP 8. W Płocku było jednak już naprawdę dobrze, choć nie obyło się bez komplikacji.
Trzecia runda Drift Masters Grand Prix była jedyną rozgrywaną w Polsce. Trybuny wypełniło ponad 10 tys. widzów, a w internecie zawody obserwowało "na żywo" ponad 1 mln osób na całym świecie. Do Płocka pojechała także duża grupa kibiców ze Środy. - Bardzo dziękuję im za doping i trzymanie kciuków - mówi Grzegorz Hypki.
W kwalifikacjach średzianin zajął 6 miejsce. Najlepsi byli dwaj Irlandczycy. W klasyfikacji narodów Polacy przegrywają właśnie z nimi.
W kolejnych rundach zawodnicy z Polski spisywali się jednak znakomicie. W TOP 16 samochód Grzegorza Hypkiego - słynna Balbina - uległa dość poważnej awarii układu napędowego. "Bardzo delikatnie musiałem się z nią obchodzić. Dziękuję mojej ekipie mechaników. Jesteście niesamowici, że dotrwała do finału" - napisał drifter na swoim facebooku.
W półfinale nasz zawodnik przegrał z późniejszym tryumfatorem zawodów Pawłem Borkowskim. Ale w rywalizacji o 3 miejsce okazał się lepszy od reprezentanta Niemiec. Dzięki temu po raz pierwszy w historii trzech Polaków zajęło całe podium Drift Masters Grand Prix. Drugie miejsce zajął bowiem Piotr Więcek.
Po zawodach w Płocku Grzegorz Hypki jest na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej. Przypomnijmy, że rok temu był trzeci, a jeszcze rok wcześniej - drugi. Na początku sierpnia zawodnicy rywalizować będą w Rydze, a potem w Niemczech.
Drift Masters Grand Prix to cykl, w którym rywalizują obecnie najlepsi drifterzy, wśród nich aż 20 mistrzów serii krajowych i europejskich. Ze 120 kierowców tylko 45 zostało zakwalifikowanych do rywalizacji i otrzymało licencje.
(k)