Najpierw, we wtorek w samo południe, odbyła się premiera utworu poznańskiego rapera Libera. To tytułowa piosenka do filmu „Okoń – moja droga”. W klipie pojawia się studio Piotra Nowaka w Małoszkach, w gminie Krzykosy. Teledysk stworzyło Sotis Studio Tomasza Mroczkowskiego.
Kilka godzin później, o godz. 18:30, sala nr 1 w poznańskim Kinepolis wypełniła się niemalże do ostatniego miejsca. Wśród publiczności zasiadło mnóstwo średzian, rodziny, przyjaciele, znajomi twórców filmu, a także – a może przede wszystkim – poznańska śmietanka towarzyska, najważniejsze osoby w Lechu Poznań, czyli właściciel i prezes Kolejorza Piotr Rutkowski i prezes Karol Klimczak, byli i obecni piłkarze, trenerzy, działacze, przyjaciele, znajomi i fani Mirosława Okońskiego.
W pierwszym rzędzie zasiadł tytułowy bohater filmu z żoną, dalej siedziała córka i wnuczka. Mirosław Okoński był bardzo mocno wzruszony, słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. Wywołany do odpowiedzi przez prowadzącego premierę dziennikarza Krzysztofa Ratajczaka, był w stanie powiedzieć jedynie kilka słów i zaprosić na seans. Dla Okońskiego była to także absolutna premiera, bo nie widział wcześniej całego filmu, a zaledwie niewielki fragment.

O pracy nad filmem mówił średzianin Piotr Łuczak, reżyser, scenarzysta „Okonia”. Piotr Łuczak jest dziennikarzem związanym z „Głosem Wielkopolskim”, a wcześniej z Orange Sport i TVN. – Pomysł filmu narodził się w 2018 roku. Poprosiłem kolegów z działu sportowego „Głosu Wielkopolskiego” o numer telefonu do Mirka Okońskiego. Ale wielkich szans mi nie dawali, bo Mirek nie zawsze odbiera telefon. Tym razem odebrał – mówił w Kinepolis Piotr Łuczak.
Pomysł był jednak dopiero początkiem drogi. Piotr Łuczak napisał scenariusz i musiał poszukać kogoś, kto film wyprodukuje, nakręci i zmontuje. Dziennikarz opowiadał, jak biegając nad Jeziorem Średzkim spotkał Tomasza Mroczkowskiego, który w swoim Sotis Studio realizuje produkcje reklamowo – filmowe. Tomasz Mroczkowski od razu zapalił się do pomysłu.
Trzecią osobą, która zaangażowała się w produkcję był Przemysław Erdman, menedżer sportowy. Do tego oczywiście doszła cała grupa odpowiadająca za poszczególne elementy projektu.
- Pierwszy klaps miał miejsce we wrześniu 2021 roku. Nie wiem, ile godzin materiału nagraliśmy, ale dużo. Kilka miesięcy trwał montaż – mówił Piotr Łuczak. -Nie wiem, ile razy Tomku obejrzałeś film, ale podejrzewam, że pewnie z pięćdziesiąt – zwrócił się do Tomasza Mroczkowskiego i chwalił go za efekt pracy.
Nagrania do filmy odbywały się w Koszalinie, Poznaniu, Warszawie, Hamburgu, Atenach. – W Atenach ludzie poznawali Mirka w taksówce, na stadionie. Chcieli się z nim fotografować. W Hamburgu musiał pokazywać dowód, bo ludzie nie wierzyli, że to on – opowiadał Piotr Łuczak. – Czy czuję dzisiaj wzruszenie? Bardziej radość. Przemek, Tomek i ja mamy córki. Dziś urodził nam się Mirek, o którego bardzo się staraliśmy.
Sala przyjęła te słowa gromkimi brawami. Podczas 2,5-godzinnego seansu brawa rozlegały się wiele razy. Publiczność śmiechem reagowała na opowieści Mirosława Okońskiego, jego przyjaciół i ludzi, których poznawał na swojej sportowej drodze.

Na ekranie pojawiają się postaci byłych piłkarzy oraz trenerów: selekcjonerzy reprezentacji Polski niedawno zmarły Wojciech Łazarek oraz Antoni Piechniczek, trener Adam Topolski, gracze Kolejorza Jarosław Araszkiewicz i Marek Rzepka, nieżyjący Andrzej Iwan, z którym Okoński grał w Atenach.
O poznańskiej legendzie mówią dziennikarze m.in.: Marek Lubawiński, Andrzej Kuczyński, Maciej Lehmann, Krzysztof Ratajczak, Józef Djaczenko, Radosław Nawrot, który jest autorem książki o Mirosławie Okońskim, Janusz Basałaj, Andrzej Janisz, Stefan Szczepłek, Marcin Grzywacz oraz Dariusz Szpakowski.

W filmie jest mnóstwo niezwykłych opowieści o świecie futbolu, którego już nie ma. Dla mieszkańców Wielkopolski padają ważne wyjaśnienia dotyczące przejścia Mirosława Okońskiego na czas służby wojskowej do Legii Warszawa oraz odpowiedzi na pytanie, dlaczego taki zawodnik jak on nie zrobił kariery w reprezentacji Polski. Na to ostatnie pytanie w filmie odpowiada trener Antoni Piechniczek, który podkreśla, że Okoński dostawał od niego szanse (ponad 20 występów w reprezentacji), ale występów nie dokumentował bramkami. Strzelił tylko dwie bramki w mniej znaczących meczach.
Film jest bardzo uczciwy. Z jednej strony, opowiada bowiem historię jednego z najlepszych piłkarzy Lecha Poznań, o którym mówiło się, że lewą nogą potrafi zawiązać krawat i kibice śpiewali „Mirek Okoński najlepszy napastnik Polski”. Piłkarza, który zdobywał tytułu mistrza Polski, najlepszego strzelca ligi, wicemistrza Niemiec i najlepszego obcokrajowca Bundesligi, mistrza Grecji.
Z drugiej strony jest to opowieść o człowieku pełnym fantazji, uwielbiającego zabawę, alkohol i hazard. Jeden z bohaterów filmu mówi, że podczas pobytu w Warszawie, to Okoński ustalał, która jest godzina i w którą stronę płynie Wisła. Skłonność do zabawy była przyczyną nie tylko ciągnących się problemów zdrowotnych, ale także kłopotów finansowych. Mimo ogromnych, jak na polskie warunki, zarobków w Niemczech, czy Grecji, pieniądze zawodnikowi „rozpływały się”. W kasynie – o czym sam mówi w filmie - potrafił przegrać pół miliona marek niemieckich.

O jego życiu mówią też w filmie żona i córka. Bez żalu, że po tej karierze nie zostało wiele materialnego. Dziś razem bywają na meczach Kolejorza, wspierają siebie, są sobie bliscy.
2,5-godzinny film „Okoń - moje życie” ogląda się bardzo dobrze. To dzieło niemalże monumentalne, świetny film i pomnik człowieka, który był idolem kibiców w Poznaniu, Warszawie, Hamburgu i Atenach.
Dla Środy to prawdziwy powód do dumy, że film zrobili średzianie. Z Piotrem Łuczakiem i Tomaszem Mroczkowskim przeczytacie w „Średzkiej” rozmowę już za tydzień.
Zbigniew Król